4. Nieznajomi goście?

3K 206 11
                                    

    Wpatrywałam się w mężczyzn zza Tytusa, który jakby od niechcenia porusza palcami, przeszukując kieszenie w poszukiwaniu odpowiedniej broni. Albo w ogóle szukał jakiejkolwiek broni - taka opcja również wchodzi w rachubę. Tym bardziej, że ostatnio nie widziałam, aby cokolwiek niebezpiecznego (czytaj: wybuchowego) znajdowało się w jego pobliżu. Co najwyżej w biurku w naszej sypialni, ale to był gabinet Tytusa. Tutaj nie ma żadnej broni, prócz siebie oczywiście - tak, sprawdzałam wszystkie szafki.

   Wobec takiego stanu rzeczy odłożyłam - z niechęcią! - lody na szafkę obok, a koło niej różę.

- Nie chcemy wam zrobić krzywdy! - powiedział pośpiesznie jeden z trzech mężczyzn unosząc ręce w geście braku złych intencji.

- To, dlaczego jesteście tutaj? - uniosłam znacząco brwi - Dlaczego twoi towarzysze mają prawą rękę schowaną za siebie? Myślicie, że jestem głupia?

- Raczej tchórzliwa skoro to wszystko mówisz zza swojego męża - odezwał się kolejny facet z nutką rozbawienia w głosie.

- Och! - w ostatnim geście "odwagi" odepchnęłam Tytusa i stanęłam koło niego - W tym pokoju jest co najmniej jedna osoba odważna... i tak masz całkowitą rację mówiąc, że ja nią nie jestem. Ale! Życie nauczyło mnie jednego - jeśli nie jesteś wojowniczką to musisz mieć przy sobie co najmniej jedną broń.

   Uśmiechając się spokojnie wyciągnęłam zza paska naładowaną broń laserową, zaś w lewej ręce trzymałam małą kulkę, która była mini wyrzutnią cząsteczkową skonstruowaną specjalnie dla mnie przez Dima. Jak to sam stwierdził "kiedyś będzie ci potrzebne coś więcej niż pistolet, a nawet jeśli nie trafisz tą kuleczką w swojego przeciwnika to i tak fala go trafi". Cóż przynajmniej delikatnie ujął mój problem z trafianiem różnego rodzaju piłkami (jeśli mogę tak nazwać ową broń) do celu. No, dobrze może mam...

- Naprawdę chcecie testować cierpliwość mojej żony? - do Tytusa wreszcie dotarło, że nie ma przy sobie żadnego możliwego do szybkiego użycia narzędzia. Prócz siebie - mam tu na myśli jego równie zabójcze pięści.

- Zapewne powinienem powiedzieć, że nie - odparła Dwójka.

- I słusznie - oznajmiłam, wymierzając broń w ich stronę. - A teraz grzecznie odpowiecie mi na kilka pytań jak przystało na rasowych dżentelmenów, gdy pyta ich dama - widząc zmarszczone brwi Tytusa, który patrzył teraz na mnie jakbym postradała rozum mówiąc, iż jestem damą, postanowiłam kompletnie nie zwracać na niego uwagi. - Więc... powiedziałeś - spojrzałam na Jedynkę - że nie chcecie zrobić nam krzywdy, prawda?

- Tak? - chyba zaczął poważnie wątpić w moje dobre zamiary.

- Wobec czego zauważyłam, że pozostała dwójka - nadal - trzyma dłonie na broni schowanej w pasku. Czy wiecie, że przez waszą omyłkę może postrzelić was w tyłki? Słyszałam, że to niezwykle bolesne, dlatego radzę - oczywiście z dobroci serca - żebyście te ręce mi pokazali.

   Czekałam przez chwilę, aż każdy z nich zrozumiał, iż daleko mi do żartów. Kiedy w końcu zauważyłam, że ich prawe dłonie opadają wzdłuż cała, uśmiechnęłam się szerzej. Aby pokazać im swoją dobrą wolę, schowałam wyrzutnię cząsteczkową z powrotem do kieszeni.

- Wspaniale! - ucieszyłam się - Przejdźmy dalej, okej? Pula pytań zmniejszyła się jedynie o dwa pytania. Co tutaj robicie?

- Stoimy? - zakpiła Trójka.

- Rzeczywiście, może chcecie usiąść? O! Zapomniałabym, że to niegrzecznie siadać w obecności kobiety, która ma zamiar stać, a więc chciałabym teraz, natychmiast usłyszeć poprawną odpowiedz na moje pytanie. Usłyszę ją czy nadal będziecie tak... mało rozmowni?

Klan Wojowników 2: Nowy ImperatorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz