34. We dwoje zawsze łatwiej

273 34 22
                                    

Dom, w którym znaleźli się Blacky, Rox i Hundrey, był bardzo podobny do poprzedniego budynku. Był jednak o wiele większy. Na wejściu znajdował się świetnie wyposażony salon z aneksem kuchennym, zaś na ścianach znajdowało się kilka drzwi prowadzących do innych pokoi. Nie znajdowali się też zbyt daleko domu, gdyż byli zaledwie na końcu tej samej ulicy. Jako pierwszy z całej trójki odezwał się Filip, mówiąc:
- Jest tu chyba w miarę bezpiecznie.
- Raczej, nie inaczej - odparł Michał. Na jego dłoniach znajdowały się wzmacniacze rąk, zaś obok niego latały dwa holograficzne ekrany. - Jest dosyć mała szansa, by spotkało nas coś niebezpiecznego...
- Roxu, od kiedy ty taki wyliczony? - zaśmiała się fuzja - Wyluzuj, będzie dobrze!
- Ja tylko staram się być dobrym Mistrzem Psychiki - mruknął mężczyzna. Spojrzał z wyrzutem w stronę Hundreya. - Może chociaż w pewnym stopniu zastąpię La...
Rox urwał, po czym westchnął ciężko. Broń zniknęła z jego rąk, po czym zasłonił twarz dłońmi.
- Sorki - szepnął.
- O co wam chodzi? - zapytał zdezorientowany Filip.
- Widzisz, przyjacielu... - zaczęło połączenie. - Jakby to ująć... Twoja mama kiedyś nami dowodziła. No, dopóki nie zaginęła. Też była Mistrzynią Psychiki... Minęło już piętnaście lat, a Michałek myśli, że może zastąpić ją.
- Po pierwsze, nie mów do mnie "Michałek", bo jestem od ciebie starszy, czteroręki gamoniu. Po drugie, ja tylko próbuję być mózgiem drużyny...
- Tylko że wiesz, że nie możesz określić, jak bardzo duża jest szansa, że coś się stanie - stwierdził Hundrey. - A co, jeżeli nagle ktoś tu wpadnie i tego nie przewidzisz?
W tym momencie, zupełnie jak na zawołanie, na środku pomieszczenia pojawił się ciemnopurpurowy dym. Wszyscy odsunęli się. Fuzja przywołała cztery dyski, zaś Rox - wzmacniacze rąk. Zamarli w milczeniu, oczekując, co się stanie.
Z mgły wyłoniła się znana Blacky'emu postać. Chłopak trzymał w dłoni bicz, a jego oczy błyszczały złowieszczo. Filip wycofał się za Hundreya, czując paraliżujący strach.
- Chyba trafiłem - stwierdził Judi. Rozejrzał się. Zauważył, że żadna z otaczających go osób nie jest przyjaźnie nastawiona. - Sorki za najście. Wezmę to, po co przyszedłem, i już zmykam.
- Kim jesteś i czego chcesz? - syknął Mistrz Psychiki. Lewitujące części jednego z jego wzmacniaczy ułożyły się na kształt pozwalający mu strzelać pociskami. Chłopak spojrzał na jego broń, po czym jeszcze raz rozejrzał się dookoła.
- Judi, generał wojsk Herobrine'a - odparł, nawet nie zwracając uwagi na to, co mówi. W ten samej chwili zauważył Filipa, ukrytego za fuzją. - Tutaj jesteś! Szukałem cię...
- Tylko spróbuj go tknąć - warknął Hundrey. Uniósł jeden z dysków i cisnął nim prosto w generała. W jednej chwili stał się on półprzezroczysty, a pocisk przeleciał przez niego, jakby był niematerialny. Judi zaczął się śmiać.
- Służba nie drużba - zaśmiał się. - Misja od Herobrine'a. Oddajcie mi chłopca, a nie zrobię wam krzywdy.
Fuzja rzuciła się na Judiego, jednak żaden cios nie był w stanie go tknąć. Ten uśmiechnął się szyderczo, po czym spojrzał w stronę cofającego się Blacky'ego. Nic nie było go w stanie zatrzymać, gdyż wszystkie ciosy przelatywały przez niego. Zupełnie, jakby był...
Duchem.
Dopiero teraz wszystko w umyśle chłopca zaczęło składać się w całość. To o niego chodziło mu, gdy Piter powiedział "Pieprzeni Mistrzowie Ducha, nie cierpię ich"... Judi był Mistrzem Ducha, przez co żadne uderzenie nic mu nie robiło. Poza jednym... Grabek powiedział mu, że tylko Mistrzowie Mroku mogą dotknąć ducha. A jeżeli teoretycznie nim był, to czyniło go jedyną osobą, która w tej chwili mogła go zatrzymać.
Filip wyciągnął dłoń w stronę generała. Poczuł zawód, kiedy jego palce przeleciały przez jego niematerialny nadgarstek. Jakub zaśmiał się.
- Próbuj dalej, ale nic nie zdziałasz - parsknął.
Chłopiec skupił się mocno, po czym zacisnął dłoń na przegubie przeciwnika. Jego skóra, kiedy był duchem, była znacznie gładsza i zimniejsza. Blacky zacisnął powieki, po czym wykręcił rękę Judiego. Ten syknął coś, po czym znowu przybrał materialną formę. Hundrey przygwoździł go do podłogi.
- To jeszcze nie koniec - wydusił generał. - Nie jestem tu sam!
W tym momencie szyba w jednym z okien obróciła się w pył, a do środka wskoczyła doskonale znana Hundreyowi i Roxowi kobieta. Oboje zamarli, zaskoczeni.
- Larisa...
- Sakuri - mruknęła. - Dla was Lady Sakuri.
Mistrzyni Iluzji zaatakowała fuzję, która w geście obrony wypuściła Judiego. Chłopak zerwał się z ziemi, po czym podbiegł do Blacky'ego. Chciał go chwycić, jednak kobieta krzyknęła:
- Nie przejmuj się nim! Wiemy, gdzie się kryją. Szefowi to wystarczy.
- Miejmy nadzieję - odparł generał. Oboje wyskoczyli przez okno, po czym przemienili się w parę sporych, srebrnych smoków i odlecieli.
- Nic ci nie jest? - zapytał Rox, pomagając Filipowi wstać. Ten pokręcił przecząco głową.
- Wszystko gra... Kim była ta kobieta?
- Widzisz, Blacky... Chyba będziemy musieli ci co nieco opowiedzieć, jak to się wszystko zaczęło.

Hej :3 sorki, że rozdział tak późno, ale miałam trochę rzeczy do roboty. Za to, ile gwiazdek, tyle ciekawostek w następnym rozdziale ^^ dzięki za wszystko, zapraszam na grupę, no i cześć!

QOTD: Czy według was Judi i Sakuri to dobra drużyna i dlaczego?

[TOM 4] Team Przyjaźń I Inni - Minecraft. Generacja Herosów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz