11. Urok

51 10 1
                                    

22 stycznia, środa, godzina 19:18

"Nie. Nie, nie, nie. Tylko nie ona..."

Ciałem Rosjanina wstrząsnęły gwałtowne dreszcze. Gorączkowo zastanawiał się, co robić dalej. Mimowolnie cofnął się o krok.

Natasha omiotła chłopaka przenikliwym spojrzeniem spod wachlarza gęstych, czarnych rzęs. Gleb pamiętał ją jeszcze z czasów, kiedy pomagał matce w pracy w hotelu. Już wtedy Rosjanin zaobserwował jej wyuzdane zachowanie wobec męskiej części klienteli. Dobrze wiedział, że była córką samego właściciela, więc nigdy nie wchodził jej w drogę, wręcz starał się jej unikać. Czuł, że poprzez spoufalanie się z nią zarówno on, jak i jego matka mogliby mieć poważne problemy. W ciągu kilku miesięcy chłopak zamienił z Natashą zaledwie parę słów, głównie były to pytania o drogę do poszczególnych pomieszczeń hotelu, jednak w jej odpowiedziach Gleb zawsze wyczuwał nutkę flirtu. Jego przypuszczenia okazały się słuszne, kiedy przypadkiem zauważył, jak dziewczyna namiętnie całuje się z jednym z gości hotelu jej ojca.

W ciągu tych pięciu lat zmieniła się nie do poznania. Z jej twarzy całkowicie zniknęła niewinność, ustępując miejsca zadziornej pewności siebie. Gleb z niechęcią musiał przyznać, że była oszałamiająco piękna. Urok zdecydowanie był jej największym atutem, nie ulegało wątpliwości, że jej wdzięki zawróciły w głowie już niejednemu mężczyźnie. Dziewczyna była jak modliszka, z tą różnicą, że zamiast pożreć swojego partnera, oddawała go w ręce swojego ojca, który dokonywał ostatecznej egzekucji.

- Dobry wieczór - powiedziała Natasha, przeciągając ostatnią spółgłoskę charakterystycznym dla niej zalotnym tonem. Brzmiała jak kotka.

Gleb skinął jej głową, prostując się. Chciał by jego postawa ukazywała pewność siebie, a nie strach, jednak był prawie pewien, że nie do końca mu się udało.

- Z kim mam przyjemność? - Natasha podeszła bliżej. Każde stuknięcie jej obcasów na kuchennej podłodze odbijało się echem w jego głowie. Mógł się założyć, że zaczął pocić się ze stresu. Ręce mu drżały. Teraz był już pewien, że nadal nie był gotów na to spotkanie.

- Um... - chłopak zawahał się nad przedstawieniem się. Miał dosłownie ułamek sekundy na wymyślenie swojej nowej tożsamości. - Gleb G... Gennadyevich.

Jego imię odojcowskie było pierwszą rzeczą, która wpadła mu do głowy. Wolał nie ryzykować ujawnianiem swojego prawdziwego nazwiska. Natasha w krótkim czasie mogła zapytać o niego swojego ojca, wtedy Gleb sam zapędziłby się w sidła, z których z pewnością już by się nie wydostał.

Teraz stali naprzeciwko siebie, zachowując jedynie minimalny dystans. Miał wrażenie, że dziewczyna zabiera mu tlen z każdym oddechem.

- Nie przypominam sobie, żeby pana nazwisko było na liście gości - Natasha uniosła wysoko brwi.

- Nie jestem gościem. Chciałem tylko zapytać o... - Gleb zawahał się na chwilę. Miał sekundę na wymyślenie czegoś, co sprawiłoby żeby Natasha sobie poszła.

Dobrze wiedział, jaka była i czym się zajmowała. Nie odpuszczała łatwo, właściwie to wcale. Zawsze musiała dostać to, czego chciała.

- Chciałem zapytać o drogę - wymamrotał po chwili, starając się, by jego głos zabrzmiał przekonująco. - Jestem tutaj przejazdem i chyba się zgubiłem a nawigacja mi całkowicie padła.

- Doprawdy? - zapytała Natasha dziwnie przesłodzonym tonem. - A dokąd pan jedzie?

- Do Moskwy - odparł. - Nad ranem muszę być już na miejscu.

- Na pewno pan będzie - Natasha posłała mu jeden ze swoich nieskazitelnych zalotnych uśmieszków. - Gdzieś w biurze mam mapę. Proszę za mną. W kuchni raczej nic się dla pana nie znajdzie - dziewczyna ruszyła szybkim krokiem w stronę wyjścia z kuchni.

Rosja [Россия]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz