22. Ucieczka

31 6 3
                                    

publikuję bo mi smutno ~ vein

23 stycznia, czwartek, godzina 04:33

- Dokąd jedziemy?

- Spokojnie, zabiorę was w bezpieczne miejsce.

- Oby tak było, bo przysięgam, odstrzelę ci łeb, jeżeli wpuścisz nas w kolejne maliny.

Zestresowany Elliot zacisnął mocno ręce na kierownicy. Kevin siedział na fotelu tuż obok niego, trzymając w pogotowiu broń. Nie ufał mu i obawiał się, że przewoźnik może go zaatakować, gdy tylko chłopak uśpi swoją czujność choćby na chwilkę.

Jechali dopiero kilka minut, jednak Kevin wciąż podejrzewał, że, wbrew zapewnieniom Elliota, ta przejażdżka nie skończy się w bezpiecznym miejscu.

W vanie panowała głucha cisza, którą przerywały jedynie odgłosy z zewnątrz i warkot silnika. Coraz większe płatki śniegu przyklejały się do pojazdu. Wycieraczki z trudem nadążały z pozbywaniem się go z przedniej szyby. Wiatr dudnił, niemal potrząsając vanem. Kilka razy zdążyli wpaść w poślizg, jednak Elliotowi w porę udało się odzyskać panowanie nad kierownicą. Opony ledwo trzymały się zaśnieżonej drogi.

Kevin zerknął ukradkiem na Gleba. Zaczynał niepokoić się jego stanem. Rosjanin siedział skulony na siedzeniu, z głową wciśniętą niemal między kolana. Cały czas się trząsł i nic się nie odzywał. Chłopak podejrzewał, że był w szoku. Nie wyglądał za dobrze, z pewnością wiele wycierpiał.

Dziewczyny raz po raz próbowały nawiązać z nim rozmowę, jednak bezskutecznie. Gleb dalej pozostawał milczący. W końcu dały sobie spokój.

- Właściwie to dlaczego stamtąd uciekasz? - zapytał Kevin, patrząc na drogę przed nimi, oświetlaną jedynie światłami vana. Widoczność sięgała może kilkudziesięciu metrów, dalej wszystko przesłaniała ciemność i szalenie wirujący śnieg.

- Nie mogę już tam dłużej pracować - odparł Elliot. - Kiedy się u niego zatrudniłem nie spodziewałem się, że to wszystko tak się skończy. Nie chcę już więcej mieszać się w mordowanie niewinnych ludzi. To mnie niszczyło.

- Nic dziwnego - mruknął Kevin. Zauważył, że Elliot ani razu nie wypowiedział imienia Krushnica, nazywając go po prostu nim. Te określenia płynące z jego ust były niemal przesycone doskonale wyczuwalną nienawiścią.

- Ten człowiek jest nieobliczalny - kontynuował Elliot. - Zabił własnego kuzyna, widziałem to na własne oczy. Musimy wynosić się jak najdalej od niego. Najpierw zabiorę was do mojego zaufanego znajomego, bo z waszym kolegą chyba nie jest najlepiej - skinieniem głowy wskazał na siedzącego z tyłu skulonego Gleba. - Wam też przydałaby się jakaś pomoc z prawdziwego zdarzenia. No i coś do zjedzenia.

Kevin dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, że czuje charakterystyczne ssanie w żołądku. Wcześniej zupełnie o tym nie myślał. Nie było na to czasu.

- Masz rację - odparł. - Dzięki.

- Nie ma za co dziękować. Mam okazję, by kogoś ocalić, więc z niej korzystam. Szkoda, że Siergiej nie miał tyle szczęścia co ja...

W tym samym momencie Gleb wydał z siebie nieartykułowany gardłowy dźwięk. Kevin obejrzał się w jego stronę i zobaczył, jak jego zmęczoną i bladą twarz wykrzywia dziwny grymas bólu.

- S-Siergiej... On... Zginął przeze mnie - wymamrotał Rosjanin.

- Spokojnie - odezwała się Samantha kojącym tonem. - To na pewno nie była twoja wina...

- Kim jest Siergiej? - spytał Kevin.

- Raczej kim był. Kuzyn Dmitrija, ale gdybyś go zobaczył to nigdy byś nie pomyślał, że są rodziną. Siergiej zawsze potajemnie pomagał ludziom, którzy mieli zginąć. Pocieszał ich, mówił, że z tego wyjdą, że będzie dobrze. A teraz Krushnic własnoręcznie go zabił. Widziałem to na własne oczy. Szkoda faceta, równy był z niego gość.

Rosja [Россия]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz