Odwracam się z nadzieją, że to Domen ale widzę przed sobą uśmiechniętego Petera, który po chwili przytula mnie na powitanie. Dobrze go znów widzieć.
- Hejo Sandał, gdzie zgubiłaś Kasię? - pyta a ja dopiero w tej chwili uświadamiam sobie, że nie ma jej obok mnie. Niezła ze mnie przyjaciółka, nie ma co, poproszę za to Nobla. No dobra, przeżyję i bez niego.
- Po pierwsze tylko nie Sandał! - podnoszę głos ale śmieję się. - Właśnie uświadomiłeś mi, że nie ma jej obok mnie. Nie mam pojęcia, gdzie ją zgubiłam.
- No to mamy mały problem.
- Problem mierzący ponad 160 centymetrów, więc nie do końca taki mały, hehe, zaraz ją znajdziemy, chodź - mówiąc to naśladuję Piotrka Żyłę a po chwili ciągnę go i idziemy w kierunku barierek, żeby znaleźć trop.
- W ogóle to gratuluję czwartego miejsca, było blisko na podium ale i tak świetnie wam poszło - puszczam oczko na przemian prawym i lewym okiem, bo wiem, że to go rozbawi i tak też się dzieje. Z Peterem czuję się trochę tak, jakby był moim starszym bratem ale nie przeszkadza mi to, a wręcz przeciwnie. Miło jest spędzać czas w jego towarzystwie.
- Dzięki Sandał! - uśmiecha się szeroko, kiedy to mówi i dźga mnie palcem w żebro ale nie oddaję mu, bo to mogłoby rozpętać trzecią wojnę światową. Po prostu się hamuję. Świat powinien być mi wdzięczny, zero konfliktów, Sandał na czele świata. Ciekawa wizja. A nie przepraszam, jestem krową mleczną porywaną przez władcę galaktyk Demona Precelka. To całkowicie zmienia postać rzeczy.
- Ooo, widzę ją! - niemalże krzyczę, kiedy dostrzegam Katniss stojącą tuż przy grillach z gorącą kiełbaską. Bez skojarzeń proszę, choć sama je mam. Nieważne.
Kiedy podchodzimy przyjaciółka w najlepsze zajada się tak, że nas nie zauważa. Proszę bardzo jak łatwo stracić głowę przez ten tłuściutki kawałek mięska, mmm, musi smakować obłędnie. Mózgu stop!- Peter! Sandra! - mówi głośno na nasz widok, a następnie odkłada sztućce i wita się z Prevcem całując go w usta, co ewidentnie mu się podoba. - Musiałam tutaj przystanąć. Te kiełbaski błagały mnie, żebym się zatrzymała.
- Rozumiemy - mówi Słoweniec i wysła mi porozumiewawcze spojrzenie.
- Chcecie trochę? Tu jest ich pełno! Peter? - pyta spojrzeniem.
- Muszę trzymać dietę, ale się skuszę - mówiąc to, zabiera jedną z kiełbasek z talerzyka i zaczyna ją jeść ze smakiem.
- Widzieliście może Domena? Po ostatnim skoku znikł mi z oczu - mówię w nadziei, że usłyszę odpowiedź, ale tak się nie dzieje i w końcu kieruję się w stronę domku słoweńskich skoczków.
Boję się jak cholera, choć nie wiem do końca dlaczego. Kiedy pukam ręce trzęsą mi się tak, że z ledwością opanowuję ich drżenie, biorę głęboki oddech, wkrótce drzwi się otwierają a w progu wita mnie brązowa czupryna. Uśmiecham się na jej widok, bo wiem, że należy do mojego dilera majeranku, czyli Anže. Na mój widok jest wyraźnie podekscytowany i rzuca mi się w objęcia, przed chwilą musiał coś wziąć, daję słowo, całe życie na fazie! Hahaha, za to go uwielbiam, bo on zawsze potrafi odwrócić uwagę od zmartwień i wszczepić we mnie więcej optymizmu, i jestem mu za to bardzo wdzięczna. Zdecydowanie powinno być więcej takich Anže na świecie.
- Jaki towar tym razem? - pytam i majestatycznie unoszę prawą brew, co wygląda zapewne dość śmiesznie.
- To samotworzący się narkotyk, gdy widzę moją koleżankę - uśmiecha się i puszcza mi oczko na co ja odpowiadam mu uśmiechem, od którego bolą mnie kąciki ust, bo innym zwyczajnie nie potrafię.
- Ogółem to szukam Domena, widziałeś go może? - wiem, że brzmi to głupio ale zależy mi, żeby spotkać się z nim po takim czasie i nie potrafię znaleźć czasu na rozmowę z Anže, ale okazja na pewno będzie jeszcze i to nie jedna.
- Z tego co wiem to od razu po drugim skoku wyszedł z domku i powiedział, że idzie się przejść i żeby zabrać jego sprzęt do samochodu - mówi.
- Ech... Domen do jasnej cholery, co ty odpierdzielasz - mówię sama do siebie, ale chyba jednak na głos.
- Coś się stanęło? - pyta Lanišek a ja w tym momencie pękam ze śmiechu, nosz jak można go nie kochać?
- Nic, to znaczy... tak, nic się nie stało.
- Ja mam taką nadzieję, nie martw się, może majeranku? - dodaje mi otuchy i macha mi przed oczami torebeczką z dziwną zieloną zawartością.
- O nie, nie. Dziękuję, ale nie dzisiaj - odpowiadam a następnie żegnam się i wychodzę z domku.
Postanawiam wybrać się na spacer do lasu, bo szukanie Domena to jak szukanie igły w stogu siana, mógł poleźć wszędzie, a wszelki kontakt jest utrudniony, bo padła mi bateria w telefonie. Znajduję drogę, która prowadzi do miejsca z którego spomiędzy drzew widać polanę i mozolnym krokiem udaję się w to miejsce. Kiedy jestem coraz bliżej orientuję się, że na starym pniu siedzi jakaś osoba. Gdy podchodzę bliżej już wiem, kto to, więc zbliżam się i siadam obok. Panuje cisza, przerywana gdzieniegdzie odgłosem ćwierkania ptaków i stukotem dzięcioła. Spogląda na mnie. Widzę, że przez rok rysy jego twarzy stały się dojrzalsze. Poza tym piegi wciąż są na swoim miejscu, a oczy osłonięte są długimi, kruczymi rzęsami. Na czoło opada mu grzywka zaczesywana na lewą stronę. Uśmiecha się nieśmiało i już wiem, dlaczego tu przyszedł. Wyraził swoje uczucia właśnie mi, dał mi nóż, którym mogę go zranić a teraz się z tym konfrontujemy na żywo, nie wie jak zareaguję. Wydaje mi się, że nóż nie będzie potrzebny, więc wyrzucam go w myślach i przytulam go tak mocno, jak mocne są moje uczucia do niego. Czuję zapach jego włosów i ubrania, zapamiętuję je i kojarzę z bezpieczeństwem. Gdy odrywamy się od siebie, tym razem ja zbliżam swoją twarz i muskam jego wargi. Czuję dreszcze, bo nie wiem jak na to odpowie, ale po chwili oddaje pocałunek i głaszcze kciukiem mój policzek, co jest tak przyjemne, że prawie tracę nad sobą kontrolę. Nie mija chwila, a siadam na nim okrakiem, bo czuję rozlewające się po moim ciele podniecenie spowodowane namacalnością jego ciała. Błądzę dłońmi pod jego koszulką, pod opuszkami palców czuję gęsią skórkę i uśmiecham się głęboko w sobie, widząc jak na niego działam. Czuję jego podniecenie także na dole, ale szybko wracam do siebie, kiedy jego dłonie zatrzymują moje i szepcze mi do ucha.
- Co jeśli się od ciebie uzależnię?

CZYTASZ
Summer of Stars
FanficCzasami życie niesie nam wiele niespodzianek a nasze marzenia stają się rzeczywistością. Co jednak, gdy nasze wewnętrzne "ja" nie potrafi się odnaleźć? Czy miłość ma szansę wygrać ze strachem?