Zimny wiatr muska moje policzki, chłód przenika moją skórę, a mimo to wciąż stoję. Zaciskam kciuki w oczekiwaniu na skok Domena. Kasia stoi obok mnie pełna entuzjazmu, jej policzki i nos są całe czerwone, wygląda niczym krasnoludek. Uśmiecham się mimowolnie. Jestem tu znowu, w Wiśle. Styczeń. Zamykam na chwilę oczy i napawam się szczęściem wdychając rześkie powietrze.
Puchar Świata to wspaniałe przeżycie, jednak i letnie Grand Prix ma w sobie coś magicznego. Teraz jest stanowczo zimniej... naprawdę Sandra? Kto by pomyślał, że w lato jest cieplej niż w zimę. High five mózgu! Tak czy siak nie zmienia to faktu, że wokoło jest pełno śniegu i dosłownie roi się od ludzi z biało-czerwonymi flagami powiewającymi na lekkim wietrze. Atmosfera jest przecudowna, choć za chwilę odmarzną mi nogi i prawie nie czuję palców u rąk.
Przyjechałam, bo to jedna z możliwości spotkania młodego Prevca. Chcąc zrobić mu niespodziankę, nic mu o tym nie powiedziałam, Peter także nic nie wie. Zajęłyśmy z Kasią jedne z najlepszych miejsc, na sektorze tuż obok drogi skoczków w kierunku miejsca lidera i czekamy.
Widzę zbliżającego się Petera. Choć trzyma narty i dopiero co oddał swój skok, dzielnie robi sobie zdjęcia z fanami i daje autografy. Po chwili zauważa nas i prędko do nas podchodzi. Jest zaskoczony ale wydaje mi się, że to w właśnie radość dominuje na jego twarzy. Obejmuje mnie i następnie Kasię, co już nie trwa tak krótko jak u mnie, a następnie złącza ich usta w lekkim pocałunku. Fanki obok są zdezorientowane, a mi trudno powstrzymać się od śmiechu. Te dwa gruchacze nawet wśród kibiców i setek telefonów komórkowych nie umieją powstrzymać się przed uczuciem. Widać gołym okiem jak ich do siebie ciągnie. Daję słowo, że oni złączeni są jakąś niewidzialną liną. Jak ktoś będzie chciał ją przeciąć to nie ręczę za siebie i nogi z tyłka powyrywam! Akysz!
- Co wy tu robicie? - Peter patrzy na nas z iskierkami w oczach.
- Postanowiłyśmy zrobić wam niespodziankę - odpowiada Kasia.
- To wam się udała, naprawdę. Bardzo się cieszę, że przyjechałyście - uśmiecha się.
- My też się cieszymy - przytakuję.
- Muszę lecieć na miejsce lidera, trzymajcie za nas kciuki i do zobaczenia - mówi niechętnie i za chwilę znika machając nam.
Wkrótce nadchodzi kolej Domena. Spiker zapowiedział Słoweńca. Ten odpycha się od belki, wybija się z progu i szybuje. Daleko. Zajmuje miejsce tuż za Peterem. Moja dusza tańczy breakdance'a. Jestem radosna i pełna obaw jednocześnie, za chwilę znów się spotkamy. Serce niemalże wylatuje mi z piersi. Słyszę w uszach jego bicie. Widzę go. Powolnym krokiem zmierza w stronę brata. Zatrzymuje się tuż obok nas robiąc sobie zdjęcie z fanami. Cicho się śmieję widząc, że nas nie zauważa i kiedy jest już na wyciągnięcie ręki, pytam czy mogę sobie zrobić z nim zdjęcie. Na dźwięk mojego głosu ilustruje każdą osobę znajdującą się w promieniu kilku metrów od niego i w końcu nas zauważa. Kiedy czuję na sobie jego wzrok wiem, że mam wszystko i jestem najbogatszym człowiekiem na świecie. Patrzę na niego wyczekująco, moje oczy lekko się zaszkliły, a po chwili czuję jak mnie obejmuje. Czuję jego silne ramiona otulające moje, jego zapach, ciepło i energię, która niemalże razi każdą komórkę mojego ciała, znajome uczucie. Jestem na swoim miejscu, tuż obok niego i niczego więcej nie potrzebuję, aby wiedzieć, że żyję, bo tego uczucia po prostu nie da się ubrać w jakiekolwiek słowa. Mam wrażenie, że to nigdy się nie zakończy, że przeżyję jeszcze długi czas widząc go jedynie przez monitor komputera czy słysząc jego głos przez telefon. Czy nie warto wytrzymać? Teraz nie gra to roli. Liczy się tylko ta chwila, kiedy nasze ciała są tak blisko siebie, że chcę pozostać w tej pozycji jeszcze długi czas. On jednak odsuwa się nieznacznie ode mnie i lekko speszony wita z Kasią, która w przeciągu kilku chwil puszcza mi oczko jakieś dziesięć razy. Ta sytuacja wydaje mi się komiczna ale wiem, że zapamiętam ją na długi czas. Domen uśmiechający się od ucha do ucha z czapką niezdarnie zaciągniętą na głowę i lekko wystającą tuż zza niej czekoladową grzywką, Kasia, która w kółko macha w kierunku Petera i wysyła mu buziaki, Peter, który ucieszony na to wszystko odpowiada i ja, przyglądająca się im z niewyobrażalną radością w sercu. Kiedy Domen ujmuje moją rękę i splata nasze palce patrząc się na mnie w sposób, który sprawia, że mam ochotę go pocałować wiem, że to tak naprawdę początek przygody, której jesteśmy bohaterami. Że życie daje nam w kość ale także daje szansę, z której możemy skorzystać. Za to właśnie je kocham.
***
Hej :)
Wiem, że epilog powinien pojawić się znacznie wcześniej, ale nie miałam na niego pomysłu. W końcu zabrałam się do pisania i oto jest ostatni rozdział jaki pojawił się w tym opowiadaniu. Jeśli chodzi o kolejną część tego opowiadania - nie wiem czy się pojawi. Myślę, że jeśli wpadnę na jakiś ciekawy pomysł to na pewno się nim z wami podzielę. Nie chciałabym jednak nic obiecywać.
Chciałabym z całego serca podziękować każdej osobie, która zostawiła tu po sobie ślad w postaci komentarza bądź gwiazdki - motywowało mnie to i niezmiernie cieszyło, bo wiedziałam, że jest przynajmniej grupka osób, które chcą czytać wytwór mojej wyobraźni. Jeszcze raz wam dziękuję, dla mnie jesteście najlepsi :D
Na sam koniec gorąco was pozdrawiam i mam nadzieję, że wkrótce znów się spotkamy ;)

CZYTASZ
Summer of Stars
FanfictionCzasami życie niesie nam wiele niespodzianek a nasze marzenia stają się rzeczywistością. Co jednak, gdy nasze wewnętrzne "ja" nie potrafi się odnaleźć? Czy miłość ma szansę wygrać ze strachem?