Ponieważ mam dzisiaj dobry humor, postanowiłam wstawić kolejną część.
Zapraszam do czytania <3— Jak się czuje mała heroska? — W jego głosie słychać było jad.
W tej chwili byłam już wystraszona do granic możliwości. Szukałam drogi ucieczki, ale jedyną było wyskoczenie z pojazdu. Otworzyłam drzwi, a kierowca, który teraz wyglądał, jak jeden z moich najstraszniejszych koszmarów, rozszerzył oczy ze zdziwienia. Zobaczyłam w nich żądzę. Żądzę śmierci.
To coś, co było kierowcą, zaczęło kręcić kierownicą tak, że myślałam, że zwymiotuję. Po policzkach spływały mi łzy. Krzyczałam w niebogłosy, ale ludzie przechodzący chodnikiem, nie zwracali na nas uwagi. W końcu zakręcił tak, że prawie wypadłam z samochodu.
— Pomocy! — Głos mi się łamał.
Nie wiem, czy kiedykolwiek mieliście taką sytuację: kierowcą twojej taksówki okazuje się być potwór, który chce cię zabić, dodatkowo masz otwarte drzwi, bo chciałeś wyskoczyć, jednak okazuje się, że za bardzo się boisz. Potwora jednak to nie obchodzi i kręci kierownicą, jakby był pijany!
Trzymałam się siedzenia, jak najmocniej mogłam. Ręce bolały mnie od wysiłku. Zarzucało mną to w lewo, to w prawo, a ja traciłam siły. W końcu się puściłam. Wypadłam z taksówki i poturlałam się po asfalcie. Wszystko mnie bolało od uderzenia.
Leżałam, a przechodnie się na mnie patrzyli. Co jakiś czas, jakaś pani albo pan, pytali się, czy wszystko jest w porządku. Odpowiadałam, że tak. Powoli się podniosłam i rozejrzałam.
Znajdowałam się niedaleko komendy, może z dwie przecznice. Poczłapałam ciężko w stronę budynku. Miałam ochotę położyć się i zostać tam już na zawsze. Nie dawałam jednak za wygraną. Szłam przed siebie uparcie, aż po 10 minutach byłam na miejscu. Mama czekała pod budynkiem. Ostatkiem sił i cała roztrzęsiona pobiegłam w jej stronę.
— Mamo! — krzyknęłam wtulając się w nią i płacząc.
Objęła mnie opiekuńczo ramieniem.
— Hej córcia, nie płacz, wytłumaczę ci wszystko w domu. — Spojrzałam na nią niepewnie — Czekaj, coś ty taka poobijana? Wyglądasz, jakbyś miała zaraz zemdleć.
Jeszcze przed chwilą mówiła do mnie jak gdyby nigdy nic. Dopiero, kiedy zobaczyła otarcia, zaczęła się martwić. Czy ona ma coś wspólnego z zaginięciem mojego brata? Ale czemu miałaby to robić? Przecież matki tak nie robią!
Ponieważ nie miałyśmy stąd daleko do domu, poszłyśmy pieszo. Żadna z nas nie odzywała się do siebie. Już nie płakałam. Próbowałam się za to domyślić, czemu Danielle w ogóle się nie przejmowała. To naprawdę nie było normalne. Cóż... Może lepiej jednak poczekać na wyjaśnienia. W jakieś 5 minut później stałyśmy już pod naszym blokiem. Weszłyśmy na trzecie piętro. Mama była tam pierwsza, ja natomiast szłam powoli, gdyż byłam cała obolała. Kiedy weszłam do mieszkania, Danielle już siedziała na kanapie w salonie z tabletkami i szklanką wody. Podała mi, a ja połknęłam. Wiedziałam, że nie mam jakichś poważniejszych ran, więc nawet nie zajęłam się opatrywaniem ich.
Na co dzień ten pokój był słoneczny, a w powietrzu unosiło się szczęście i rodzinna atmosfera. Dzisiaj nie było nic szczęśliwego w tym pomieszczeniu. Wydawało się ono martwe. Jakby ktoś je zabił. A może tylko mnie się takie wydawało? Nie mam pojęcia. Mały telewizor stał tam gdzie zawsze. Zielona kanapa też stała tam gdzie zawsze. Tęczowy dywan leżał na podłodze jak gdyby nigdy nic. Ale zmieniło się tu coś. Nie było Andy'ego. To powodowało ogromną różnicę.
![](https://img.wattpad.com/cover/116588303-288-k964576.jpg)
CZYTASZ
Last Promise
FantasyAlex trafia do świata bogów olimpijskich, z którego nie ma ucieczki. Niebezpieczeństwo, walka, śmierć, przetrwanie - te słowa stają się synonimem jej życia, jej codzienności. Jednak nie wszystko ma złe strony. Czy wykona zadania? Czy przeżyje? Czy z...