.:7:.

51 9 0
                                    

Temperance McCoffin spojrzała na plakat, jaki miała w hotelowym pokoju. Plakat najnowszego filmu, w jakim grała.
„Śmiercionośne Życzenie".
Nie wiedziała, skąd Martin Brundle wpadł na pomysł stworzenia tak genialnej historii, kopniaka dla reżyserów do walki.
Natomiast Temperance nie ważne, co mówili inni zazdrościła bohaterce, w której postać się wcielała.
Nigdy się nie bać, mieć zdolności ratujące cię ponad wszystko i opcje powrotu do życia razy wielokrotność!
Oj tak, tak. Temperance chciała być Eleną Lancaster.
Specjalnie zaczęła Venatus. Teraz na pewno ją odszuka. A gdy ich ścieżki się skrzyżują...
Zajmie należne jej miejsce.
                         ***
Caroline czuła, że schrzaniła.
Każda istota, jest swoją własnością. Nie cudzą.
Nie miała prawa nazwać Eleny „jej antagonistką". Chciała to naprawić, przeprosić i pomóc.
Nerwowo zapukała do drzwi domu rodziny Brundle. W myślach powtarzała sobie dokładnie, co ma powiedzieć gdyby otworzyli jej rodzice See i Lee.
I dobrze, że to zrobiła.
- W czym mogę pomóc?- Martin Brundle stał centralnie przed dziewczyną.
- Dzień dobry...- Zaczęła niepewnie- Znalazłam portfel, który należy do... Setha Brundle. On tu mieszka prawda?
- Tak- Martin wydawał się poirytowany- To mój syn. Proszę poczekać, zaraz go zawołam.
Po chwili See znalazł się na dole i musiał szybko pochwycić blef nastolatki. Kiedy Martin zniknął w domu dwunastolatek przeszedł do właściwej rozmowy.
- Czego chcesz?
- Chciałam przeprosić... I zaoferować pomoc- Wyjaśniła Caroline- Nie powinnam tak mówić o Elenie... Błagam, dajcie mi drugą szansę.
- Ciszej- Syknął See- Chodź. Musimy cię jakoś wpuścić do środka.
Na szczęście dla nich obojga w ogrodzie była drabina, po której dostali się do okna pokoju Lee. W środku siedziała dwunastolatka a także Elena.
- A ty tu, na co?- Warknęła na jej widok dziedziczka Lancasterów.
- Chciałam cię przeprosić...- Powiedziała Caroline- Nie powinnam cię traktować jak jakiejś rzeczy.
- Owszem, nie powinnaś- Odpowiedziała na to szatynka.
- Elena, proszę... Chcę ci pomóc- Błagała Caroline- I mam coś, co może się przydać. Wszystkim. Zgodnie z tym artykułem, przysłano tu jakiś dekli z Waszyngtonu, którzy badają sprawę śmierci Abrahama... Pod kątem paranormalnym.
- Że co?- Elena spojrzała na Jenkins- Nie żartujesz?
- Chciałabym- Posiadaczka różowych pukli podała jej świstek papieru- Ale niestety to szczera prawda.
Elena przyjrzała się artykułowi, przeczytała go nawet na głos by młodzi mogli się z nim zaznajomić.
- Jeśli oni się dowiedzą...- Jęknął See- To już po nas. Po wszystkim.
- Elena...- Zaczęła niepewnie Lee- To, jaki mamy plan?
- Prosty- Wyjaśniła kobieta- Pozbywamy się, Starterki, powstrzymujemy Walpurgię a ci debile wracają sobie do Waszyngtonu. A ja do Zaświatów.
- Um... Elena?- Kontynuowała Lee- Z tego, co mówiłaś nam o dziadku, to on bywa uparty no nie?
- A skąd to pytanie?
- Nie wzięłaś pod uwagę... Że mógł tu za  tobą przybyć?
                             ***
- Kurwa, kurwa, kurwa!
Tak wyglądał mentalny nastrój, Eleny. Na zewnątrz niczym twarda skorupa z kamienną twarzą a w środku, co chwila wybuchający wulkan.
Niech to szlag!
Jeśli faktycznie Seth tu jest to ci od zjawisk paranormalnych będą mieć ochotę na rozmowę... Z częściowo muchą.
A to oznacza niebezpieczeństwo.
Które jest już od dawna i wisi nad nimi jak jakiś przysłowiowy autorytet.
Leżała na podłodze pokoju Lee, nie mogąc zebrać poprawnie myśli. Przewracała się z boku na bok w śpiworze starając się zrozumieć, na czym stoi.
Albo raczej... Na czym nie stoi.
Wydostała się z osłony materiału i od razu poczuła na sobie chłód nocy.
Nie była w stanie siedzieć w miejscu, leżeć w miejscu... No wiadomo, o co chodzi.
To było ryzykowne zajęcie chodzić po domu Martina w środku nocy. Ale nie mogła po prostu bezczynnie przyglądać się jak i ten dwa tysiące szesnasty się rujnuje.
Natrafiła na kasetę, która leżała na regale w przedpokoju.
Kaseta video z „Muchą".
Choć tego nie chce i się z tym ociąga... Musi pokazać ten film See i Lee... Caroline z resztą też.
- W cośmy się wpakowali?- Odważyła się odezwać. Dało się słyszeć głosy z pokoju niedaleko. Schowała się za kanapą. Zielone oczy łatwo dostrzegły Martina i Beth. Elena dobrze pamiętała, gdy jako Lucy nie darzyła jej zbyt dobrym uczuciem. Martin był z resztą wtedy po zerwaniu z nią... I magicznie do siebie wrócili.
- Tak ich nie ochronisz- Beth kontynuowała ich wcześniejszą rozmowę- Dobrze to wiesz.
- Nie musisz tego powtarzać. Po prostu chodzi mi, żeby nie zbliżali się do nikogo z tamtego popieprzonego środowiska. Nikogo.
Takie buty, pomyślała Elena. Beth została wtajemniczona. Tylko... Na ile?
Przyciskała kasetę do klatki piersiowej i miała wrażenie jakby z jej płuc został wiór. Dodatkowo pulsowało jej w głowie a w gardle powstała gula. Jeśli ją tu zobaczą, będzie problem.
Na szczęście małżeństwo Brundle szybko zakończyło rozmowę i wróciło do sypialni. Elena odliczyła do stu dwudziestu by potem wstać na równe nogi i oddalić się do pokoju przyszywanej wnuczki. Ku jej zaskoczeniu Lee nie spała, podobnie jak Caroline i See.
- Co wy tu...?- Szepnęła szatynka- Martin i Beth jeszcze mogą być na nogach.
- Co to za kaseta?- Spytała Lee wskazując na przedmiot w dłoniach Eleny.
- Dowiecie się jutro- Powiedziała na to Elena- Pojedziemy do mojej dawnej ekipy i poznacie genezę tego wszystkiego. Mam nadzieję.

Venatus || Death Wish IVOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz