37. Nowa (nie)przyjaciółka

251 34 24
                                    

- Blacky! Wszystko gra? - zapytał Doknes, podbiegając do leżącego na ziemi syna. Chłopiec, nawet nie podnosząc głowy, uniósł kciuk w górę na potwierdzenie. Hubert mocno go przytulił. - Jestem z ciebie taki dumny, synku... To znaczy, że masz już jakąś moc?
- Teoretycznie jestem Mistrzem Mroku - stwierdził, podpierając się na łokciach - Ale nie umiem jeszcze używać tej mocy. I chyba potrafię przyzwać broń w postaci kosy.
- To wspaniale - powiedział z uśmiechem mężczyzna. "Mistrz Mroku? - powtórzył w myślach. - To chyba nie wróży nic dobrego..."
- Tato... Musimy lecieć do zamku? - zapytał z nadzieją w głosie. - Wiesz, że to niebezpieczne, i nie jestem pewny, czy znajdziemy mamę...
- Filip - przerwał mu - To ryzykowna misja, racja, ale na pewno nam się uda... Musimy chociaż spróbować.
- Tylko że nie mam pewności, czy mama... - zaczął, jednak urwał gwałtownie, gdy zauważył, że jakaś nieznajoma mu osoba stoi za plecami Huberta. - Tato, uważaj!
Mistrz Lodu odwrócił się, a w jego dłoni pojawił się jasnoniebieski topór. Już chciał zaatakować przybysza, jednak szybko spostrzegł, kim on jest.
- Milky? - zapytał zdziwiony. Kobieta była nieco niższa od niego i zapewne młodsza o kilka lat. Miała długie, rozpuszczone blond włosy, niebieskie oczy i ubrana była w krótką, seledynową bluzkę, lawendową spódnicę do kolan i srebrne sandały. W dłoni ściskała długą włócznię o czarnym ostrzu, z którego unosił się różowy dym.
- Doknes? - widać było, że nie dowierza w widok dawnego przyjaciela. - Co ty tu...
- Emilia! - Hubert rzucił się jej na szyję. - Myślałem, że już cię nigdy nie zobaczę! Kto by pomyślał, że spotkamy się akurat w Cyberprzestrzeni!
- Ciebie też miło widzieć - zaśmiała się. Spojrzała w stronę Blacky'ego, mrożąc go morderczym spojrzeniem. Filip poczuł, jak przechodzą go dreszcze. Czuł, że Milky nie była osobą, której chciał zaufać. - A to jest...
- Ach tak, zapomniałbym - stwierdził, wskazując na chłopca - Emiluś, to Filip, mój syn.
- Miło mi panią poznać - powiedział z udawaną grzecznością, wyciągając rękę w stronę kobiety. W rzeczywistości jednak modlił się, by ta go nie dotknęła. Nie ufał jej i wiedział, że zbyt prędko tego nie zrobi.
- Jak tu trafiliście? - spytała, ignorując wyciągniętą dłoń Blacky'ego.
- Chcieliśmy dostać się do zamku - odparł Doknes, drapiąc się po głowie - Podobno tam jest zamknięta Larisa...
- Czyli tak ma na imię ta twoja dziewczyna, tak? Słyszałam o niejw okolicy. Wątpię, żeby była po naszej stronie.
- Jak to? - zaczął przestraszony mężczyzna, jednak po chwili tota dodał - To pewnie przez Sakuri... Ale ona nie jest problemem. Załatwimy to. Milky, chcesz tam polecieć z nami?
- Em, bo wiesz... - zająknęła się. Blacky wyraźnie wyczuł, że kobieta coś kręci. - W zamku jest bardzo dużo żołnierzy ze względu na obchody Święta Księżyca...
- Masz rację - westchnął. - Możemy tu poczekać, aż się skończą, i wtedy...
- Nie! - krzyknęła, jednak szybko dodała - Znaczy się... To bardzo ryzykowne, lecieć tylko we trójkę. Lepiej będzie...
Emilia zamilkła, po czym oparła dłonie na klatce piersiowej mężczyzny. Blacky zamarł. To nie wyglądało jak zwykła oznaka radości... Poczuł, jak żołądek przewraca mu się na drugą stronę gdy zobaczył, jak Milky całuje jego tatę prosto w usta. Wzdrygnął się, kiedy kobieta spojrzała mu w oczy czułym spojrzeniem. W jej oczach coś zabłysło. Filip przeczuł, że to nie jest dobry znak.
- Lepiej będzie, jeżeli wrócimy do Norasiri, zbierzemy drużynę i wtedy podbijemy zamek - dokończyła. - Co ty na to?
- Świetny pomysł, kochana - odparł Hubert, po czym spojrzał na syna. - Blacky, weź to jajko, które zostawiłeś na piasku i chodźmy - polecił.
- Jasne - mruknął, po czym podniósł jajo z ziemi. Zdziwił się, gdy to lekko zadrżało, jednak zignorował to. Odwrócił się w stronę towarzyszy i zobaczył, że Emilia głaszcze jasnoniebieskiego smoka po karku. Chłopiec westchnął ciężko.
Zaledwie parę minut później lecieli już ponad lasem w stronę Norasiri. Blacky usilnie myślał na temat Milky. Zachowywała się dosyć podejrzanie... Z własnej woli wybrał, że chce, by Akuri trzymało go w szponach. Siedzenie na smoczym grzbiecie oznaczałoby konieczność trzymania się Emilii, a Filip unikał kontaktu z nią jak ognia. Wydawała mu się zbyt podejrzana...
Gdy w pewnym momencie chłopiec przypomniał sobie o pewnym szczególe, z wrażenia o mało nie wypuścił tajemniczego jajka. Milky sama zaproponowała, by wrócili do Norasiri... Tylko że znalazła ich nad Jeziorem Życia. Nie byłaby w stanie tak szybko przemieszczać się pomiędzy tymi miejscami, co mogło oznaczać tylko jedno.
Ktoś ją nasłał, by ich znalazła.

Hej! Kolejny rozdział napisany w szkole xDDD no, w każdym razie możecie wymyślać, co jest nie tak z Milky - od razu mówię, że jest to coś, czego nigdy nie było i nigdy więcej się nie pojawi :3 to dzięki za wszystko, no i czeeść!

QOTD: Czy Milky rzeczywiście nasłał Herobrine? Po co? I czy zahipnotyzowała Doknesa?

[TOM 4] Team Przyjaźń I Inni - Minecraft. Generacja Herosów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz