Rozdział 3

232 23 15
                                    

Minęły już dwa dni od kiedy dowiedziała się prawdy o swoim życiu no i... zmedlałam. Na początku byłam podekscytowana, bo przecież super - jesteś herosem, twoim ojcem jest jeden z Wielkiej Trójki (który tak notabene nie chce cię uznać), masz jakieś moce, w twojej krwi zapisaną masz walkę... A jednak moje podejście do tego zmieniło się drastycznie. Czeka mnie życie pełne niebezpieczeństw i śmierci. Jak to może być fajne? Czułam się teraz taka odsłonięta. Teraz w każdej chwili mógł mnie napaść jakiś potwór. Strasznie się tego bałam, jednak nie mogłam wytrzymać zamknięta w domu.

Był już późny wieczór. Słońce zaczęło zachodzić, a powietrze stało się przyjemnie chłodne. Postanowiłam, że skoro mam być herosem, to może przydałby mi się jakiś trening. Wymknęłam się przez okno z pokoju i stwierdziłam, że pobiegam. Nie było to takie łatwe, gdyż mieszkałyśmy na trzecim piętrze. Jakimś cudem, przechodząc z okna do okna, z balkonu do balkonu, nie zabiłam się. Po kilku minutach byłam już na ziemi.

Niestety mama zabroniła mi używać jakiejkolwiek elektroniki, gdyż przyciąga to potwory. Tym sposobem, nie mogłam słuchać muzyki. Wolałam jednak się z nią nie kłócić, w końcu to ona przeżyła tyle lat poza obozem i nadal jakimś cudem było no... żywa. Ciekawiło mnie to, czemu zrezygnowała z bycia herosem. Przecież na pewno w Obozie Herosów jest bezpiecznie. No może nie licząc kilku tam takich dziwnych sytuacji, które przeżył Percy. Ah. Ok. To ma sens. Skoro przeżył je Percy, przeżyła je też mama. Pewnie dla tego nie chciała tam mieszkać.

Po jakimś kilometrze biegu byłam już okropnie zmęczona. Usiadłam na krawężniku ledwo dysząc. Płuca i łydki mnie paliły, do tego jeszcze założyłam niewygodne buty. Strasznie chciało mi się pić, jednak o tym też nie pomyślałam. Przeklinałam siebie za swoją bezmyślność. Próbowałam uspokoić oddech.

Kiedy w miarę mi się to udało, rozejrzałam się dookoła. Wzdłuż ulicy stały domy jednorodzinne, wyglądające jak te klasy średniej. Pod każdym na podjeździe stało przynajmniej jedno auto. W wielu paliło się jeszcze światło, jednak w niektórych oknach panowała już ciemność. Co parę minut ulicą przejeżdżał jakiś pojazd. Próbowałam sobie wyobrazić, jak by moje życie wyglądało teraz, gdyby nie tajemnica Danielle. Może byłabym już martwa? Nie. Porzuciłam tą myśl.

Siedziałam spokojnie, a zmęczenie powoli mijało. Nagle za sobą usłyszałam jakiś szmer. Szybko się odwróciłam, żeby zobaczyć co go spowodowało, jednak za mną nic nie było. Serce zaczęło mi szybciej bić. Podniosłam się na nogi i zaczęłam nerwowo rozglądać. Co chwilę słyszałam szelest, ale kiedy się odwracałam, widziałam po prostu spokojną ulicę.

— A co robi córka Posejdona sama na dworze, o tej porze? — Usłyszałam szept przy moim uchu. Wzdrygnęłam się. Spojrzałam za siebie, znowu nic. — Nie powinnaś siedzieć z mamusią? — Poczułam odór świeżej krwi. Zrobiło mi się niedobrze.

— Zostaw mnie! — krzyknęłam w nicość i puściłam się biegiem przed siebie.

Biegłam tak szybko, że chyba pobiłabym jakiś rekord świata. Nogi odmawiały posłuszeństwa, płuca paliły, jednak nie dawałam za wygraną. Czułam łzy spływające mi po policzkach. Nie miałam jak się bronić. Co ważniejsze: nie potrafiłam się bronić. Spojrzałam szybko w tył. Empuza. Płonące włosy, wampirze kły, jedna noga ze spiżu, druga ośla. Informacje szybko pojawiały mi się w głowie. Cała była ubrudzona świeżą krwią. Nawet nie chciałam myśleć ile osób zabiła.

Momentalnie przyspieszyłam, choć nie wiedziałam jak to możliwe. Lawirowałam mniejszymi uliczkami, jednak ona zawsze mnie znajdowała. Co było niepokojące, była coraz bliżej. Starałam się dobiec do domu. Wtedy jednak, kiedy byłam już kilka metrów od niego, poczułam na sobie cielsko, należące do potwora. Przewróciła mnie, a moja twarz spotkała się z asfaltem. Zanim się obejrzałam, stało się najgorsze. Ugryzła mnie. Ugryzła mnie w szyję. Wrzasnęłam w niebogłosy, ból rozchodził się po moim ciele z prędkością światła.

Last PromiseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz