.:12:.

41 8 0
                                    

-Jezu!
Taka była chóralna reakcja bliźniąt, gdy w oddali dostrzegli wybuch. Cujo zaszczekał donośnie by dać znać, że są koło celu.
I koło niebezpieczeństwa.
-No proszę- Na widok mężczyzn, jacy wysiedli z czarnych aut See natychmiast zasłonił siostrę.
-Toż to dzieci Martina Brundle- Jeden zaklaskał- Co wy tu robicie bachorki?
-Stoimy-Syknął See, czując jak siostra odruchowo łapie się jego pleców. Bała się. On też, lecz musiał zachować kamienny wyraz twarzy. Inaczej już by mieli ich jak na tacy.
-Załadujcie ich do auta-Nakazał najwyższy z mężczyzn- No już!
Niewiele myśląc See pchnął siostrę i rzucił się za nią. Dzieci toczyły się w dół zbocza by w końcu wpaść do rzeki. See złapał siostrę i umiejscowił połowę jej ciała na płynącej połowicznej kłodzie.
-See!- Krzyknęła -Doganiają nas!
-Niby jak...?!
-Nie agenci! Tamte monstra!
Stwory przemierzały wodę ewidentnie chcąc spożyć nastolatków. By chronić swój "łup" agenci do nich strzelali. Jednak zaowocowało to rozerwaniem jednego w pół. Krew trysnęła na twarz Lee a dziewczynka momentalnie zaczęła płakać. Seth tez czuł jak narasta w nim przerażenie. Kumulowało się coraz bardziej i bardziej.
Ale to nie był zwykły krzyk.
Ten krzyk pozbawił drzewa liści a monstra stabilnej powierzchni spod nóg.
Lee widziała jak oczy brata blakną. Brązowe tęczówki teraz były niemalże białe a na dodatek chłopakowi leciała krew z nosa. Stracił przytomność a dziewczynka w ostatniej chwili złapała go zanim wpadł w odmęty rzeki.
                          ***
Kiedy Seth Martin Brundle się ocknął pierwsze, co poczuł to rzucająca mu się na szyje bliźniaczka.
-See! Ty żyjesz...!
-Oczywiście, że żyje- Odpowiedział-Co się stało?
-Krzyknąłeś jakimś super głosem i...
-Potem Elena. Co się stało potem?
-Zbielały ci oczy... Dalej takie są-Dziewczynka pokazała mu jego twarz w lusterku, jakie nosiła w kieszeni kurtki. Że też ono się jeszcze nie stłukło...
Seth nie dowierzał. Wyglądał jakby oślepł , a widział. Jak umarły a żył.
-Gdzie my w ogóle jesteśmy?- Spytał chłopak.
-Sama nie wiem. Na dodatek zgubiliśmy Cujo.
-Nie dobrze... Musimy się stąd ruszyć.
-Gdzie?- Prychnęła- Do grobu?
-Nie śmieszne- Rzucił na to nastolatek- Ej...Słyszałaś to?
Szuranie w krzakach wywołało u nastolatków ponownie strach. Stanęli do siebie plecami i wytężyli spojrzenia.
By zaraz potem odetchnąć z ulgą. Najpierw pojawił się Cujo a zaraz po nim Elena i Jasper Collins.
-Elena!- Bliźniaki od razu się do niej przytuliły- Tak się baliśmy!
-Już dobrze... See?! Co się stało z twoimi oczami?
-Krzyknął-Wyjaśniła Lee-I tak mu zostało...
-Czyli wrzask był twojego wnuka-Jasper spojrzał na dzieci- Znajdźmy resztę.
-Rozeszli się- Powiedział na to See- Kilkoro chciało szukać Eleny, reszta nie. I dziadek z Jackiem prawie się pobili...
-Jezu-Zareagował Jasper- Jaki mamy plan?
-Trzeba znaleźć dziadka i Caroline- Zauważyła trzeźwo Lee.
-I nie dać się dorwać Temperance i agentom-Dorzuciła Elena-Chodźmy. Migiem.
                        ***
-Jasna cholera- Burknęła Temperance. Złamany nos bolał a na dodatek wyglądał nieciekawie.
-Borans otwórz bramy. Wtaczamy cięższe działa- Bez dyskusji.
-Przecież...
-Zamknij ryj! Otwieraj bramy!
***
Zakapturzona osoba patrzyła na pojednanie liderów Katharsis ze sobą. I jeszcze ta dwójka dzieci...
To ona powinna je teraz trzymać w ramionach i tulić do siebie. Ona powinna mówić, że wszystko będzie dobrze.
-Nie daruje ci tego Elena-Warknęła osobniczka kontynuując spacer po skałach- Jeszcze zobaczysz. Udowodnię, jakim jesteś potworem. Wtedy cię nie zechce. A wręcz przeciwnie.
Będzie pierwszym, który zrówna cię z ziemią.

Venatus || Death Wish IVOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz