[02]

2.4K 120 30
                                    

Lekcja przedłużała się, nie chciało mi się siedzieć tutaj. Na szczęście po chwili zadzwonił dzwonek ogłaszający koniec lekcji. Szybko wyszłam z sali, udając się na dziedziniec. Usiadłam na fontannie stojącej na środku. Myślałam chwilę o tym wszystkim, jakoś przeżyje pierwsze dni, później będzie lepiej. Po krótkiej chwili namysłu wstałam i poszłam w stronę sali. Udałam się do swojej szawki, wyciągnąć różne potrzebne rzeczy. Wzięłam wszytko w rękę i poszłam w stronę, gdzie miałam mieć lekcje. Po chwili jakiś chłopak wpadł na mnie, przez co wszystkie rzeczy, które trzymałam, spadły mi na ziemię.

—Jak łazisz debilu!—krzyknęłam na cały korytarz. Schyliłam się żeby pozbierać rzeczy. Ktoś Schylił się również, żeby pomóc mi pozbierać wszytko. Wstaliśmy oboje z ziemi, chłopak podał mi resztę rzeczy. Był wysoki i bardzo chudy. Miał piękne brązowe oczy i czarne, potargane włosy.

—Dziękuję—powiedziałam i szybko poszłam pod sale. Chciałam podejść do Sary, ale tłum ludzi nie pozwalał mi przejść. Zaczęli wypytywać o brata. Nagle poczułam kogoś rękę, która wyciągnęła mnie z tamtąt. Odwróciłam się w stronę osoby co wyciągnęła mnie z tłumu ludzi. To była Sara, uśmiechnęłam się do niej.

—Dziękuję— powtórzyłam ciągle uśmiechając się.

—A ja cię przepraszam— powiedziała i spuściła wzrok.

—Wybaczam—odparłam. Ona uśmiechnęła się do mnie i mocno przytuliła. Odwzajemniłam uścisk. Poszliśmy na lekcje. Po całym dniu szkolnym mogłam jechać do domu. Wyszłam z budynku, przed nim stało auto mojego brata. Pokazał ręką, że mam się pospieszyć. Zobaczyłam tłum jego fanek, wtedy pobiegłam do auta i odjechaliśmy.

—Jak było?—spytał.

—Wyzwałam jakiegoś kolesia od debila...i to chyba wszytko najciekawsze—powiedziałam zamyślona.

—To dobrze—powiedział.

—Co ty taki szczęśliwy?— spytałam.

—Nieważne—powiedział oschle.

—Podejrzewam gorączkę albo dziewczynę—powiedziałam. Dotknęłam jego czoła, ale szybko puściłam.

—Aj...dziewczyna—odparłam śmiejąc się. Nic nie odpowiedział. Wreszcie dotarliśmy do domu. Od razu poszłam do kuchni zjeść coś. Zobaczyłam na stole pizzę, wzięłam kawałek i zjadłam go.

—Pamiętaj spakuj się!— krzyknął z innego pokoju. Poszłam się pakować, wzięłam sportową torbę i wyjęłam z szafy moje ubrania, które noszę kiedy idę na łyżwy. Po spakowaniu wszystkiego poszłam ją odłożyć przed drzwiami wyjściowymi. Weszłam do salonu i usiadłam koło Yuri'ego.

—Za chwilę jedziemy, masz wszytko?—spytał. Przytaknęłam głową. Chłopak wstał z kanapy i poszedł wziąć swoją torbę. Włączyłam telewizor i poszłam już do auta. Dziesięć minut później byliśmy na miejscu. Weszliśmy do środka, czekali tam już na nas Yakov i Lilia. Yuri podszedł do nich, a ja poszłam zwiedzać. Po drugiej stronie zobaczyłam chłopaka, którego widziałam w szkole. Podeszłam do niego.

—Cześć—powiedziałam, czarnowłosy odwrócił się w moją stronę.

—Hej, przepraszam, że się wcześniej nie przedstawiłem. Jestem Borys—powiedział i podał mi rękę.

—A ja Lena—odparłam i scisnęłam jego dłoń.

—Może chciałabyś ze mną pojeździć?—spytał niepewnie.

—Jasne! Tylko pójdę się przebrać—powiedziałam i poszłam do szatni. Założyłam na siebie czarne leginsy i granatową bluzkę. Ubrałam swoje białe łyżwy i mogłam nareszcie iść na lodowisko. Zobaczyłam, że Borys już ćwiczy dołączyłam do niego.

Moja mała dziewczynka || Yuri Plisetsky ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz