No tak, mam jego nazwisko w nicku, a w avatarze fotkę jego żony, czy powinien być zazdrosny? :D
Edit: już nie mam Clary w avatarze, ale ciii..
Zapunktował u mnie jak miałam 11 lat. Spodobał mi się Wesoły Wieśniak :D Fajny utwór z jego Albumu dla młodzieży. Każdy to chyba słyszał.
Robert Schumann urodził się w roku 1810 , tak samo jak Chopin. Oprócz komponowania, zajmował się również pisaniem esejów muzycznych i recenzji, ha ha.
To on napisał w swojej recenzji "czapki z głów, panowie, oto geniusz" , po koncercie Chopina w Wiedniu.
Z resztą, wiecie jakie fajne były recenzje Schumanna? W ogóle nie przypominały tych obecnych. Schumann pisał je w formie opowiadań. Dwóch facetów o zupełnie odmiennych charakterach (Euzebiusz i Florestan) się spotyka i gadają o koncertach, kompozytorach i utworach.
NIE, TO NIE BYŁO MUZYCZNE YAOI!
W ogóle, Schumann nie chciał zostać z początku kompozytorem ani pianistą, choć jako dzieciak uczył się grania. Dopiero jak miał 20 lat, zrezygnował ze studiowania prawa i postanowił "a teraz MUAHAHAHA będę wielkim wirtuozem". Skonstruował maszynkę do rozciągania rąk i używając jej bez umiaru uszkodził sobie trwale czwarty palec prawej ręki. Paraliż. Wiec tylko komponowanie, o wirtuozowstwie nie ma mowy.
Zaraz, zaraz... może jest jakieś inne wyjście, jak już się samemu grać nie może? Oczywiście!
Schumann ożenił się z genialną pianistką i bardzo dobrą kompozytorką, Clarą Wieck. Była córką jego nauczyciela. Na początku jej ojciec nie zgadzał się na ślub, sprawa trafiła nawet do sądu... Na szczęście sprawa została rozstrzygnięta na korzyść zakochanej pary.
Było to chyba najciekawsze małżeństwo w całej historii muzyki, przynajmniej moim zdaniem :D Clara była świetną wykonawczynią dzieł swojego męża i innych kompozytorów i sama skomponowała wiele prześlicznych utworów. To ona - a nie Robert - była słynna w Europie. Może to dziwnie zabrzmi, ale większość ludzi nie postrzegała go jako genialnego kompozytora, a tylko męża genialnej pianistki Clary ;)
Mieli ośmioro dzieci xD
No dobra. Koniec tej sielanki. Niestety, nasz Robercik miał problemy. Z głową. Z resztą, psychiczne dolegliwości często występowały w jego rodzinie, jego siostra z tego powodu popełniła samobójstwo.
Robert w pewnym momencie odleciał zupełnie. Mówił, że rozmawiał z duchem Schuberta, że anielskie głosy mu podyktowały melodię, w końcu zaczął nawet mówić do swojej żony żeby się do niego nie zbliżała, bo ją skrzywdzi. Pewnego dnia spakował swoje rzeczy i wychodząc z domu powiedział Clarze, że idzie się leczyć... a tak naprawde planował samobójstwo. Parę godzin później wyłowiono go ledwo żywego z Renu.
Zmarł dwa lata później, w szpitalu psychiatrycznym. Miał 46 lat. Ale wiecie co jest najstraszniejsze? To, że przez te dwa lata Clara w ogóle go nie widziała. Rozumiecie to? Wasz mąż fiksuje w klinice, a wy tylko możecie dostać od niego od czasu do czasu list. Lekarze twierdzili, że jego stan tylko by się pogorszył gdyby miał bezpośredni kontakt z żoną i przyjaciółmi. Dopuszczono ich do niego dosłownie dzień przed śmiercią.
Był to rok 1856. Osiem lat po śmierci Chopina, którego Schumann bardzo cenił. Fryc natomiast... miał Roberta głęboko gdzieś. Dlaczego - nie wie tego nikt...
***
No dobra, to macie teraz coś do posłuchania.Najsłynniejszy utwór tego pana, przecudne Marzenie...
Romantyczne Larghetto, część druga jego I Symfonii Wiosennej...
Wystrzałowy, pełen energii i entuzjazmu finał IV Symfonii...
Ich grolle nicht, pieśń z cyklu Miłość poety, do słów Heinego...
NO DOBRA, JUŻ DOŚĆ! Ja mogłabym zawalić Was linkami, bo jest mnóstwo utworów tego pana które bardzo lubię. Ale zdaję sobie sprawę, że nie będziecie tego słuchać, no bo i po co...
Schumann też w Lalce był, ale to nie ten.
***
Chcecie artykuł o jakimś kompozytorze albo czymś innym muzycznym, zostawcie komenta, napiszę coś ciekawego bez przynudzanka.
Pierwszy wpis jest o Robercie, bo nick zobowiązuje.