.:0:.

117 13 0
                                    

Drodzy czytelnicy,
Choć chciałam zakończyć "Death Wish" w formie trylogii, wewnętrzne ja mówiło, że trzeba dopowiedzieć jeszcze coś od serca i pokazać co wydarzyło się potem. Mam nadzieję, że czwarta część was nie zawiedzie, a wręcz przeciwnie sprawi, że zapamiętacie sagę na długo i jeszcze dłużej.
Wasza Jyuuki
----------------------------------------------
Jeśli można tak powiedzieć, tak to rozpocząć...
Zaświaty stały się demokratyczne. Uczciwie wybrany prezydent Elliot Mantle by utrzymać porządek stworzył specjalny oddział ze szczególnie wybranych dusz, który nosił znamienną nazwę Katharsis.
Wracała ona właśnie z pościgu za duszami, które chciały zabić grupę niewinnych piknikujących dla własnego kaprysu.
- Jak zwykle udana misja- Powiedział prezydent spoglądając na przywódców drużyny. Wyróżniali się nie mało pośród swojej ekipy jak i wszystkich mieszkańców zaświatów. Tak zwana specyficzna parka społeczeństwa.
I kiedy właśnie to duo siedziało na dachu i patrzyło w pogrążone mrokiem nocy zaświaty, reszta drużyny „czyszczącej" balowała we wnętrzu domu.
- Znów nam się udało- Odezwała się żeńska przedstawicielka duetu.  Stwierdzenie zawisło w gęstej i niekomfortowej ciszy, a kobiecie mina zrzędła. Wbiła spojrzenie w partnera, który nie odrywał oczu od pustych ulic.
- Ziemia do mojego Einsteina- Pomachała mu dłonią przed oczami- Coś się tak zamyślił?
Dalej nie odpowiedział, przyglądając się tylko jak kobieta siada obok próbując dostrzec jakieś intrygujące szczegóły tras pod nimi. Niemo stwierdzając, że są puste przedstawicielka płci pięknej powtórzyła pytanie.
Tym razem dostała odpowiedź.
- Znowu dwa tysiące szesnasty- Westchnął mężczyzna- I znowu równe cztery miesiące do zakończenia roku szkolnego.
- Wciąż pamiętasz...- Ciężko było stwierdzić czy było to twierdzenie czy pytanie.
- I raczej nie zapomnę.
Znów siedzieli w ciszy patrząc tym razem do góry. Czyste niebo bez skaz, nie pozwalało na niczym zawiesić oczu.
- Patrzysz się na niebo jak cielę w malowane wrota- Zachichotała kobieta- Urocze.
- Eleno Marie Lancaster- Brundle- Spojrzał na partnerkę- Masz osiem lat czy trzydzieści cztery?
- Odpowiedź B, Sethanielu Brundle- Choć wolałabym A.
- Kto by nie wolał... Żyć bez zmartwień i wiecznie się bawić...
- Albo wymiotować na rowerku...
- Nie wypominaj mi tego!
- No przepraszam, panie naburmuszony- Zachichotała Elena- Albo panie noblisto.
- Prawie noblisto.
- Ej gołąbeczki!- Dało się słyszeć głos jednego z ich podwładnych- Asha- Zejdźcie na dół! Prezydent woła!
- Aż mnie dziwi, że on nie jest wstawiony- Elena wstała na równe nogi- Chodźmy, bo Elliot ostatnio częściej traci cierpliwość.
Sethowi dwa razy nie trzeba było powtarzać. Już po chwili ta dwójka skakała po budynkach by dostać się do siedziby bliźniaka, Mantle, a Ash i jego koledzy- Nick i Drake próbowali ich dogonić. Para wskoczyła przez okno do posiadłości i wyhamowała na posadzce.
- Aż się za wami kurzy- Stwierdził na powitanie Elliot- Wybaczcie, że wyrwałem was ze świętowania, ale jest poważny problem. Chodzi o ziemię i nasz świat. Granica znów się zaciera.
Elenę zabolała ta informacja. Wyizolowała się od czasu pozbawienia się życia od ziemi. Nie chciała wiedzieć nic o tym świecie, by tam znów nie wrócić i nie cierpieć. Wystarczyło jej tego. Być znów zdradzonym, potraktowanym jak śmieć, albo gorzej z wyssaną psychiką i pokiereszowaną duszą... Tego nie potrzebowała.
Jej dłoń odruchowo zaczęła kierować się do dłoni partnera. Brązowe oczy byłego naukowca bez problemu wyłapały to nieme wołanie o wsparcie. Odpowiedziała na to przygaszonym uśmiechem, a jej myśli póki, co wróciły do normalnego biegu.
Ash, Nick i Drake dostali się do nich kaszląc od biegu a wtedy Mantle przeszedł do rzeczy.
- Nie spodoba się wam to- Spojrzał na Setha i Elenę- Ale muszę to powiedzieć. Niedawno do kin wszedł horror, ekranizacja bestsellera. Prace nad tym filmem jak i nad kolejnymi częściami podjął sam David Cronenberg.
Młodziakom niewiele mówiło to nazwisko, ale głównodowodzącym na sam dźwięk tego nazwiska przeleciało przed oczami wspomnienie ich pierwszego spotkania. Co przyniesie ze sobą pojawienie się nowego horroru tego reżysera? Gorszego antagonistę na Walpurgię? A może coś znacznie gorszego?
- I?- Wyrzucił z siebie po dłuższej ciszy Drake- Co to ma do Zaświatów?
- Film nosi tytuł „Śmiercionośne Życzenie"- Kontynuował Mantle- A jest to ekranizacja książki Martina Brundle.
Znów zapadła cisza, której nikt nie odważył się przerwać. Do pewnego momentu.
- Że... Co kurwa?!- Ciśnienie skoczyło starszemu z pary dowodzących- To niemożliwe... Skąd on wiedział...?
- Elena przed swoim samobójstwem zostawiła długie listy, w których napisała dokładnie o tym, co było- Kontynuował z kamienną twarzą Elliot- Problem jest taki, że może dojść do tak zwanego zjawiska nałożenia. Wątki z tamtego dwa tysiące szesnastego mogą nałożyć się na ten obecny, żywi mogą umrzeć a martwi powrócić...
Przerwało mu trzaśnięcie drzwi. Korzystając z jego zadumy nad nadchodzącą katastrofą Elena opuściła dom i biegiem skierowała się w głąb niezamieszkanych terenów otaczających dom prezydenta. Biegła spory czas aż w końcu przystanęła i przysiadła na jakiejś kłodzie.
Nie spodziewała się, że Martin przerzuci to na książkę. Ani, że zostanie ona kopniakiem w stronę ekranizacji dla Cronenberga.
I dlaczego reszta na to pozwoliła? Nie mają rozumu czy co?!
Teraz śmierć już na zawsze będzie ścigać ziemię, nikt nie ucieknie. Bo syn jej partnera musiał wydać książkę.
- Zostaliście ostrzeżeni- Powiedziała patrząc na swoje wysokie buty- Nie ważne, co zrobicie śmierć będzie na was polować.
Była w pozycji półleżącej i patrzyła w niebo. Znów ten sam zestaw myśli, które głupio porównywała do klienta wiecznie zamawiającego to samo w tej samej knajpie.
Ale teraz nieco się różni. Nabyła sobie kilka blizn, ma włosy do obojczyków, rozjaśnione na końcach i pofalowane... Przez to wszystko przebijają tylko te cholerne zielone oczy. Jej ukochany raz tylko nazwał je wyjątkowymi i to troszkę pomogło zrozumieć jak osobliwe jest przekleństwo Lancasterów.
Osobliwe, ale i koszmarne.
A teraz ma trzydzieści cztery lata i jest wciąż w tym niedojrzałym, niskim ciele. Cyrkowe dziwadło, idealne do tępienia.
Perfekcyjna burza, jak mawiano. I miano racje.
Stoczyła się z kłody na ziemię i przymknęła oczy. Miała tak wielką niechęć żeby gdziekolwiek się ruszyć, reagować. Mogłaby tak zostać.
Jednakże z tej apatii wyrwały ją odgłosy czyjegoś biegu. Podniosła się do pozycji siedzącej by po chwili dostrzec Setha.
- Czyś ty oszalała?- Upomniał ją.
- Prawdopodobnie- Rzuciła.
- Elena, proszę cię- Usiadł obok na gruncie- Ja też jestem w szoku.
- Nie o to chodzi!- Warknęła- Ja nie mam zamiaru wracać na tę cholerną ziemię! Nie będę im pomagać! Mam dość bycia wykorzystywaną, dotarło?!
- Elena...
- Co „Elena"?!- Huknęła- Jak ci przeszkadzam to możesz iść!
- I wiesz, co? Może faktycznie powinienem tak zrobić.
Jak powiedział, tak o dziwo nie zrobił. Mężczyzna tylko odwrócił wzrok i rzucił pod nosem wiązankę przekleństw. Kobieta podciągnęła kolana do brody i zaczęła się bujać. Znowu to samo. Albo się wkurwia, albo histeryzuje. A on chce to znosić.
- Nie rozumiesz związków, co?- Zapytał ni z gruszki ni z pietruszki Brundle.
- Jak widać.
- Ja też.
- Miałeś żonę- Zauważyła.
- Kiedy teraz na to patrzę, to był raczej wykreowany związek. Dla czegoś, ale niezapieczętowany.
- A ze mną to, co?- Spojrzała na niego- Pieczątki miliarda urzędów?
- Mojego serca. Boże, jak to żałośnie brzmi...
- Jak dla mnie, to było urocze- Jej uwagę przykuły nadchodzące z oddali krzyki. Wraz ze świtem nadszedł dziwaczny czerwony dym. Głównodowodzący Katharsis zerwali się na równe nogi i pobiegli w stronę potrzebujących. Elena rzucała wiązanki przekleństw raz po raz, skacząc nad przeszkodami.
Wtedy jeszcze nie wiedziała jak bardzo los sobie z niej zakpi.
Nie wiedziała też, że będzie mu za to dziękować.

Venatus || Death Wish IVOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz