Obudził mnie głos mojej mamy, która weszła do mojego pokoju, by zapewne mnie obudzić.
- Kochanie..- zaczęła spokojnym, głosem lekko potrząsając za moje prawe ramię.
Nie chętnie jednak obudziłam i nieprzytomnie odwróciłam się do niej, próbując otworzyć oczy.
Jęknęłam by pokazać jej, że już nie śpię, a ona przestała mną szarpać.- Wstawaj, bo za 15 minut będzie śniadanie.- powiedziała odchodząc ode mnie i kierując się w stronę drzwi do mojego pokoju.
-Yyhymm- odpowiedziałam, po czym moja mama wyszła z pokoju, zamykając za sobą drzwi, a ja otworzyłam lewe oko, by zobaczyć, czy dam radę otworzyć i drugie. Na początku lekko zapiekło, ale po chwili wszystko było w normie i otworzyłam prawe.
Popatrzyłam na sufit, a potem na swój pokój. Wyglądał tak samo- białe ściany z powieszanymi na nich szarymi ramkami ze zdjęciami, biurko i szafa będące koloru również białego, nad biurkiem wisiały dwie, duże półki z książkami, okno było lekko przysłonięte długimi, bo aż do ziemi, firanami, następnie było moje najwygodniejsze łóżko na świecie, na którym leżałam, a obok ściany przy której spałam zawiesiłam światełka, a na podłodze znajdował się duży, puszysty i szary dywan.
Roztarłam twarz dłońmi, by pobudzić się i nawet to zadziałało.
Westchnęłam i szybko wstałam z łóżka, by dłużej nie zastanawiać się, czy jednak nie zostać w nim do końca życia.
Początkowo zakręciło mi się w głowie i zrobiło mi się czerno przed oczami, ale wystarczył moment bym wróciła do normalności.
Jeszcze raz westchnęłam i zabrałam się za ogarnięcie swojego łóżka. Położyłam poduszkę, a potem rozłożyłam pościel, by każdy z kątów pościeli był mniej więcej tam gdzie każdy z rogów łóżka i przykryłam to kocem mniej więcej tego samego koloru co dywan.
Podeszłam do szafy i otworzyłam ją bez energii i po chwili namysłu wyciągnęłam z niej za dużą na mnie koszulkę na krótki rękaw w kolorze khaki i czarne leginsy oraz bieliznę. Wzięłam to wszystko, zamknęłam szafę i poszłam do łazienki.
Pierwsze co zrobiłam to ubrałam się, a potem wzięłam się za rozczesywanie swoich włosów. Cóż...moje włosy to z pewnością nie był materiał na jakąś wymyślą fryzurę, gdyż z natury były one puszce się i mocno falowane, podchodzące wręcz pod kręcone. Nie miałam nic przeciwko włosom kręconych, czy falowanych, ale nie dobrze było to połączyć z puszeniem się. W dodatku, moje włosy były grube i było ich dużo. Moja ciocia, Polly, od strony mamy, która również jest moją matką chrzestną, zawsze pytała się mnie jak bardzo są ciężkie. Dzień po umyciu ich zawsze je prostowałam, bo inaczej się wytrzymałabym z nimi. W każdym razie, chwyciłam więc za szczotkę i pociągnęłam ją włóż jednego z pasma włosów i powstał puch. Rozczesałam i resztę pasem, a potem rozgrzałam prostownice, by jakoś okiełznać moje włosy. Po dłuższej chwili była gotowa do pracy, a ja zabrałam przejeżdżać nią po włosach. Pięć minut później były gotowe, więc zabrałam się za twarz. Umyłam ją, nałożyłam tonik, a potem wymalowałam się nakładając krem, puder i korektor, a na rzęsy nałożyłam maskarę.
Moja cera była na tyle jasna, że nie wyglądałaby dobrze w fluidach, podkreślonych brwiach, rozświetlaczach itp., a ja też po prostu się w tym nie czułam.
Wyszłam z łazienki, a potem szybko weszłam do swojego pokoju, by szybko rzucić piżamę na łóżko i zeszłam schodami w dół do jadalni.
Przy stole siedziała moja mama z moim młodszym bratem.- Cześć Tina.- przywitał się Paul.
- Hej...co tam?- spytałam siadając na wolnym krześle.
- Dobrze, tylko mam dzisiaj do nauki.- wyżalił się i westchnął.
- Ty masz dużo nauki??! Teraz? Zobaczymy co powiesz gdy będziesz w liceum.
- Co chcesz do picia?- przerwała nam mama.
CZYTASZ
Love is strong ♡~ FF Leondre Devries
FanfictionLeo: Proszę, pozostań silna. Tina: Dla kogo? Leo: Dla mnie..? ------------ Zapraszam ^ω^!