Kiedy Filip obudził się, panowała noc. Chłopiec spojrzał w stronę przeszklonego dachu. Księżyc wznosił się nad otworem w ziemi, była godzina około drugiej w nocy. Obudziło go dziwne poczucie, że ktoś go obserwuje... Od razu rozejrzał się i zauważył, że tuż obok niego, na łóżku, siedzi Judi. Pomimo ciemności, widział doskonale jego twarz.
- Cześć stary - szepnął. Mówił dość spokojnie, ale wydawał się być zniecierpliwiony. - Obudziłeś się?
- Jak widać... - zaczął, przecierając oczy. - Co ty tu robisz? Piter cię widział?
- Nie no, co ty - zaśmiał się cicho. - Jestem jak ninja... Masz nadal miecz?
- Mam - odparł Blacky, podnosząc broń z podłogi. Oczy Judiego zabłysły.
- Co ty na to, żeby dokończyć trening?
- Czemu nie...
Filip podniósł się z łóżka, po czym oboje ruszyli w stronę wyjścia. Tuż przy drzwiach chłopiec spojrzał na śpiącego Pitera. Był on odwrócony w ich stronę, więc gdyby otworzył oczy, zauważyłby ich. W jednej dłoni ściskał złożone okulary. Chłopiec uśmiechnął się lekko.
Oboje wyszli z budynku, po czym ruszyli po cichych, opustoszałych ulicach Norasiri. Ledwo oddalili się od uliczki, na której znajdował się dom, Judi zapytał:
- Co ty na to, żeby poćwiczyć w trochę... Innym miejscu?
- Co masz na myśli?
- Chodź.
Przyjaciele dotarli do dziury w kamiennej ścianie, na której znajdował się szyb drabinowy. Prowadził on na powierzchnię. Filip spojrzał na kumpla, po czym pokiwał głową i oboje zaczęli wspinać się na górę.
Kiedy tylko dotarli na powierzchnię, Blacky rozejrzał się dookoła. Otaczał ich las pełen iglastych drzew. Pomimo, że znajdowali się w Minecrafcie, wszystko wyglądało niesamowicie realistycznie. Księżyc, wznoszący się nad polaną, na której się znajdowali, był w pełni. Chłopiec uśmiechnął się lekko w jego stronę.
- To jak? - zaczął Judi. W jego dłoni pojawił się długi miecz o czarnym ostrzu. Wyciągnął go przed siebie, po czym dotknął jego końcem klatki piersiowej Filipa. Blacky poczuł, że przeszły go dreszcze. - Zaczynamy?
- Pewnie.
Przez parę ładnych godzin Judi demonstrował kumplowi sposoby walki mieczem. Przy okazji bardzo dużo rozmawiali o różnych rzeczach. Chłopiec dowiedział się, że jego nowy przyjaciel również pochodzi z Ziemi i tam ma na imię Jakub. Wiele też mu opowiedział o sobie, nawet więcej, niż początkowo chciał... Zawsze, gdy chociaż trochę wchodzili na temat związany z Piterem, ten tylko machał lekceważąco ręką i mówił "Nie przejmuj się, ten typ tak ma...". Nawet nie zauważali upływającego czasu, który uciekał im niczym przestraszone zwierzę. Kiedy zaczęło jaśnieć, oboje usiedli pod jednym z drzew i zaczęli spokojnie rozmawiać.
- Nie czujesz się zmęczony? - zapytał Judi. Filip wzruszył ramionami.
- E tam... Wcale - odparł, i była to prawda. Pomimo całonocnego treningu, chłopiec nie czuł zmęczenia. - A ty?
- No co ty - zaśmiał się. W jego dłoniach pojawiły się dwa jabłka. Wręczył jedno Blacky'emu. - Proszę.
- Dzięki. Wiesz może, czemu Piter jest jakiś taki... Dziwny?
- Znam go lepiej niż niejedna osoba - stwierdził Jakub. Spojrzał w stronę bladego nieba. - Uwierz, gdybyś znał jego historię, wiedziałbyś wszystko...
- Powiesz mi, czemu?
- O pewnych rzeczach lepiej nie dowiadywać się przed czasem - zaśmiał się cicho. - Kiedyś na pewno ci powie, wiem to... Nigdy nie mówił ci o Seci, ani o swojej mocy?
- Nic - powiedział. - A mówił, że mogę mu ufać. To trochę... Dziwne. Nie uważasz?
- Ja tam się nie znam - odparł. - Ale wiesz... Niektórzy dużo przeszli w życiu, i dlatego nie zadają pytań ani na nie nie odpowiadają. Jednak jeżeli kiedyś będziesz miał jakiś problem, wiedz, że możesz na mnie liczyć.
- Dzięki - Blacky oparł głowę o ramię kumpla. Ten spojrzał na niego kątem oka. Jego oczy jasno rozbłysły.
- Nie powinieneś już wracać? - zapytał. Oboje podnieśli się z ziemi. - W końcu wiesz...
- Spoko, poradzę sobie - odparł. - Mam mu o niczym nie mówić, tak?
- Gdybyś mógł...
- Jasne, możesz na mnie liczyć - Filip uśmiechnął się lekko. Powoli ruszył w stronę zejścia pod ziemię.
- Ja już muszę lecieć, mam sporo do załatwienia - powiedział Judi. - Cześć!
- Narka!
Blacky przez chwilę stał i obserwował, jak jego przyjaciel zniknął pomiędzy drzewami. Westchnął ciężko, po czym zniknął pod ziemią.Taki pojednawczy rozdział, yeeeey... Kto by się bardziej cieszył, gdyby już więcej ich nie było? Każdy? Chyba tak. W każdym razie, przepraszam szczególnie TygryskaPL , za to, że byłam tempą łychą i nie myślałam :/ także dzięki za wszystko, narka i cześć.
CZYTASZ
[TOM 4] Team Przyjaźń I Inni - Minecraft. Generacja Herosów
FanfictionOd wygranej Braci Przeznaczenia nad Entitym303 minęło 20 lat. Na wskutek nieprzewidzianych wydarzeń dzieci Mistrzów Żywiołów zostają wciągnięte do Minecrafta i uwięzione w zamku Herobrine'a. Czy podzielą los swoich rodziców i uratują świat? Czy mogą...