Z rezerwą patrzyłam jak Ofelia siada kolo Tytusa podczas obiadu. Natomiast ja siedziałam przy drzewie przyglądając się uparcie mężowi, z którym już rozmawiałam na ten przeklęty temat, o którym miał się rozmówić z innymi. Ale on oczywiście tego nie zrobił, bo po co?! Wolał posiedzieć sobie koło Ofelii niż mnie posłuchać, a przecież to jedyne rozwiązanie. W końcu siedzimy tutaj już drugi dzień, tylko dlatego że nasi "goście" nie mają podwózki!
Zmarnowaliśmy tyle czasu, lecz szanowny pan Woodrok (uciemiężenie narodu i całej ziemi) sam chce zadecydować o planach. Zaś nam pozostaje jedynie wykonywać JEGO rozkazy, ponieważ nam NIE wolno decydować o takich rzeczach. Wobec tego nasuwa się jedno ważne pytanie. Mianowicie: PO jaką cholerę rozmawia i się ŚMIEJE z ofermą?!
- Na pierwszy rzut oka jestem w stanie dostrzec kiedy wpadłaś na genialny pomysł, ale Tytus skutecznie podcina ci skrzydła - odezwał się znienacka czyjś znajomy głos.
Drgnęłam przestraszona, lecz uspokoiłam się widząc, że to tylko Jedynka. Wyglądał na tak samo zdegustowanego tym ciągłym czekaniem jak ja. Niemal czułam jego irytację, która kłębiła się pod jego skórą niczym gorączka.
- Bylibyśmy już dawno na miejscu, gdyby nie to, że co noc mówi, iż musimy czekać aż nadejdzie pomoc. Mimo to co chwila widzę go rozmawiającego z tym podejrzanym typkiem... Max' em - kontynuował siadając koło mnie.
- No więc... masz rację. Doskonale wiem co powinniśmy zrobić, ale... Tytus zabronił mi wykonywać jakiekolwiek ruchy, które mogłyby sprawić...
- Przepraszam, że ci przerwę, ale muszę wiedzieć jedno. Od kiedy ty wykonujesz polecenia swojego męża? Jakoś od kiedy cię znam... a muszę przyznać, że trochę cię już poznałem... robisz wszystko - no, prawie wszystko - na przekór Tytusowi więc co cię hamuje przed wykonaniem swojego planu?
Przegryzłam dolną wargę próbowałam tym samym się nie uśmiechnąć. W końcu jakby to wyglądało? Mój wzrok spoczął na kolanach, na których trzymałam dłonie. Dotąd ściskałam je kurczowo, teraz rozprostowałam palce i ułożyłam je na udach.
- Co mnie powstrzymuje? - podniosłam rozpromieniony wzrok na Jedynkę. - Potrzebuję pomocy, ponieważ sama nie dam sobie rady. I coś mi mówi, że mi pomożesz... w sumie nie ty jeden co nie, chłopcy?
Obejrzałam się za siebie, gdzie - tak jak myślałam - znajdowała się pozostała dwójka. Stali w cieniu, tak aby Tytus nie był w stanie ich zauważyć. Stali i się szeroko uśmiechali wiedząc, że moje pomysły są nad wyraz... wspaniałe? Bombowe?
- Bierzmy się do roboty, ponieważ mam zamiar tej nocy wyruszyć w dalszą podróż - zakomenderowałam z wrednym uśmiechem. - Jeszcze mi mężulek podziękuje.
**********
Z zapartym tchem obserwowałam zza krzaków, rozmowę Tytusa z Max' em. Siedzieli przy ogniu delektując się ciepłym trunkiem, który sprytnie wsunęłam do naszej torby, tak by mąż myślał, że sam go tam wrzucił. Nie podejrzewał, jednak że alkohol należał do Trójki, który specjalnie go dodatkowo wzmocnił.
Z zapartym tchem spojrzałam na zepsuty samochód, gdzie smacznie spała Ofelia. Właściwie nie wiedzieliśmy czy przypadkiem się nie obudzi, gdy włączymy swój samochód, jednakże jedno było pewne. Dziś się stąd wyrwiemy.
- Jak to zrobiłaś, że ich auto odpaliło? - zapytał mnie szeptem Dwójka.
- Nie jest aż tak uszkodzone - powiedziałam wzruszając ramionami. Zaryzykowałam krótkim spojrzeniem w jego stronę - Co prawda sam samochód nie ruszy, ale silnik działa i... cóż dziś jest przecież taaak zimno w nocy... - sugestywnie poruszyłam brwiami.
CZYTASZ
Klan Wojowników 2: Nowy Imperator
Fantasía- Skłamałam - powiedziałam po chwili - nie powiedziałam wszystkiego, ponieważ maluchy nie powinny o tym wiedzieć. Przynajmniej na razie. - Co masz na myśli matko? - podniosłam na Aksel' a wzrok. - Kiedy rodziłam następne dzieci, działo się napr...