Rozdział XI (reaktywacja)

267 29 6
                                    

Czasami zastanawiam się, dlaczego osoby, które dogadują się naprawdę świetnie rozdzielone są setkami bądź tysiącami kilometrów. To tak, jakby wszystko stało na przeszkodzie, aby zachować kontakt i mocną relację. Ludzie mówią, że uczucia rozdzielone długą drogą nie przetrwają. Myślę, że to zależy od wielu czynników. Na pewno utrzymanie takiego kontaktu kosztuje bardzo dużo. Kiedy chcesz kogoś przytulić nocami ściskasz poduszkę, a kiedy chcesz pocałować, przygryzasz wargę tak mocno, że czujesz na ustach krew a po chwili jej metaliczny smak na języku. Czasami zwyczajnie chciałabyś złapać tę osobę za rękę, ale jedyne na czym się łapiesz to to, że za dużo myślisz o istocie, która posiada 46 chromosomów. W pewnym sensie mogę powiedzieć, że cieszę się, że radzę sobie tak dobrze (Kasia tak nie myśli, ale ona się nie zna) bez głupich żartów Domena i jego min, od których mało co się nie duszę ze śmiechu. Możliwe, że znoszę to, bo od zawsze, począwszy od szkoły byłam tą trzecią dziewczyną. Pisząc trzecią mam na myśli odrzucaną, ale stop, nie chcę robić z siebie cierpiętnika. Chciałabym jedynie zauważyć, że nigdy nie należałam do towarzyskich osób, często wybierałam swoje towarzystwo, choć bywało i tak, że nie było innego wyjścia. Z całą pewnością nie było to miłe dla malutkiej Sandry, której kolor włosów był tak jasny, że czasem aż trudno było uwierzyć, że jeszcze nie ciemnieje. Od małego nauczyłam się nieufności i radzenia sobie samej. Wtedy cisnęły mi się do oczy łzy, ale teraz patrzę na to z innej strony. Wyrosłam, właśnie jestem w liceum i czuję się dobrze, choć jeszcze w ubiegłe wakacje przed wyjazdem d Wisły miałam kilka niezłych pomysłów, jak skutecznie odebrać sobie życie. Radzę sobie doskonale z rozłąkami, tylko jedynie czasem z tęsknoty gryzę i chlipię w poduszkę, kiedy szkoła mnie przytłacza i nie znajduję punktu zaczepienia nawet w lśniących gwiazdach na niebie. Wiem, że jestem silna i wiem, że umiem żyć ze sobą jak z przyjacielem. To chyba dlatego jeszcze nie popadłam w całkowitą depresję. Poza tym mam jeszcze Kasię, która pomaga mi, kiedy jest naprawdę ciężko i za to jestem jej dozgonnie wdzięczna. Chciałabym czasami po prostu odebrać sobie możliwość rozmyślania i przywoływania sobie jego obrazu w myślach.

***

Zostały właśnie wystawione oceny, więc mogę odsapnąć i czekać na oficjalne zakończenie roku szkolnego. Myśli o nim powróciły. Przez ostatni czas skupiałam się głównie na nauce i to ona pochłaniała większość mojego czasu. Jest ona dla mnie czymś ważnym i to nie jest tak, że uczę się, żeby zadowolić rodziców. Uważam najprościej w świecie, że szkoła jest (stety bądź niestety) nieodrębnym kawałkiem mojego życia i chcąc czy nie chcąc, mam obowiązek uczęszczać do niej przynajmniej do momentu, aż uzyskam pełnoletność. Wymagam od siebie wiedzy i dobrych ocen, choć czasami mam ochotę rzucić to wszystko w cholerę i więcej tam nie wrócić. Jest to chyba coś normalnego u uczniów. Tak czy siak przez ostatnie tygodnie na linii Domen - Sandra lub jak kto woli Sandra - Domen trochę się pozmieniało. Przez swoją niemalże kipiącą chęć do nauki, kontakt ze Słoweńcem się urwał (?). Jedyną winną osobą jestem tu ja, bo oczywiście chęć uzyskania dobrych ocen u mnie przeważyła, a nawet jeśli miałam chwilę wolną, to wykorzystałam ją na coś zupełnie innego. Udało mi się niemalże całą uwagę odwrócić od tęsknoty, ale przez to skomplikowałam naszą relację. Co jak co, ale mam doświadczenie w zaniedbywaniu kontaktów międzyludzkich. Może też dlatego wyszło tak, jak wyszło i głupio jest mi teraz cokolwiek napisać do Słoweńca. W końcu udaje mi się i sięgam po smartfona. Od czego by tu zacząć?

Ja: Hej Domen. Piszę do Ciebie, żeby przeprosić Cię, że się nie odzywałam przez dłuższy czas. Wiem, że tak naprawdę nie jest to wyszukanym wytłumaczeniem, ale miałam sporo nauki. Wiesz jak to jest z moimi ambicjami, czasami nie dają mi spokoju. Póki co, czekam tylko na zakończenie roku, bo oceny już wystawione i jestem z nich dumna :) Mam nadzieję, że się na mnie nie gniewasz.

Wysłałam. Odczytał po jakiś dziesięciu minutach, ale brak jakiejkolwiek odpowiedzi. Ręce mi się lekko trzęsą, kiedy słyszę dźwięk przychodzącej wiadomości, w końcu ją otwieram...

***

Salut! Można powiedzieć, że powracam do was wraz z kontynuacją opowiadania. Rozdział jest krótki, ale chciałabym, aby był to prolog do nowej części. Wiem, że to, co jest powyżej napisane wcale nie jest zbyt dobre i jest trochę pomieszane (?), ale postanowiłam opublikować tę część. Mam nadzieję, że w ten sposób zmotywuję się do napisania kolejnych rozdziałów. Czekam na wasze opinie, nawet te nieprzychylne, do napisania ;)

Summer of StarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz