52. Etap czwarty i ostatni: zagniewana królowa

1.3K 138 7
                                    

   Wpatrywałam się w szarookiego mężczyznę, który siedział naprzeciwko mnie w królewskiej sali audiencyjnej i wyraźnie był zestresowany. Próbował tego po sobie nie pokazywać, ale wiedziałam jak wypatrywać tych oznak (głównie dzięki Tytusowi). I zdecydowanie mu się nie dziwiłam.

- Jak to... Jak w ogóle mogliście do czegoś takiego dopuścić?! - krzyknęła królowa. - Jak do tego doszło?!

- Jeśli chcesz, pani, abym ci wyjaśniła jak się robi dzieci to... - zaczęła buńczucznie Delfina.

- Wiem jak się robi dzieci! - przerwała jej błyskawicznie jakby obawiając się, że krnąbrna nastolatka zaraz zrobi wykład pod tytułem: "Wszystkie możliwe sposoby zajścia w ciążę". - Nie rozumiem, jednak jak mogło do tego dojść! Dlaczego?!

- Już pani tłumaczyłem - odparł z udawaną swobodą Noah. - Jestem cholernie zakochany w Delfinie i dlatego, kiedy nadarzyła się okazja... Chodzi mi o to, że wiedziałem, iż ciężko będzie z tą zgodą na ślub - oparł się wygodniej o oparcie krzesła próbując w ten sposób odzyskać panowanie nad sytuacją - dlatego musiałem zrobić coś co przekona was do podjęcia słusznej decyzji. Nie miałem zamiaru dalej słuchać biadolenia Moniki, która uganiała się za mną, chociaż przecież mówiłem jej, że nie jestem nią zainteresowany. Nigdy nie byłem. Chciałem partnerki inteligentnej, zaradnej i przede wszystkim pięknej. Taka właśnie jest Delfina. Dlatego, gdy tylko nadarzały się okazje, żeby z nią porozmawiać, robiłem to.

- A teraz posunąłeś się o krok dalej i postanowiłeś ją zapłodnić - dokończył król. Jako jedyny w tej sali wydawał się mieć dobry humor. - To było wyjątkowo nieodpowiedzialne. Zapewne zadziałały też hormony?

- Cóż... - Noah uśmiechnął się łobuzersko, niegrzecznie - Mogło być tak, że gdy ją do siebie zaprosiłem, przyszła cała mokra przez to, że padało. I rzeczywiście mogło być tak, że gdy ją taką zobaczyłem - jej ciuchy lepiły się do ciała - zacząłem myśleć tylko o jedynym. No, a że przyszła do tego z pretensjami... Ujmę to tak - pochylił się do przodu opierając łokcie o stół, przy czym namierzył dziewczynę siedzącą koło mnie - nie mogłem się wręcz oprzeć tak kuszącemu widokowi.

   Tytus zaczął chrząkać koło mnie. Widocznie albo zaczął się krztusić, albo coś zaczęło go bawić w tej całej sytuacji. Że już nie wspomnę, że to wszystko było jego pomysłem.

   No, ale tak, ta cała sytuacja była po prostu komiczna. Wręcz nie dziwiłam się, że król cały czas się uśmiechał i wyglądał jakby się doskonale bawił. Ten humor nie został nawet zgaszony przez mordercze spojrzenia jego żony czy też jej tandetne argumenty. Widać, że nie nauczyła się kompletnie niczego, chociaż tyle razy Delfina podpowiadała jej na naradach i innych tego typu bzdetach.

- Jak mogłeś coś takiego zrobić Monice?!

- No przecież mówię, że ani przez moment nie byłem nią zainteresowany - Noah przetarł dłonią czoło, po czym wstał i zaczął krążyć po pokoju. W końcu zatrzymał się za krzesłem swojej narzeczonej i zaczął jej masować ramiona. Pytanie tylko czy chciał uspokoić ją, czy siebie. - Nigdy nie byłem i nigdy nie będę.

- Mi się wydaje, że was łączą tylko doznania fizyczne. Pociąg fizyczny i nic więcej - rzuciła księżniczka nieco płaczliwie.

   Pewnie nie widziała jak bardzo miała rację. W prawdzie nie przyznają się do tego publicznie, ale Delfina mówiła mi, że to właśnie jest to. Tylko pociąg fizyczny. Przynajmniej na razie.

- Moniko! - król trzasnął dłonią w stół. - Mówisz to tak jakby ich nie łączyło nic więcej, a przecież widać, że łączy ich coś głębszego. Miłość. Wiedziałem, że do tego kiedyś dojdzie! Delfino właśnie coś takiego czułem do twojej matki. A już w szczególności, kiedy widziałem jak na każdym waszym spotkaniu sypią się iskry - w końcu cały czas się kłóciliście.

Klan Wojowników 2: Nowy ImperatorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz