.:19:.

39 6 0
                                    

Elena patrzyła jak z Avy zostaje coś na kształt upiora. Krzyczała na cały głos, i ostatkiem sił wysłała mackę, która wczepiła się w znak na szyi Eleny, pamiątkę z początku tych wydarzeń. Kobieta usiłowała ją urwać, a wtedy obydwie straciły grunt pod nogami i nastała ciemność.
Świadomość dziedziczki Lancasterów zaczęła działać w pełni poprawnie, gdy ocknęła się w lesie. Słyszała krzyki, widziała wybuchy i walczących.
A także Avę, a raczej to, co z niej zostało. Starsza usiłowała dokończyć swe dzieło i za wszelką cenę walczyła by doszło do ostatecznej zamiany. Elena rzadko, kiedy odczuwała, że traci siły. Ostatnio jednak, a w szczególności teraz odczuwała wręcz nadmierne uczucie osłabienia i ból.
- Jasna cholera!- Wydawało jej się jakby ten krzyk wydobywał się z innego wymiaru, lecz rozpoznała głos.
Caroline.
***
-To nie chce się odczepić!- Lee czepiała się nici łączącej babcię z wnuczką- No dalej!
To, co jeszcze kilkanaście minut temu było Avą wiło się w konwulsjach i zaczęło śmiać. Caroline dostrzegła broń, którą musiał upuścić walczący wcześniej agent. Nigdy w życiu nie miała do czynienia z takim sprzętem, ale jej ojciec się nim fascynował, stąd też jakąś wiedzę miała.
-Półautomatyczny karabin- Pomyślała czując jak oręż jej ciąży w dłoniach- Musi mi wystarczyć...
- See, Lee odsuńcie się- Nakazała bliźniakom powoli nakierowując lufę broni na lufę wiązanki łączącej obie kobiety. Dokładnie słyszała bicie swojego serca, kiedy palec lądowały na spuście. See i Lee schowali się za nią czepiając się kurczowo boków jej kurtki. Ich organizmy również funkcjonowały inaczej niż poprzednio.
- Błagam...!- Wyrzuciła z siebie Ava zwijając się z bólu- Potrzebuję jej! Bez niej nie dam rady!
Caroline przypomniała sobie swoje zachowanie z wcześniej. Traktowała Elenę jak swoją własność, a ona...
Ona nie należy do nikogo poza sobą.
-Zrozum mnie!- Dopiero po tej wypowiedzi Jenkins zrozumiała, że myślała na głos z tym ostatnim- Ona już i tak jest wzdłuż i wrzesz martwa!
- Ale na niej- Warknęła Jenkins- Wielu osobom zależy.
Nacisnęła spust, momentalnie czując jak odrzut broni pcha ją znacząco w tył. Bliźniaki z trwogą patrzyły jak Jenkins strzela dalej, niszcząc wiązankę. Następnie wycelowała w Avę i dalej nie wstrzymała ognia. Strzały padały jeden za drugim, niszcząc już i tak wyniszczone ciało. Jego kawałki płatami znikały w powietrzu a Ava skręcała się jak piskorz cały czas krzycząc.
Dopóki nie rozpłynęła się w powietrzu.
Caroline wypuściła broń, a ta z łomotem trzasnęła o ziemię. Dziewczyna czuła cieknące łzy i palącą ciecz podchodzącą do przełyku. Odeszła na bok i oddała zawartość żołądka w krzaki, podpierając się o drzewo. Kiedy wreszcie jej organizm się zresetował na pełnym obiegu dostrzegła jak na drzewie zaczynają pojawiać się mocno zielone listki. Rozejrzała się wokoło, a śnieg topniał w zatrważająco szybkim tempie. Kolejne malutkie kwiatki wychodziły spod ziemi momentalnie zakwitając.
Zerwała się biegiem do miejsca gdzie zostawiła See, Lee i Elenę. Ku jej zaskoczeniu małolaty właśnie siedziały na ziemi w ramionach przyszywanej babci. Ingerencja w grze bogini Hel zmieniła Elenę. Prócz białych włosów, wyraźniej zaznaczonych oczu, miała też nową bliznę. Na jej szyi znajdował się spory ślad przypominający rozłożystą wieloramienną gwiazdę. Gdy spojrzenia obu przedstawicielek płci żeńskiej się spotkały, Elena niemrawo się podniosła by zaraz potem Caroline ją przytuliła.
- Tak się bałam, że cię stracimy...- Dziewczyna spojrzała na kobietę.
- Uratowałaś mnie- Zauważyła trzeźwo Elena.
- A ty świat- Odpowiedziała jej na to Caroline- I radzę się odwrócić.
Elena posłuchała i po kilku minutach znalazła się w ramionach Setha. Gdyby ktoś powiedział jej kiedyś, że będzie tak mocno za kimś tęsknić, nie uwierzyłaby.
Oboje zauważyli, że powoli Zaświaty domagają się ich powrotu. Kobieta widziała kłaniających się jej antagonistów wraz z każdym krokiem w kierunku tworzącego się portalu. Uściskała See, Lee i Caroline, pożegnała się ze swoją ekipą, wygłaskała Cujo i Misery. Nowy dwa tysiące szesnasty stawał się nad wyraz przepełniony pozytywnymi barwami. Taki był o wiele lepszy.
- Elena...- Zauważyła Jaspera, koło którego stała kobieta w widocznej ciąży. Zaaferowana tym wszystkim narzeczona Collinsa musiała tu przyjechać wraz ze służbami porządku.
- Dzięki- Coleen się do niej uśmiechnęła- Uratowałaś Jaspera... Dziękuję ci z całego serca.
Kobieta przytuliła dziedziczkę Lancasterów ze łzami radości w oczach. Elena była w totalnym szoku. Nie spodziewała się aż tak dużych podziękowań ani swego rodzaju hołdu.
- Wstawajcie- Powiedziała do antagonistów- Nie należycie do nikogo innego poza sobą.
Usłuchali a portal zaczął być coraz bardziej widoczny.
- Nic się nie powtórzyło- Powiedziała do Setha.
- Masz rację. Nic.
Po jego słowach oboje przeszli przez portal zostawiając egzystencje ziemi samej sobie. Wiedzieli, że ktoś będzie trzymać ją w ryzach pod ich nieobecność.

Venatus || Death Wish IVOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz