48. Gorzej czy lepiej?

1.4K 124 3
                                    

   Naprawdę nie rozumiałam ludzi, którzy świadomie ignorują innych, chociaż przecież... same mówiły, że nie dadzą nam ani chwili spokoju. Mi nie dadzą. Co dziwne poczułam się zawiedziona i urażona. A nie chciałam się tak czuć. Przecież to było irracjonalne. Chociażby dlatego, że ich obecność mnie irytowała, sprawiała, że miałam ochotę je zamordować lub poważnie uszkodzić.

   Ale czułam coś zupełnie innego.

   Oparłam się całym prawym bokiem o ścianę, tuż przy oknie i wyjrzałam przez nie. Miałam przy tym nadzieję, iż może uda mi się, chociaż przez chwilę, myśleć o czymś innym, niż o tej jawnej ignorancji. O czymkolwiek! Czy prosiłam o tak wiele?

   Syknęłam z irytacji wsuwając dłonie we włosy i szarpiąc za kosmyki. Czemu to takie trudne?! Powinno się łatwo zapominać o czymś tak błahym! Więc dlaczego moje myśli nieustannie krążyły wokół czegoś takiego? Czemu czułam złość, kiedy nikt nie przyszedł po mnie już drugi dzień?

- Weź się w garść, Amelio - syknęłam do siebie. - Przestań o tym myśleć!

   Z jękiem frustracji, opadłam na kanapę, po czym zakryłam oczy ramieniem.

   Zapowiadał się dość długi, nudny poranek. Czyli dokładnie taki sam jak wczoraj.

   O ironio, wczoraj udało mi się przeczytać całą książkę, którą ze sobą przywiozłam. No i co ja mam ze sobą zrobić, skoro nie wolno mi wychodzić z pokoju samej? Riven wraz z Tytusem już z samego rana, udali się do króla, który jak zwykle miał coś do obgadania. A księżniczka razem z królową, gdzieś się zawieruszyły. Po prostu pięknie!

   Nagle ktoś zapukał do drzwi. Z ekscytacji, aż zleciałam z kanapy, ale zaraz upomniałam się. Nie może przecież to wyglądać tak, jakby mi naprawdę zależało, aby otworzyć czym prędzej drzwi! Ani tym bardziej zdradzić, że mi się nudziło i tylko czekałam, aby ktoś mnie wybawił. Od samotności i nudy.

   Dlatego odczekałam przynajmniej minutę - chyba, bo byłam tak podekscytowana, że mogło mi się tylko wydawać, gdyż naprawdę chciałam czym prędzej otworzyć drzwi - aby podejść w miarę wolno do drzwi. Właśnie wtedy, kiedy sięgałam do klamki ten ktoś, po drugiej stronie, załomotał po raz kolejny, tym razem z niecierpliwością.

   Uśmiechnęłam się i gwałtownie otworzyłam drzwi. Przybrałam przy tym najbardziej zirytowany wyraz twarzy na jaki było mnie stać w tym momencie. W końcu nie wypada pokazywać jak bardzo się cieszyłam z nagłej wizyty. Wtedy każdy wiedziałby, iż się nudziłam.

- Coś się stało? Pali się? - zapytałam w duchu podskakując z radości.

    W korytarzu stała kobieta mogąca mieć z sześćdziesiąt lat. Była bogato ubrana, przez co od razu wiedziałam, że to jedna z dwórek królowej. A utwierdziła mnie w tym również wyniosła mina oraz wzrok, którym mnie obrzuciła. Te jej stalowo- szare oczy, zdecydowanie pasowały mi do jej... paskudnego charakteru jaki z pewnością posiadał.

- Po kimś takim jak księżna, spodziewała bym się lepszego wychowania. Żebym musiała czekać tyle czasu, aż łaskawie otworzy mi ktoś drzwi... - pokręciła głową z rozdrażnieniem, mimo takiego ruchu jej idealny szary kok nie zepsuł się, co u mnie byłoby raczej niemożliwe. Oparłam prawą dłoń o framugę drzwi, cierpliwie czekając na finał tej pogawędki. Byłam tak zdesperowana, aby z kimś porozmawiać, że gdyby zaproponowała mi swoje towarzystwo, przyjęłabym je bez najdrobniejszego wahania.

- Przyszła pani tutaj zakłócać mój spokój, bo...? - kobieta spojrzała na mnie tak jakoś dziwnie. Jakby nie wiedziała jak powinna się zachować w takiej sytuacji. Jakby nie spodziewała się czegoś podobnego. - Właśnie byłam pochłonięta wciągającą książką więc chyba mogę liczyć na jakieś wytłumaczenie.

Klan Wojowników 2: Nowy ImperatorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz