10. Prawda

66 10 2
                                    

22 stycznia, środa, godzina 16:56

Ashley otworzyła oczy, jednak od razu je zamknęła, gdy jasne światło jarzeniówki oślepiło ją. Wzięła głęboki oddech. Czuła się odrętwiała, nie była w stanie do końca sprawnie poruszyć palcami. Coś ją krępowało. Ponownie otworzyła oczy, tym razem powoli.

Zobaczyła samą siebie w wielkim lustrze na ścianie naprzeciwko, siedzącą na krześle. Jej kostki były ciasno owinięte szorstkim sznurem i przywiązane do nóg krzesła. Nadgarstki miała ściśle związane razem, za plecami. Jej szyję ciasno opasał ten sam sznur, biegnący za plecami do rąk. W tej pozycji nie mogła kręcić głową, ani używać rąk. Mogłaby się udusić. Wydęła zaklejone taśmą usta. Klej był bardzo dobry i plastik nie odszedł od skóry.

Patrzyła w odbicie swojej zmęczonej twarzy, bez siły by uronić choćby jedną łzę. Szok jaki przeżyła widząc co Rosjanka zrobiła jej chłopakowi, oraz środek nasenny sprawiły, że wyglądała na trzy razy starszą. Jakby życie jej nie oszczędzało.

- Mmmph - wymamrotała, starając się nie ruszać za bardzo głową. Miała wrażenie, że sznur na szyi z każdym ruchem zaciska się coraz bardziej.

Wtedy dobiegł ją dźwięk otwieranych z prawej strony drzwi. Lustro nie było dość szerokie by ukazać jej kto wszedł do pomieszczenia. Długo jednak nie musiała się zastanawiać.

- Privet, solnyshko - powiedział głębokim głosem mężczyzna, który wcześniej ją schwytał gdy uciekała. Natasha nazwała go Garret. - Segodnya my igrayem, ne tak li?

Dziewczyna nic nie zrozumiała, jednak wyczuła w jego głosie, że nie chodzi o nic dobrego. Mężczyzna podszedł do krzesła i złapał za koniec taśmy. Zaczął ją ściągać, jednak nie zrobił tego szybko. Ciągnął za plastik powoli, boleśnie ciągnąc jej skórę. W końcu znów miała wolne usta.

- Błagam, zostaw mnie - powiedziała od razu drżącym głosem. Nie była głupia, wiedziała, że to nic nie da. Jednak nie wiedziała co innego powiedzieć. Garret przekrzywił głowę jakby był rozbawiony.

- Ty mne ne nravitsya? Vy ne khotite igrat? - zapytał, i nim zdążyła zareagować uderzył ją. Nie bawił się w policzkowanie, po prostu uderzył ją pięścią w prawą kość policzkową.

Dziewczyna krzyknęła z bólu. Odruchowo szarpnęła rękami. Jej głowa odchyliła się do tyłu przez sznur boleśnie zaciskający się na jej szyi. Starała się wrócić do poprzedniej pozycji i złapać oddech, jednak mężczyzna uniemożliwił jej to. Złapał jej włosy i silnie pociągnął w górę, niemal podnosząc ją razem z krzesłem. Wrzasnęła z bólu.

- Ciii, budet khorosho - powiedział z uśmiechem Garret i puścił ją. Skierował się na lewą stronę pomieszczenia, w kierunku przeciwnym z którego przyszedł. Dziewczyna usłyszała, jak podnosi coś z najprawdopodobniej drewnianego stołu. Następnie dobiegł ją znajomy metaliczny dźwięk. Nożyczki.

Mężczyzna wrócił i kucnął przed nią. Patrzył jej w oczy gdy wbijał jedno z ostrzy w materiał jej dżinsów. Przeciął go pod pętlą ze sznura, następnie zaczął ciąć nogawkę na całej długości nogi. Dziewczyna czuła chłód nożyc na skórze, nie mogła jednak za wiele się ruszyć. Wciąż powtarzała nie, jednak jego to nie powstrzymało. Bez problemu przeciął cały bok spodni. Następnie zrobił to samo z drugą nogawką.

- Teper my budem boleye komfortno - stwierdził i bez trudu ściągnął z niej rozcięte na dwie części spodnie.

- Przestań - Ashley załkała, jednak nic nie mogła zrobić. Mogła tylko czekać na to, co zrobi dalej.

Mężczyzna pochylił się i zrobił dokładnie to samo z jej swetrem. Rozcinając go na kawałki powoli ją rozbierał. W końcu siedziała na krześle w samej bieliźnie. Teraz uderzył ją chłód pomieszczenia. Zaczęła się trząść. Czuła, że zbliża się najgorsze.

Rosja [Россия]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz