29. Burza

245 30 17
                                    

Przyjaciele pędzili przez las, zaniepokojeni czymś, o czym jeszcze nie wiedzieli. Dealer gnał przodem, zaś Blacky, Piter i Akira zaraz za nim. Chłopiec spoglądał nieco przestraszony w stronę wujka, którego spotkał tak nagle. Może i nie był z nim spokrewniony, ale, podobnie jak innych przyjaciół swojego ojca, znał co niemal od urodzenia. W podobny sposób traktował Alex, Rikki, Akirę, Claw i Endera jak rodzeństwo. Przypomniał sobie, że w bardzo podobny sposób zaufał Judiemu... A ten go oszukał. Na dodatek był żołnierzem w straży Herobrine'a...
Filip podbiegł bliżej Karola, po czym zapytał go:
- Co tak właściwie się dzieje? Gdzie tak pędzimy?
- Pamiętasz wujka Marcina? - zapytał, nawet nie odwracając wzroku od nieba. Robiło się ono coraz ciemniejsze.
- Jasne!
- On też jest Bratem Przeznaczenia. Włada piorunami. Kiedyś, gdy byliśmy w zamku Herobrine'a, ten go opętał. Obawiam się, że mógł teraz zrobić to samo.
- Byliście już kiedyś w zamku Herobrine'a?
- Jasne! To tam wszystko się zaczęło...
- Wujku?
- Tak, Blacky?
- Dlaczego nigdy nam nie powiedzieliście o Cyberprzestrzeni?
Wszyscy znaleźli się na granicy lasu. Zaraz za nim znajdowało się olbrzymie, rozległe, puste pole. Na jego środku znajdował się jakiś człowiek, odwrócony do nich tyłem. Unosił ręce w stronę czerniejącego nieba. Z jego palców leciały iskry, które łączyły się w olbrzymiej kuli piorunów kilkanaście metrów nad ich głowami.
- To nie wygląda dobrze - stwierdził Blacky, kiedy wszyscy podbiegli bliżej. - Dlaczego on to robi?
- Widzę, że ktoś tu chce nam urządzić burzę stulecia - powiedział Piter.
Chłopak spojrzał na Dealera, który skinął na niego głową. Oboje wyciągnęli dłonie - Karol prawą, a Piotr lewą - w stronę nieba i w stronę kuli piorunów. W stronę skupiska mocy wystrzeliły dwa, jasno świecące pociski - jeden czarny, zaś drugi czerwony. Trafiły one prosto w kulę piorunów, rozpraszając ją po niebie.
- Marcin! - krzyknął Dealer. W jego głosie słychać było zarówno gniew, jak i nadzieję. Mężczyzna stojący na polu odwrócił się. Miał brązowe, rozwiane włosy, jasną skórę i błyszczące, czerwone oczy. Nosił niebieską, zapiętą pod szyję bluzę z czerwono-żółtym znakiem superbohatera, ciemne dżinsy i czarne trampki. Podszedł nieco bliżej.
- Proszę, proszę, proszę - zaśmiał się - Delek, czyżbyś nie chciał współpracować? Zapomniałeś może?
- Tylko spróbuj znowu namieszać... - syknął Karol.
MWK uśmiechnął się, po czym wyciągnął rękę w stronę kumpla. Prosto w kierunku mężczyzny wystrzeliła wiązka elektryzującej się energii. Dealer ominął ją, po czym w chwilę znalazł się tuż obok Marcina. Chwycił go jedną ręką za bluzę, po czym zaczął go policzkować po twarzy.
- Stary - mówił między każdym uderzeniem - Przestań! Nie jesteś po stronie Herobrine'a! Ogarnij się!
- Puść mnie! - krzyknął MWK. Karol wypuścił go, a ten upadł na ziemię. Chwilę później z trudem podniósł się z ziemi. - Co... Co się stało?
- Coś cię chyba opętało - zauważył Piter. Mistrz Piorunów spojrzał na niego zaskoczony.
- Naprawdę? - zapytał przestraszony. - Oh nie... Znowu! To znowu on!
- Co takiego?
- Kiedyś Herobrine mnie kontrolował i zostawił na mnie swój ślad... To taki jakby drugi ja. Mroczny ja. Nazywa się DarkWK. Nie chciałem wam zrobić krzywdy...
- Wszystko gra, wujku - odparła cicho Akira. Ten dopiero teraz zauważył dzieciaki.
- Filip? Diana? - zapytał zaskoczony. - Kto by pomyślał... Przecież przenieśliśmy się tu, by was znaleźć! Wiecie, co z resztą?
- Alex i Rikki są w Norasiri - poinformował Blacky - Niestety nie wiemy, co z Claw i Enderem.
- Dobre i tyle - odparł mężczyzna, po czym spojrzał na Piotra. - A ty jesteś...
- Piter - odparł. - Nic się panu nie stało, tak w ogóle?
- Bywało gorzej - Marcin przejechał ręką po włosach i wzruszył ramionami. - Tylko co teraz...
W tym momencie rozległ się grzmot, po czym z nieba gwałtownie lunęła ulewa. Wszyscy spojrzeli po sobie.
- Świetnie - parsknął Dealer - Nienawidzę moknąć...
- Ja też - odparł Mistrz Mroku. - Chyba dobrym wyjściem byłoby znalezienie sobie jakiejś kryjówki.
- I to raczej szybko - stwierdził Blacky. - Szykuje się niezła burza.

Eloooooo! Moje ziemniaczki mordeczki perełki - dobra to już się robi dziwne. Mój antydepresant o imieniu Piotr działa aż zbyt dobrze xD piszę ten rozdział stojąc w pociągu do Leszna, wracając z Warszawy. Sorki, że nie było rozdziałów przez ten czas, ale... Dzięki Piterowi wróciła mi chęć do życia. Spędziłam z nim tylko 3 dni, jednak to były 3 najbardziej wartościowe dni w moim życiu... I może to oznacza, że bez depresji będą lepsze rozdziały ^^ możliwe też, że jutro będą 2 rozdziały - z MGH oraz z MGHJ. Ale zobaczymy ^^ także dzięki za wszystko, zapraszam na Spryskiwacze, no i cześć!

[TOM 4] Team Przyjaźń I Inni - Minecraft. Generacja Herosów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz