.:5:.

66 8 0
                                        

Elena otworzyła oczy. Leżała na leśnej ściółce a w plecy wbijał jej się jakiś korzeń.
- Do diabła- Podniosła się do pozycji siedzącej, pocierając kark- Gdzie ja do jasnej ciasnej jestem?
Noc w obcym miejscu nie będzie należeć do najprzyjemniejszych- z taką myślą zaczęła się rozglądać po terenie. Jodły, świerki, kłody, gałęzie... Las jak las nic nowego.
Poczuła pieczenie na szyi i odruchowo skierowała tam dłoń by odkryć dziwaczny ślad.
Nie dość, że nie wie gdzie jest, to jeszcze została naznaczona przez jakieś niewiadomo, co. Znakiem okręgu z jakąś kropką na środku. Napiętnowana jak czyjeś bydło.
- Kurwa- Wyrzuciła z siebie- Co tym razem...?
Usłyszała ryk centralnie za sobą i się odwróciła. Nie miała broni, ale to nie dawało przeciwnikowi żadnej przewagi. Mimo, że był on od niej większy i przypominał typowego psychopatę.
- Coś ty zrobiła?- Zapytał mężczyzna. Miał na sobie strój leśniczego, a jego głowa obracała się jak u sowy.
- Wiesz ile rzeczy jak zrobiłam?- Spytała- Musisz doprecyzować pytanie.
- Pozwól, że...- Warknął- Doprecyzuje...!
Zamachnął się na nią, lecz uskoczyła. Nieznanie terenu dało się jednak we znaki, bo poleciała jak długa przewracając się na kłodzie. Gdy owy leśniczy chciał się na nią rzucić kopnęła go z całej siły w kolana tym samym przewracając.
- Zniszczyłaś idealnych!- Wróg pluł zieloną mazią, leciała mu też z oczu- Zasługujesz na śmierć!
- Ja już nie żyję ty...- Skupiła myśli i przypomniała sobie gdzie słyszała ten głos- Zasrany demonie. No nieźle Pazuzu. Myślałeś, że dasz mi radę?
- Ja nie- Zaprzeczył wciąż kaszląc- Ale ty wykończysz się sama.
Po tych słowach ciało leśniczego przestało się ruszać a do mazi dołączyła krew. Choć obrzydzona tym wydarzeniem, kobieta przeszukała zwłoki by znaleźć jakąkolwiek broń czy użyteczną rzecz. Malutki nożyk musi wystarczyć.
Przyjrzała się sobie. Biały płaszcz w strzępach, czarne spodnie i bluzka na ramiączkach brudne i poszarpane a buty to się normalnie zakochały w błocie i liściach.
- Znaleźć Caroline Jenkins- Mówił jej umysł, jako priorytet- Już.
Ruszyła przez las, gdzie kierowały ją zmysły by po chwili zamienić chód w bieg a nawet i przerażająco szybki tryb ucieczki. Natrafiła na przedmieścia miasteczka by pokierować się do wskazanego przez umysł domu. Wdrapała się po rynnie i weszła do środka przez otwarte okno.
By usłyszeć pisk.
Automatycznie zatkała dłonią usta nastolatki przed sobą. Miała ona niebieskie oczy i farbowane na róż włosy.
- Zabiorę rękę- Powiedziała powoli- Tylko nie krzycz, dobrze? Ja nie ogarniam tej sytuacji tak samo jak ty.
Nastolatka pokiwała głową a Elena powoli się odsunęła. Dziewczyna uruchomiła nocną lampkę i światło zalało jedną czwartą pokoju.
- Caroline Jenkins, prawda?- Spytała Elena. Młoda pokiwała głową.
- Tak to ja- Odpowiedziała- A ty, to, kto?
- Elena- Przedstawiła się szatynka- Elena Lancaster.
- Nie, niemożliwe...- Dziewczyna patrzyła na Elenę jak cielę w malowane wrota- Widziałam cię w filmie... Nie wyglądałaś tak...
- W filmie to raczej była aktorka- Elena czuła dziwaczne kucie w klatce piersiowej mówiąc to- Ja jestem tą prawdziwą.
- Zostaliśmy ostrzeżeni?- Caroline spojrzała na nią spode łba.
- Nie ważne, co zrobicie śmierć będzie na was polować- Elena powtórzyła swoją wypowiedź z domu. Domu? Tak, może nazwać Zaświaty swoim miejscem, jedynym takim.
- Powiedz szczerze- Poprosiła ją nastolatka- Pisałaś coś na Golden Gate? Do mnie i... Jak jej tam było... Twin Centypide ?
- Eee... Nie- Odpowiedziała zdziwiona dziedziczka Lancasterów- Skąd w ogóle taki pomysł?
- Nie macie jakiegoś połączenia z ziemią, tam w górze?- Caroline z małym szokiem na twarzy uruchomiła laptopa. Zalogowała się na Golden Gate i pokazała Elenie czat z osobą, która za nią się podała.
- Ale kto to mógł być?- Nastolatka siadła koło Eleny na łóżku dzierżąc laptop i patrząc się na kobietę. Po chwili pacnęła się w czoło.
- Jezu!- Zbeształa się- Pewnie jesteś zmęczona, głodna... Dam ci jakąś piżamę...
- Nie musisz...- Elena się zacięła na tej wypowiedzi, bo Caroline zaczęła działać. Wyciągnęła z szafy białą koszulkę i czarne dresy, oraz ręcznik.
- Mam swoją łazienkę, więc starzy ci nie wejdą...
Dla szatynki było to dość dziwne. Nie spotykała się z takim zachowaniem, nie ze strony ziemian. Ale namieszała, więc nie miała, co się dziwić.
W lustrze łazienki dziewczyny widziała siebie. I blizny.
Codziennie przypominające jej o tym, od czego nie może uciec.
Jęknęła widząc swoje odbicie. Przez sekundę było ono inne. Znów była tą Eleną, która strzeliła sobie w głowę.
Wyszła z łazienki by odkryć jak Caroline dalej siedzi na Golden Gate. Gdy dziewczyna ją zobaczyła wyjęła spod łóżka pudło.
- Na czarną godzinę- Rzuciła Elenie batona- Wybacz, że nic lepszego, ale wolę nie obudzić rodziców...
- Czemu jesteś dla mnie taka miła?- Spytała zielonooka między kęsami.
- Dlatego- Posiadaczka różowych loków podwinęła rękaw bluzy. Na wewnętrznej stronie przedramienia miała taki sam, wypalony symbol jak Elena na szyi.
- Ta Szalona Anielica wybrała mnie na twojego Mistrza. Dlatego tu jesteś.
Elena była w niemałym szoku. Miałaby być antagonistką Walpurgi?!
- Ale kim jest Twin Centypide?- Spytała miętosząc papierek po słodyczu.
- Sama chciałabym wiedzieć- Przyznała jej się Caroline- Jutro wieczorem spotykamy się ze Starterem...
Starter.
No pięknie, pomyślała kobieta. Ostatnie, czego potrzebuje to teraz przeżywać deja vu na poziomie ekspert.
Trafiła kosa na kamień- pomyślała, gdy odpływała w sen owinięta śpiworem.
Na bardzo twardy kamień.
                                 ***
Następnego ranka Caroline wybrała się z Eleną do lasu by przyjrzeć się miejscu gdzie, Pazuzu opuścił ciało leśniczego. Ku zaskoczeniu kobiet miejsce otoczyli policjanci.
-Szlag- Elena przykucnęła w krzakach obok Caroline- Nie znoszę glin. Po prostu nie cierpię.
- Kto lubi- Szepnęła dziewczyna- Pazuzu przejął ciało Abrahama. Leśniczy, który uwielbiał się nas czepiać.
- Miał interesujące hobby- Prychnęła Elena.
- Też jakieś miałaś?
- Poza oglądaniem horrorów i piciem soku pomarańczowego... I pakowaniem się w kłopoty, to nie- Odpowiedziała na to dziedziczka Lancasterów.
- Horrorów... „Mucha", tak?
- Tak... „Mucha"- Elena przetarła oczy. Miała wrażenie, że zbierają jej się tam bardzo widoczne łzy. Tęskniła do domu, do jedynej osoby, której naprawdę na niej zależało.
Co za paranoia, której znów staje się częścią.
Jeżeli jakimś cudem jej ukochany został też wplątany w ten koszmar to zabije nowego Startera. Wypruje mu flaki i powiesi na drzewie, jako przykład dla kogokolwiek innego, kto będzie się bawić w dowódcę Walpurgi.

Wieczór nadszedł zdecydowanie za szybko. Kiedy była dwudziesta druga Jenkins i antagonistka siedziały w specjalnych strojach zabezpieczających tożsamość na kamieniach w lesie. Były naszykowane specjalnie dla nich, dla biorących udział w walce o wszystko jak i o nic.
- Mów, jeśli, któregoś znasz- Szepnęła do niej Jenkins- Rozumiemy się?
- Na pewno- Elena zaczęła się rozglądać zza połaci połowicznej maski- No chodźcie do mamy...
Rozpoznała Lenę z „Sieroty", Smakosza a nawet Pinhead'a z „Hellraiser'a".
Oryginalna gromadka, pomyślała. Ciekawe czy można to samo powiedzieć o ich „opiekunach".
Dwójka z nich była najdziwniejsza. Byli niscy i bardziej zdezorientowani niż reszta zebranych. Wydawali się młodsi... Niedoświadczeni życiem.
Przypomniała sobie swoją pierwszą Walpurgię i słuchanie gadaniny Stathisa. Może gdyby starała się bardziej, Seth by po prostu wrócił do swojego świata a ona by została gdzie powinna.
Nie waż się myśleć w ten sposób, nakazała sobie w głowie i patrzyła dalej. Po kilku minutach zdała raport Caroline. Dziewczyna cicho jej podziękowała, po czym na miejsce spotkania wkroczył Starter. Albo raczej, ku zdziwieniu wszystkich... Starterka.
Jasna cholera, pomyślała Elena. Niezły cios mentalny.
Starterka miała na sobie maskę, bardzo podobną do tej, jaką nosił wcześniej Stathis, lecz w bardziej damskiej wersji. Nosiła też czerwony golf, czarny płaszcz ze złotymi klamrami i wysokie skórzane buty. Kobieta była mniej więcej wzrostu Eleny, może troszkę wyższa.
- Zostaliście wybrani- Odezwała się ewidentnie edytowanym w jakiś sposób głosem- Do wzięcia udziału w zmianie losów, według upodobań. Lecz tym razem Venatus wprowadza swoje zasady.
-Venatus?- Caroline spojrzała na Elenę, lecz ta mierzyła wzrokiem najmłodszych Mistrzów.
- Nie wiem- Rzuciła cicho- O czym ona gada, ale to brzmi źle.
- Tak moi drodzy- Rzekła, jakby czytając im w myślach Starterka- Mam swojego antagonistę, który pomoże mi w... Trzymaniu was w ryzach.
- To przeczy zasadom...- Szepnęła do Caroline Elena- Bardzo mocno.
Bardzo mocno, to ją zakuło w serce, gdy dostrzegła, jakiego antagonistę przybrała, jako swojego pupilka.
Stathisa Boransa.
Nie potrafiła tego sama ogarnąć, do momentu aż nie zwróciła uwagi na kilka faktów. Przecież ona też umarła. Też spędziła sen z powiek ludziom.
Stathis był antagonistą, złem „Śmiercionośnego Życzenia".
Ona jedynie antybohaterką.
Albo aż.
Teraz musi bardziej pilnować swej tożsamości.
Albo znów mogą zostać skrzywdzeni ci, którzy jej ufają.
                               ***
- Patrz...!- Elena wskazała Zmiennokształtnych. Musieli działać bez autorytetów, bo na poprzednich się przejechali.
Pozwolili jednemu ze swoich się odłączyć, po czym tamten rzucił się w pościg za jakimiś dwoma małymi kształtami, znikającymi w przestrzeni mroku.
- Musimy im pomóc!- Caroline zwróciła się do niej, a dziedziczka Lancasterów skinęła głową. Uprzednio naciągnęła kaptur czarnej bluzy, po czym ruszyła biegiem. Tym razem była uzbrojona w coś porządniejszego, czyli sporej wielkości nóż myśliwski. Wystarczy by załatwić zmiennokształtnego.
Zamieniony w coś na kształt wilkołaka próbował zaatakować dwójkę młodziaków. Kiedy jednak zamierzał wykorzystać fakt, że są w ślepym zaułku, Elena wybiła się do góry i zaatakowała jego plecy. Cięła ile tylko mogła, atakując każdy centymetr kwadratowy i czując jak tryska na nią ciepła krew. Ostatni cios przelał czarę i potwór runął na grunt. Skulone bliźniaki otworzyły oczy i spojrzały na Elenę, oraz na Caroline, która do nich podeszła.
- Nic wam nie jest dzieciaki?- Spytały chórem, po czym rzuciły sobie porozumiewawcze spojrzenia.

Venatus || Death Wish IVOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz