Rozdział 14

27 5 0
                                    

Weekend minął mi szybko jak zawsze. Oglądałam seriale, uczyłam się, byłam na małych zakupach z mamą, dużo pisałam z Jacksonem, Leo i Sophie. Poczułam sporą ulgę, że znów jestem z Jacksonem i w związku z tym władała mną euforia.
Gdy napisałam Sophie o tym, że wróciłam do chłopaka, nieźle mi zaczęła spamić wiadomościami o niewiadomej treści, bo zaczęła wysyłać mi SMS, które składały się z jednego, długiego słowa i układały się w coś w stylu: 'jzjwkosksbbsiiakanbsjxjksbehsiiskdj', co zapewne miało znaczyć 'omgomgomg, ale się cieszę'.
Leo stwierdził, że cieszy się z mojego szczęścia i że dobrze zrobiłam wybaczając mu wszystko.
Jednak moja dotychczasowa radość musiała zostać lekko przyćmiona faktem, że jest poniedziałek i trzeba w końcu wrócić do szkoły, więc rano stawiam się na przystanku, później nadjechał autobus, do którego wsiadłam, a następnie weszłam na hol szkolny. Wraz z nadającą mi nad uchem Sophie ruszyłyśmy w stronę naszych szafek, przy których zobaczyłam mojego chłopaka. Uśmiechnęłam się do niego z daleka i podeszłyśmy do niego.

- Hej.- przywitałam się z brunetem, który objął mnie w pasie, a następnie delikatnie musnął moje usta.- Co tam?

- Dobrze. Czekałem na ciebie.- odpowiedział, a Sophie, która właśnie zdejmowała z siebie kurtke dwa metry od nas powiedziała 'oooooo', na co zaśmialiśmy się.

- Serio?- spytałam się jej ironicznie.

- Oj no o co ci chodzi? To było słodkie!

- W każdym razie,- zwrócił się do mnie ponownie Jackson.- Proszę.- dodał krótko, wręczając mi średniej wielkości, granatowe pudełko, przyzdobione białą kokardką.

- Dla mnie?

- Nie, dla pani od fizyki, której tak bardzo nie lubię i pytam się ciebie o zdanie, bo nie wiem czy jej się spodoba.- parsknęłam nad jego odpowiedzią, po czym otworzyłam prezent, a moim oczom ukazała się srebrna bransoletka, do której została doczepiona zawieszka konturu serca. Otworzyłam szerzej oczy z podziwu nad tą rzeczą, bo była naprawdę piękna. Taka prosta, ale piękna.

- Podoba ci się?- spytał zaciekawiony.

- Bardzo.- odparłam, a następnie przytuliłam go. Znacznie polepszył mi dzisiejszy dzień. - Dziękuję.

- Nie ma za co.- stwierdził, przyglądając się mi z czułością w oczach, jak próbuje założyć sobie bransoletkę.- Pomóc?

- Nooo..- jęknęłam nieco teatralnie, a on dokończył moje starania, zapinając swój prezent na mój nadgarstek.- Dzięki.

- Idziecie?- spytała stojąca za nami moja przyjaciółka, na co my przytakneliśmy głowami.

- To jak? Gotowa na pierwszy dzień szkoły po przerwie?

-Nie?

- To jest głupie pytanie, Jackson.- dodała Sophie.

- No dobra, jest, ale z grzeczności pytam.

- Yhym, jasne, ty i grzeczny.- zaśmiałam się.

- Coś mówiłaś?- spytał tak jakby nie słyszał tego co powiedziałam.

- Nic.- odparłam szybko i z uśmiechem na twarzy.

Lekcje zaczęły się punktualnie o 8:00. Plan lekcji nie uległ zmienie, więc nie było żadnej niespodzianki. No prawie nie było, bo pan z hiszpańskiego zrobił nam kartkówke z słówek, które na szczęście umiałam. Na jednej z przerw przyszedł do nas Mike i oznajmił, że jego impreza została przesunięta na 31 grudnia, bo stwierdził, że zrobi po prostu z tego impreze sylwestrową. Oprócz tych dwóch rzeczy to wieść o tym, że ja i Jackson jesteśmy razem dziwnie rozniosła się po całej szkole. Czuliśmy na sobie te spojrzenia mówiące 'Ale uroczo!', co było trochę denerwujące, ale dało się to przeżyć. W końcu ludzie byli podjarani naszym związkiem. Kto by się z tego nie cieszył?
Lekcje skończyły się o 14:00 i dziękując Bogu, że przeżyłam to, wyszłam z całą swoją paczką na zewnątrz.

- Od zawsze was shipowałam.- stwierdziła szczerze Veronica.- Pasujecie do siebie.

- Każdy to wie.- dodał Harry, a ja z moim chłopakiem, bo tak już mogłam go nazywać, wymieniliśmy spojrzenia. Nie wiedzieliśmy zbytnio co zrobić, więc zaczęłam ruszać ustami, bezglośnie mówiąc mu, że ma coś powiedzieć.

- Emmm...dzięki? Dobra, zmieńcie temat, bo naprawdę cały dzień to słyszymy!

- To chyba dobrze, ale jak tam chcecie. Więc, jak dużo mamy nauki na jutro?

- Praktycznie nic.- odpowiedziała mu Raven, która zawsze najwięcej słuchała na lekcji.- Można się ponudzić.

***

14.12.2017r.

Tina: Wiesz co jest dzisiaj?

Leondre: Tak

Tina: Weź mi już powiedz

Leondre: Nie

Tina: Dlaczego?

Leondre: Bo za równo 4 minuty wleci na yt

Tina: TAKIE RZECZY TYM BARDZIEJ MI SIĘ MÓWI

Leondre: xd

Odłożyłam szybko telefon i rzuciłam się w stronę laptopa. Otworzyłam zamaszystym ruchem klape i próbowałam go jak najszybciej uruchomić. Jednak udało mi się wbić wmiare szybko na YouTube i wiedząc, że za minutę wybije 18:00, odświeżałam cały czas stronę. Z bijącym sercem czekałam na tą nową miniaturkę na profilu Bars & Melody, a czas przedłużał mi się niezmiernie.
W końcu pojawiła się i kliknęłam w nią i zaczęła lecieć muzyka z ,,Perfect" Ed'a Sheeran'a. Od razu gdy usłyszałam wyczekiwany cover, wiedziałam, że to będzie piękne.
I było. Leo widocznie coraz bardziej zaczął rozkręcać się w samym śpiewaniu i nie ukrywając, wychodziło mu to okropnie uroczo. Jego głos, w połączeniu z niebiańskim głosem Charlie'go i to w dodatku w tak pięknej piosence jaką jest ,,Perfect", spowodowało, że rozpłakałam się. Znowu przez tych dwóch panów siedziałam przed głupim ekranem komputera i ryczałam. Gdy piosenka skończyła się, ponownie chwyciłam za telefon i napisałam wiadomość do chłopaka.

Tina: Czasami to was naprawdę nie lubię

Leondre: Gdyż ponieważ?

Tina: Gdyż ponieważ, właśnie rycze, a cover jest cudowny

Leondre: Dzięki 💜, ale nie musisz płakać xd

Tina: za późno

Leondre: luv u 💜

Tina: luv u 2 ♡

------------------------------

TAK WIEM OKROPNIE KRÓTKI, NUDNY I BEZNADZIEJNY, TAK WIEM, ale taki był mój zamiar...a przynajmniej miałam zamiar, żeby był krótki, bo fakt, że ten rozdział jest zły zawdzięczam mojemu braku weny, wybaczcie ♡

A teraz ogłoszenia parafialne
Więc, nie udało mi się jednak zrobić wam obiecanego maratonu. Wybaczcie.
Szkoła zabija.
W każdym razie, kolejny rozdział pojawi się za niedługo. Max. do 20.03.
Kocham ♡


Wiktoria

Love is strong ♡~ FF Leondre DevriesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz