- To co, wrzucić Julianowi coś do jedzenia? - zapytał Toy' a. - Znam się na takich substancjach, które... O hej mamo! Nie wiedziałem, że jesteś! - zawołał chłopiec.
Nie dziwiłam mu się, że dopiero teraz zdał sobie sprawę, iż znajduję się w tym samym pomieszczeniu co on. Możliwe, że to dlatego, że dopiero co do niego wszedł.
- Zdaje mi się czy nie dokończyłeś? - zapytałam lekko rozbawiona.
- Zdecydowanie się mamie wydaje! - powiedział, jak na mój gust, trochę za szybko, bym uznała to za prawdę. - Nie zamierzałem wcale a wcale kontynuować pogrążania się przed mamą. Ale rozumiem, że mama chętnie, by to zobaczyła.
- Owszem - przytaknęłam. - W końcu sam się tak dobrze podkładasz.
Toy' a roześmiał się, w ogóle nie urażony moimi słowami. W końcu była to prawda, zawsze - niekiedy nawet celowo - podkładał się każdemu albo żeby rozładować napięcie, albo po to, aby kogoś rozśmieszyć. Czasami bywa też tak, że robi to nie celowo, a jedynie z czystej głupoty, ale to były całkiem skrajne... pomysły sprawdzenia czy i tym razem wyjdzie z tego zwycięsko.
- Te substancje - rzuciłam, całkiem poważnie wpatrując się w syna. Jego ciemne włosy były w wyjątkowym nieładzie zupełnie do niego niepodobnym. Lecz ciemne oczy Toy, były nad wyraz poważne i skupione, co niestety nie ukazywał jego zmiętolony zielony podkoszulek oraz szare dresowe spodnie.
- Od razu mówię, że ich do ust nie brałem! - zastrzegł całkiem niepotrzebnie. Już dawno Tytus powiedział dzieciom co się z nimi stanie, jeśli spróbują czegoś czego nie powinni. Jak widać wzięli sobie to do serca.
- Toy' a! Po prostu nam powiedz na co wpadłeś! - krzyknęła Kamila, wyraźnie zirytowana. - Potrzebujemy tego na teraz.
- A co jeśli to nie pomoże? Przecież Julian może być obcykany z czymś takim - zauważyła Tatiana. Z cichym westchnieniem, spuściła głowę. Ciemne włosy opadły jej do przodu, zakrywając całą twarz.
- Musi się zgodzić jeszcze dziś - Kilian pochylił się do przodu tak, aby dosięgnąć ze swojego miejsca, dłonią ramienia siostry. Uścisnął ją, aby dodać jej otuchy. - Z tego co dowiedział się Aksel - mam nadzieję, że to jego spotkanie, naprawdę było tak ważne, aby zostawić nas samych - Mateo znalazł już dziewczynę gotową go poślubić. Na szczęście jej ojciec chce to wszystko zorganizować po staremu. Musi dogadać się wpierw z rodzicami Matea.
Nie powiedziałam jeszcze dzieciom, że w tym celu zaufani ludzie Tytusa, celowo utrudniają kontakt obu stron. To raczej nikomu, by nie pomogło nawet, gdyby oznaczało, że dodałoby nadziei Tat. Nadzieja jedynie sprawiłaby, iż... No nie pomoże nam w chwili obecnej.
Mój wzrok wreszcie padł na Ignację, która wpatrywała się we mnie tak jakby podejrzewała, że czegoś nie mówię. Przynajmniej to wyczytałam w jej wzroku, który z niezwykłą siłą mnie świdrował. Z ogromnym trudem, uśmiechnęłam się do córki, w tej chwili tak przypominającą mi męża, że aż miałam ochotę się wzdrygnąć.
- Bracie, nie trzymaj nas w niepewności! - zawołała Kamila.
- No więc mam kolegę, który zajmuje się zielarstwem, tak jak jego ojciec, wobec czego doskonale zna takie substancje, które są zdolne otumanić każdego - powiedział w końcu chłopak. - Więc jeśli Julian się nie zgodzi, zawsze możemy poprosić mojego kumpla o pomoc.
Tatiana gwałtownie się podniosła. Miała na sobie dresowe, szare spodnie oraz czarny podkoszulek, na którym był napis: "Mogę być albo twoim przyjacielem, albo wrogiem. Wybieraj!". Nie wiem co chciała przez to powiedzieć, ale jej mina jednoznacznie wskazywała na to, iż ma zamiar zrobić coś, czego może później żałować.
CZYTASZ
Klan Wojowników 2: Nowy Imperator
Fantasía- Skłamałam - powiedziałam po chwili - nie powiedziałam wszystkiego, ponieważ maluchy nie powinny o tym wiedzieć. Przynajmniej na razie. - Co masz na myśli matko? - podniosłam na Aksel' a wzrok. - Kiedy rodziłam następne dzieci, działo się napr...