Otarłam pot z czoła i spojrzałam na Z., wyglądał na tak samo zmęczonego jak ja. Mimo to robił dobrą minę do złej gry czego mogłam mu szczerze pozazdrościć. Naprawdę chciałam wyglądać tak jakby ten - na razie - godzinny trening wcale mnie, aż tak nie zmęczył, ale nie byłam w stanie zmienić tego jak spocone było moje czoło oraz włosy. Wobec czego każdy kto mi się przyjrzał już wiedział, że mogłyby pokonać mnie bez zbytniego kłopotu.
Lecz nawet im przez myśl nie przeszło, aby mnie zaatakować. Dalej pamiętali o tym, że miałam swoją tajną broń - pistolet. Wcale im się nie dziwiłam. Skoro widzieli jak precyzyjnie strzelam, to dlaczego mieliby chcieć cokolwiek mi lub Z. zrobić?
- Chcesz iść na przerwę? - zapytał chłopak.
- Nie, no co ty! - zawołałam, spoglądając kątem oka na nadal walczących mężczyzn. - Nie chcę wyjść na zbyt miękką.
- Prawie trafiłaś ich lidera w głowę, mogę się założyć, że nie będą się czepiać. Nawet się nie odważą - Z. wzruszył ramionami. Po czym strzelił oczami w stronę mężczyzn.
- Jeśli chcesz iść poćwiczyć z kimś innym, to nie będę się o to kłócić - powiedziałam powstrzymując smutek, nie chciałam, aby go słyszał. Był wart lepszego partnera do ćwiczeń.
- To całkiem dobry pomysł - usłyszałam za sobą. - Ja chętnie poćwiczę i czegoś nauczę, tę ładną, młodą damę.
Kiedy się odwróciłam, zauważyłam młodego chłopaka w mundurze wojownika. Jego blond włosy były lekko przydługie - opadały mu na ramiona oraz oczy. Miał kanciastą twarz, leciutko krzywy nos i pomarańczowe oczy.
- Och - wyszeptał, kiedy zauważył moje znamię małżeństwa.
- Spoko, Tytusa tutaj nie ma - powiedziałam wzruszając ramionami. - Chodzi mi o mojego...
- Męża, tak wiem, domyśliłem się.
- No chyba nie - rzucił ktoś stając koło mnie.
- Tytus! - zawołałam z szerokim uśmiechem.
- Czemu mi nie powiedziałaś? - przekrzywił głowę w prawo, chociaż na jego wargach igrał rozbawiony całą tą sytuacją, uśmiech.
- Chodzi ci o...? - uniosłam pytająco brew.
- Oj, dobrze wiesz o co.
- To może ja... - zaczął blondyn.
- Poczekaj - rozkazał Woodrok. - Moja żona jeszcze nie odpowiedziała na twoje pytanie.
- Ale wcale nie musi!
- Nie było żadnego pytania - zauważyłam spokojnie. - Ale wybacz, wolę ćwiczyć z moim mężem. Przynajmniej wiem, że nagle nie zacznie mnie obmacywać... znaczy on może to robić - zmarszczyłam brwi. - Nieważne.
- Liczę do trzech - ciemne oczy Tytusa padły na "intruza" - Jeśli do tego czasu nie znikniesz to możesz mi wierzyć, że będziesz tego żałować.
Chłopak bez żadnych sprzeciwów odwrócił się i odszedł. Zaś ja spojrzałam za idącym do "lidera" Z. Coś tak czułam, że z tego wynikną same kłopoty, mimo to nie ruszyłam za nim tylko obejrzałam się na męża, który bacznie mi się przyglądał. Dopiero po chwili objął mnie ramieniem i ucałował w czoło.
- Co ja z tobą mam? Pomyślałaś co, by się stało, gdyby zaczęli cię...
- Widzisz tamtą dziurę przy drzwiach? Ja ją zrobiłam - powiedziałam z dumą. - Dlatego też wiedziałam, że nic mi nie zrobią.
![](https://img.wattpad.com/cover/109998332-288-k655334.jpg)
CZYTASZ
Klan Wojowników 2: Nowy Imperator
Fantasia- Skłamałam - powiedziałam po chwili - nie powiedziałam wszystkiego, ponieważ maluchy nie powinny o tym wiedzieć. Przynajmniej na razie. - Co masz na myśli matko? - podniosłam na Aksel' a wzrok. - Kiedy rodziłam następne dzieci, działo się napr...