Otworzyłam powoli swoje oczy.
Od razu oczy odmówiły mi jasność w pokoju i zapiekły. Po kilku minutach jednak wstałam. Sięgnęłam po telefon i odblokowałam go. Była godzina 11:04. Odłożyłam sprzęt spowrorem na stolik nocny i przetarłam twarz dłońmi na pobudzenie. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej czarne jeansy z dziurami na kolanach i pudrowo- różową, za dużą bluzę. Włożyłam to na siebie i zeszłam na dół po schodach. Od razy usłyszałam rozmowę mojej rodziny- mojej mamy Evy, taty George'a i mojego młodszego o 5 lat brata Paul'a. Gdy tylko weszłam do jadalni przywitałam się z nimi.- Cześć wszystkim.- powiedziałam i runęłam na wolne siedzenie przy stole. Wszyscy nagle na mnie spojrzeli uśmiechnięci.
- O! Cześć córciu.- przywitał się mój ojciec za wszystkich.
- Jak się spało?- dodała mama i położyła przede mną pusty talerz, a potem pogładziła mnie dwa razy po moich skudlonych po nocy włosach.
- Dobrze...w końcu mogłam się wyspać.
-Nie przesadzaj. Każdy z nas kiedyś musiał chodzić do szkoły.- skomentował mój tata popijając przy tym kawę.
Nie chciałam się z nim kłócić, więc nie odpowiedziałam mu. Położyłam sobie na talerz dwia kawałki chleba i posmarowałam je masłem.
Ta ilość może i mogła być dla kogoś mała, ale od rana jakoś zawsze nie byłam głodna.
Odkąd pamiętam nie lubiłam śniadań. Uznawałam je za nudne, nieurozmaicone i drętwe. O wiele bardziej lubiłam obiady i kolację. Poza tym, od trzynastego roku życia byłam wegetarianką.- Będziesz głodna.- powiedziała dość stanowczo moja mama, która widocznie przypatrywała mi się wcześniej.
- Daj spokój mamo. Wątpię.- skomentowałam.- Zrobiłabyś mi herbaty?
- A jaką?
- Zieloną sypaną.- odpowiedziałam, a chwilę później przede mną stał już gorący napój.
***
Sophie: Tina! Musimy się dzisiaj spotkać! Jak najszybciej! O której możesz?!
Przeczytałam wiadomość od mojej przyjaciółki, z którą znałam się ponad 8 lat.
Tina: No mogę, nawet teraz, ale...o co chodzi?
Chwilę później odpisała mi.
Sophie: Przeglądałaś dzisiaj Facebook'a?!
Tina: Jeszcze nie..
Tina: Ale mogę sprawdzić.
Już wyszłam z korwesacji z nią, ale zauważyłam kolejną wiadomość.
Sophie: NIC NIE RÓB.
Sophie: Wszystko ci powiem jak się spotkamy. Tak strasznie się cieszę! Błagam, nic nie sprawdzaj, bardzo sama chce ci o tym powiedzieć. Obiecujesz?
Tina: Tak. Gdzie chcesz się spotkać?
Sophie: Niech będzie w parku, przy galerii na naszej ławce za godzinę.
Tina: Dobrze. Do zobaczenia.
Sophie już nic nie odpisała. Obie miałyśmy bardzo blisko do parku, ponieważ mieszkałyśmy zaledwie kilka minut od tego miejsca.
Byłam ciekawa co moja przyjaciółka chciała mi powiedzieć. Znałam ją i wiedziałam, że bardzo jest podekscytowana. W końcu nasza przyjaźń zaczęła się w wieku 8-u lat. Poznałyśmy się, gdy przeprowadziłam się do Londynu i trafiłam do klasy z nią. Tak się wszystko zaczęło i pomyśleć, że już mamy 16 lat.
Zaczęłam się szykować na spotkanie. Rozczesałam włosy i upiełam je w luźnego koka, umalowałam się lekko i założyłam na siebie coś bardziej do ludzi. Ubrałam się w jeansy, szarą bluzkę, którą wcisnęłam w nie i na to zarzuciłam białą narzutkę. Wychodząc założyłam tylko jeszcze swoje białe Conversy i czarną kurtkę. Wyszłam z domu. Na zewnątrz było ciemno i trochę zimno, ale na szczęście nie padało, ani nie było dużego wiatru.
Po mniej niż 15 minutach dotarłam na miejsce i na tzn. 'naszej ławce' już siedziała Sophie. Gdy tylko mnie zauważyła szybko podbiegła do mnie i przytuliła, a potem pociągnęła szczęśliwa w stronę ławki.
CZYTASZ
Love is strong ♡~ FF Leondre Devries
FanfictionLeo: Proszę, pozostań silna. Tina: Dla kogo? Leo: Dla mnie..? ------------ Zapraszam ^ω^!