- Umiesz na matmę?- spytała się mnie Sophie, kiedy razem weszłyśmy do szkoły, kierując się w stronę naszych szafek we wtorkowy poranek.
- Niezbyt.- odpowiedziałam z niesmakiem.- Nie rozumiem tego materiału, no wybaczcie..
- A pouczyłaś się w domu?- dodała z małym uśmiechem, znając odpowiedzieć, mimo, że jeszcze jej nie odpowiedziałam. Zapadło chwilowe milczenie, ale szybko je przerwałam.
- Niekoniecznie...ale mam powód! Bo wiesz...Kąpałam Robina, wypracowanie na angielski i ogólnie nauka, a o tym zapomniałam i tak się o to stało, że teraz jestem tu i nie ogarniam!- usprawiedliwiłam się gestykylując rękami, a gdy skończyłam mówić, stanęłyśmy przy naszych szafkach.
- I myślisz, że ona to weźmie?- zaśmiała się.- Przecież mówiła, że będzie sprawdzian.
- No dobrze, ale dlaczego każdy nauczyciel nie potrafi tego pojąć, że my mamy jeszcze inne przedmioty i że jednak nie jego lekcja jest najważniejsza?! To głupie..- wyżaliłam się, zdejmując z siebie kurtkę i wkładając ją do środka szafki.
- Świata nie zmienisz.- skomentowała, a ja zamknęłam na kluczyk metalowe drzwiczki, a potem zaliczyłam na ramiona plecak i ruszyłyśmy przed siebie.
- W każdym razie...Co teraz mamy?- spytałam.
- Zaczynamy od geografii, potem język angielski, informatyka, historia, twoja upragniona matematyka i kończymy plastyką.
- Już mi się nie podoba...- odpowiedziałam jej na ten komentarz dotyczący dzisiejszego dnia, idąc pod salę 156, od geografii.
- I tak nie najgorzej.
- Co nie zmienia faktu, że nadal mi się nie podoba.- stwierdziłam, na co ona uśmiechnęła się.- Jestem zmęczona.- dodałam gdy podeszłyśmy pod klasę i razem opadłyśmy na podłogę, by usiąść.
- Ale ty zawsze jesteś zmęczona..
- OJ NO WIEM, ale tak najchętniej to bym teraz poszłabym spać. Jak ty to robisz, że nie jesteś ani trochę zmęczona?
- Po prostu robię wszystkie lekcje i uczę się ody razu jak wrócę ze szkoły...i potem mam wolne.
- Ja tak nie umiem.. Muszę mieć po szkole trochę luzu, a dopiero około 19:00 zaczynam naukę.
- To się nie dziwię, że jesteś zmęczona..
- Błagam cię, tylko ty masz wszystko porobione do max 18:00.- powiedziałam, a ona trochę się zarumieniła.
- Bo wiesz, jak już zaczynam się uczyć, to staram się to zrobić na tyle dobrze, jak tylko umiem.
- To ja nie mam do tego takiego podejścia jak ty..
- No dobra, ale z innej beczki, jak wypracowanie na angielski?
- Ściągnęłam od Raven.- uśmiechnęłam się do niej.
- I nie boisz się, że przyłapie cię?
- Eeee tam... wątpię, bo nie do końca skopiowałam jej wypracowanie. Pozmieniała trochę zdania i praca była gotowa.
Naszą rozmowę przerwał dzwonek szkolny. Podniosłyśmy się z podłogi, wzięłyśmy plecaki i potem gdy już inni uczniowie ustawili się pod klasą, przyszła nauczycielka od geografii i weszliśmy do środka.
Cóż, wtorek nie okazał się być tak złym dniem, jak wcześniej podejrzewałam. Matematyka była nawet ok, ale za to pani z angielskiego zrobiła nam niezapowiedzianą kartkówkę, o której nie wiem co myśleć..
Dobre plusy tego dnia są jeszcze takie, że z całą paczką umówiliśmy się na pójście do kawiarni w galerii handlowej po szkole. I gdy dzwonek oznajmił godzinę 13:35, spakowałam piórnik i swój szkicowany rysunek przedstawiający dziewczynkę w sukni siedzącą na szczycie klifu, oglądającą ocean. Może i brzmi to trochę depresyjnie, ale lubię rysować takie do końca niezrozumiałe obrazki.
Spakowałam swoje rzeczy do plecaka i kiedy wstawałam i zarzuciłam go na ramiona, wokół mnie zgromadziła się moja paczka.
CZYTASZ
Love is strong ♡~ FF Leondre Devries
FanficLeo: Proszę, pozostań silna. Tina: Dla kogo? Leo: Dla mnie..? ------------ Zapraszam ^ω^!