27. Zmiana

31 6 2
                                    

wybaczcie opóźnienie, vein na studiach, ja w pracy, o rzeczach takich jak Rosja czasami nawet się nie myśli. Wesołych pogodnych świąt dzieci -- czarli (+vein ofc)

23 stycznia, czwartek, godzina 07:31

Elliot, proszę cię...

Pojedyncze słowa wyłaniały się z szumu, by po chwili znowu zginąć w plątaninie dźwięków. Głos brzmiał bardzo znajomo, przywoływał na myśl coś dobrego, jednak mężczyzna go nie poznawał.

Nie rób mi tego, nie możesz teraz...

Ból był nie do zniesienia. Pulsował w niemal całym prawym ramieniu oraz klatce piersiowej. Wydawało mu się, że ból jest wszystkim, stanowi całą rzeczywistość. Był wszędzie, Elliot czuł ból, smakował go, oddychał nim.

Dźwięk szarpanego materiału przyciągnął uwagę jego rozproszonego umysłu i skupił na sobie. Jak przez mgłę zobaczył czyjeś ręce, rozrywające jego koszulę. Czarny jak nocne niebo kamień w sygnecie nie odbijał niczego na swej matowej powierzchni. Ręka przechyliła się, a w powierzchni szlifowanego obsydianu Elliot zauważył starannie wyciętą literę E. Przecież wiedział, kto nosi taki pierścień.

Przypomniał sobie wszystko. Ucieczka z hotelu, pościg, strzał - to wszystko wydarzyło się naprawdę.

Elliot jęknął, gdy prawa strona jego klatki piersiowej zapłonęła jak polano w ognisku.

- El, będzie dobrze, wyjdziesz z tego - odezwał się tym razem wyraźny głos Dmitrija. - Nigdy więcej nie narażę cię na takie coś, obiecuję.

Amerykanin odwrócił głowę na bok. Większość materiału jego ubrania, a także ręce Krushnica, pokrywała ciemna krew. Sączyła się z rany pod obojczykiem. Kula przeszła na wylot.

- Przepraszam, przyjacielu.

Dmitri pochylił się nad nim i złożył na jego czole ciepły pocałunek. Elliot nie zdążył nawet odpowiedzieć, gdy ledwie wyczuwalne ukłucie zaszczypało go w szyję. Środek znieczulający szybko obiegł jego organizm i ułożył całe ciało do snu.

W porządku, pomyślał, jakby odpowiadając przyjacielowi i odpłynął.

***

Elliot z trudem otworzył ciężkie powieki. Zamrugał kilkukrotnie, przyzwyczajając się do półmroku panującego w pomieszczeniu. Nie był w tym pokoju od tak długiego czasu, że musiał się chwilę zastanowić, gdzie w ogóle się znajdował. To była jego kwatera, ta, którą otrzymał na początku swojej pracy. Pomieszczenie nie było zbyt przestronne, ale też nie ciasne. Poza dwuosobowym łóżkiem, w którym teraz leżał, znajdowały się tu także szafa, komoda, biurko z kszesłem i stolik. Wszystko, czego na początku potrzebował, choć i tak nie spędzał tu zbyt wiele czasu.

Odetchnął głęboko, i choć nie wypowiedział ani słowa, jakby na zawołanie do środka wszedł Dmitri.

- Chryste, ty naprawdę żyjesz - powiedział gość i przyciągnął krzesło do łóżka, by usiąść obok.

Elliot uśmiechnął się słabo. Czuł się zupełnie jak wtedy, kiedy niemal zaraz po przyjeździe rozchorował się. Leżał wtedy w tym samym miejscu, a Krushnic, oczywiście na tym samym krześle, udzielał mu reprymendy, pouczając jak powinien się ubierać w tym kraju. "Ten swój nietutejszy czerep chowaj pod czapką, bo ci mózg wywieje. Potrzebuję cię sprawnego".

- Przestań się szczerzyć, Elliot. To nie jest zabawne - Rosjanin w typowy dla siebie, surowy sposób zwrócił mu uwagę. Gdzie się podziała cała jego dobroć?

- Szefie... jakim cudem ja to przeżyłem?

Dmitri nerwowo przejechał dłonią po rozczochranych włosach. Wyglądał, jakby trzymał się już tylko na rezerwie energii.

Rosja [Россия]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz