12. Konfrontacja

57 9 4
                                    

matury idą...........niezbyt dobrze, send help -- charlie


22 stycznia, środa, godzina 20:03

Dręczące uczucie poniżenia nie opuszczało Gleba nawet na krótką chwilę. Miał wrażenie, że boli go każdy centymetr ciała. Czuł się brudny i upokorzony, był pewien, że gdyby tylko mógł zacząłby żywcem zrywać z siebie skórę, która paliła go żywym ogniem.

Nigdy wcześniej nie uprawiał seksu. Od śmierci matki nie myślał nawet o kobietach. Mało z kim rozmawiał, wręcz unikał ludzi, nie mówiąc już o żadnych głębszych relacjach. Fakt, że to właśnie córka mordercy pozbawiła go ostatnich resztek godności sprawiał, że zaczynał się brzydzić samym sobą.

Natasha wyszła z pokoju jakieś pięć minut wcześniej, jednak Rosjaninowi wydawało się, że minęło już dobre parę godzin. Zostawiła go samemu sobie, zapewne dobrze wiedziała, że już nigdzie jej nie ucieknie.

Zastanawiał się, co takiego mu podała. Musiał to być wyjątkowo silny środek, paraliżujący wszystkie mięśnie. Jednak nie to w tym momencie było dla niego ważne.

Wiedział już po kogo zapewne udała się Natasha.

Po swojego ojca.

Gleb nie potrafił wyobrazić sobie konfrontacji z mordercą matki, z człowiekiem, który doszczętnie go zniszczył. Na samą myśl o tym oblewał go zimny pot.

Teraz miał cień szansy na ucieczkę i nie chciał jej zmarnować. Nie przestawał walczyć z odrętwieniem.

Kevin na pewno pokładał w nim jedyną nadzieję. Miał mu pomóc, a jak zwykle nic z tego nie wyszło. Był do niczego. Dał się omamić Natashy, zupełnie jak ktoś, kto widzi ją pierwszy raz w życiu. Ale on dobrze ją znał a i tak sam wepchnął się prosto w jej sidła. To było niedorzeczne.

Czuł w obu rękach dziwne mrowienie i spływające uczucie ciepła. Błagał, by środek przestał w końcu działać. Powoli, napinając wszystkie mięśnie zaczął unosić lekko do góry prawą rękę. Włożył w to wiele wysiłku, jednak udało mu się utrzymać przedramię w górze przez krótką chwilę. Zaraz potem opuścił rękę z powrotem na pościel. Więcej nie był w stanie zrobić.

Spróbował przetoczyć się na bok, ale bezskutecznie. Wspomagał się sprawniejszą ręką, ale nie udało mu się przesunąć choćby o centymetr.

- Kurwa - wydyszał. Opadł z powrotem na łóżko. Nie miał już siły.

W tym samym momencie drzwi od strony biura otworzyły się i do środka wkroczyła Natasha a tuż za nią jakiś wysoki i postawny mężczyzna. Na jego widok krew w żyłach Gleba zaczęła płynąć szybciej.

Mężczyzna wyglądał jak żywcem wyjęty z jakiegoś horroru. Był potężnej postury, a do tego bardzo wysoki. Miał na sobie roboczą koszulę i spodnie, a całość przykrywał biały fartuch poplamiony szkarłatną krwią. Jego twarz sprawiała wrażenie surowej, a okalające ją ciemne potargane włosy oraz broda jeszcze bardziej potęgowały to uczucie. Rzucił spod ściągniętych brwi krótkie spojrzenie na leżącego bezwładnie Gleba.

- To on? - zapytał mężczyzna. Miał gruby i niski głos, przyprawiający niemal o dreszcze.

- Tak - odparła Natasha, krzyżując ręce.

- Nasz?

- Tak. Ale tylko przejezdny. Nikt nie powinien węszyć. Jeżeli zostawił gdzieś auto to trzeba je sprzątnąć. A zresztą, ty sam dobrze wiesz co robić.

Mężczyzna skinął głową. Gleb powoli zaczynał rozumieć co go czeka. Zdążył też zauważyć, że Natasha najprawdopodobniej łyknęła jego kłamstwo o wyjeździe do Moskwy.

Rosja [Россия]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz