2. Przekonanie

140 14 1
                                    

9 stycznia, czwartek

- Jak to, do Rosji? - okularnik w szoku cofnął się dwa kroki. Kyle, bo tak miał na imię ów chłopak, był z natury sceptykiem. W ich grupie znajomych myślał najjaśniej, chociaż najczęściej wszyscy słuchali Kevina. - W jakiej pieprzonej loterii brałeś udział? Wiesz jaki to kawał drogi?

- Nie, Kyle, myślałem, że Rosja jest godzinę drogi od Orange County - prychnął Kevin siedzący obok na sofie. - No dalej, przecież to świetna okazja! Taka podróż, zupełnie za darmo, może się już nigdy nie przytrafić.

Po niemal całkowicie nieprzespanej nocy Kevin był pewien, że chciał jechać. Musiał już tylko zebrać ekipę. Postanowił zacząć od wszystkich, o których pomyślał w pierwszej chwili. Miał nadzieję, że się zgodzą.

Postanowił zacząć od urobienia Kyle'a, bo wiedział, że pozostali się zgodzą, jeśli ten pojedzie. Kto nie podążyłby za człowiekiem o tak światowej wiedzy? Dlatego tego dnia wylądował w domu kumpla.

- Ky, człowieku, przemyśl to - zaczął jeszcze raz. Postanowił zmienić nieco taktykę, specjalnie się do tego przygotował. - Wiesz, ile ciekawych rzeczy jest w Rosji? Zawsze chciałeś zobaczyć Cerkiew Wasyla Błogosławionego przy placu czerwonym. A Peterhof? Pisałeś o tym pracę dwa lata temu. Nie chcesz się tam wybrać?

Kevin spędził cztery godziny na studiowaniu zabytków Rosji by móc przekonać kolegę. Wiedział, że ten pasjonuje się obcymi kulturami. Musiał to tylko dobrze rozegrać.

Wyglądało jednak na to, że sama Cerkiew przesądziła o wyjeździe. Kyle'owi na sam dźwięk jej nazwy zabłysły oczy. W życiu by się do tego nie przyznał, ale marzył o takim zagranicznym wyjeździe. Zwłaszcza tam.

- No... dobra. Ale musimy koniecznie wybrać się do Peterhofu. Ponoć zimą jest tam bajecznie.

Kevin uśmiechnął się zwycięsko. Postanowił przemilczeć fakt, że w formularzach informacyjnych podane było miasto Poszechonje (nadal nie miał pojęcia jak się to czyta). Nie miał okazji sprawdzić na mapie gdzie to jest, jednak miał nadzieję, że blisko Moskwy. Oraz, że będzie możliwość wyjazdu do Sankt Petersburgu. Nie chciał zawieść kumpla.

Miał już załatwioną jedną osobę towarzyszącą, teraz tylko urobić pozostałych. Rozmawiali przez chwilę i w końcu Kevin wyszedł. Zasiadł za kierownicą forda i z pewnością siebie wybrał numer ze spisu kontaktów.

- Jasper? Siema stary, słuchaj, jest sprawa... - powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu. - Możemy się zobaczyć? Jesteś z Ash? Super, weź ją ze sobą, to sprawa do was obojga. Dacie radę przyjechać do Simon's Cuisine za pół godziny? Serio? Super, no to się widzimy. Na razie.

Nie chcąc tracić czasu Kevin natychmiast wybrał kolejny numer - tym razem należący do jego rówieśniczki, Samanthy. Odebrała po trzecim sygnale.

- Halo? - jej głos w słuchawce był nieco zniekształcony i zagłuszany przez charakterystyczny dźwięk perkusji, dobiegający gdzieś z oddali. Jej zespół zapewne znów miał próbę. - Kev, nie słyszę cię za dobrze...

- Sam, mam ważną sprawę! - niemal krzyknął do słuchawki. - Musimy się spotkać. Dasz radę być za pół godziny w Simon's? To sprawa życia i śmierci! - Kevin nie ustępował. Im szybciej da radę zebrać wszystkich znajomych tym lepiej.

- Chyba tak, zaraz kończymy i Chrissie ma podrzucić mnie do domu. Możemy wpaść.

- Super, to jesteśmy umówieni. Pa!

Kevin szybko się rozłączył, odpalił silnik starego forda i wyjechał na ulicę. Ruszył prosto do centrum miasta, gdzie znajdowała się ich ulubiona knajpa - Simon's Cuisine. To tam najczęściej chodzili ze znajomymi na wagary albo na piwo. Miał wiele dobrych wspomnień związanych z tym miejscem.

Rosja [Россия]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz