16. Odbicie

58 7 0
                                    

z góry przepraszam, nie przyznaję się do tego rozdziału ~ vein

23 stycznia, czwartek, godzina 00:01

Kevin pomógł dziewczynom wydostać się z podziemia i zatrzasnął klapę. Nie miał nawet pojęcia jak udało im się trafić z powrotem na wyjście po tak panicznej ucieczce, jednak nie było to ważne. Grunt, że udało im się uciec. No i co najważniejsze zranił Krushnica, a wcześniej ogłuszył poprzedniego napastnika. Sam przy tym niemało ucierpiał. Rana na policzku zadana przez potężnego Rosjanina wciąż pulsowała bólem. Czuł zaschniętą krew na połowie twarzy.

- Nie wierzę, po prostu w to nie wierzę - wydyszała szybko Samantha, opierając ręce i ciężar górnej części ciała na ugiętych nogach. - To miała być wycieczka a nie jakaś pieprzona szkoła przetrwania!

- Kevin, trzeba cię opatrzyć - odezwała się Chrissie, oglądając uważnie jego ranę na twarzy.

- To nic, nie ma na to czasu - mruknął Kevin. - Musimy uciekać i to natychmiast. Nic mi nie będzie - odruchowo podniósł rękę do twarzy, jednak Chrissie złapała go na nadgarstek. Chłopak spojrzał na nią ze zdziwieniem.

- Nie dotykaj - powiedziała stanowczo. - Lepiej, żebyś nie dostał żadnego zakażenia, nie ruszaj tego.

- Daj spokój... - Kevin wyszarpnął rękę z uścisku Chrissie. Nie było teraz czasu na troski. Musieli jak najszybciej odnaleźć Gleba i stąd uciekać, byle jak najdalej i raz na zawsze wydostać się z tego koszmaru.

Wcale nie był poważnie ranny. Rozcięcie policzka nie stanowiło żadnego zagrożenia dla jego życia.

- Muszę znaleźć Gleba, a potem... - zaczął Kevin, ale Samantha mu przerwała:

- Chrissie ma rację. Tą ranę trzeba chociaż zdezynfekować, lepiej nie ryzykować - dziewczyna zastanowiła się przez chwilę po czym dodała:

- Gleb już pewnie nie żyje. Albo nas wystawił.

- Nie, nie, nie - Kevin natychmiast pokręcił przecząco głową. - On by tego nie zrobił. Musi gdzieś tu być i trzeba go znaleźć. On będzie wiedział jak się stąd wydostać.

- Wierzysz w cuda? Bo ja nie - Chrissie westchnęła z rezygnacją. - Jeżeli go złapali to na pewno już nie żyje.

- Przestańcie - ostro uciął jej słowa Kevin. Miał dosyć powątpiewań i niepewności, na to zdecydowanie nie było teraz czasu. Czuł, że to ich ostatnia szansa na ucieczkę i pod żadnym pozorem nie mogli jej zmarnować.

- To co teraz? - zapytała Samantha.

- Musimy się gdzieś na chwilę zatrzymać. Potrzebujemy bandaży i czegoś do przeczyszczenia rany Kevina - stwierdziła Chrissie nadzwyczaj poważnym tonem, jakby nagle odzyskała całą swoją pewność siebie.

Kevin westchnął. Naprawdę nie uważał tej rany za jakiś wielki problem, zwykłe nacięcie, jak w dzieciństwie. W tej sytuacji uważał każdy dłuższy postój za stratę cennego czasu, jednak nie chciał także podbudowywać żadnego konfliktu. Najważniejszą sprawą było trzymanie się razem, tylko to im teraz zostało.

- W porządku - stwierdził wzruszając ramionami, ostatecznie decydując się na pokojowy kompromis. - Dwa do jednego, poszukajmy jakiejś kryjówki.

Nie czekając na dalsze odpowiedzi ruszył przed siebie. Jeśli one podjęły decyzję o postoju to on przynajmniej wybierze, gdzie się ukryją. Dziewczynom było to na rękę. W milczeniu podążyły za nim całą drogę do holu i na schody. Nie mogli zostać na dole, gdzie znajdowało się przejście do podziemia, za duże ryzyko.

Rosja [Россия]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz