Przed chwilą właśnie skończyłam słuchać jak jak Leonard Bernstein analizował II Symfonię Schumanna. Całość tej audycji jest na szpotifaju:
https://open.spotify.com/track/4gTek6p0pi5RNBBMbmXO0z
Rozwalił mnie moment, gdzie Bernstein opowiada o tremolo w pierwszej części symfonii w mniej więcej taki sposób: Schumann używa tego bez przerwy, więc to męczące dla grającego, ale to nie ważne, bo przecież nie jest męczące dla słuchacza. No i tu się roześmiałam xD Ale ma rację! Cóż pięknego może przyjść bez wysiłku?
W ogóle, po wysłuchaniu tej jego audycji to lubię tę symfonię jeszcze bardziej. Warta jest posłuchania, z uwagi na charakterystyczny schumannowski "powerrr" i inne oryginalne momenty. Właściwie od początku ona trzyma w napięciu, ten początek, no... Najbardziej powinna się wszystkim fanom Tajemnicy i Mroku spodobać część trzecia, która zaczyna się tak, że aż się człowiek boi oddychać, żeby sobie nie zagłuszyć, no a przynajmniej ja. A Bernstein omawiając tę część to o miłości opowiadał. Macie calutką symfonię w medyjach.
- Co robisz Robercie? - Siedzę i myślę. - A to ty zawsze tak? - Nie, tylko jak mam czas. - A jak nie masz czasu?- To tylko siedzę
Symfonie Schumanna są w ogóle mało doceniane, w porównaniu do symfonii innych wielkich dziewiętnastowiecznych Niemców,czyli Becia, Mendiego i Brahmessiego. Z resztą, jakieś 80 % jeśli nie więcej dzieł romantyzmu i klasycyzmu jest niedoceniane i część w ogóle nigdy nie była doceniona. Dobrze, że przynajmniej trochę jest nagrane i można sobie posłuchać.Oczywiście, że przypominają mi się w tym momencie masy partytur polskich kompozytorów (Karol 💔:c), które leżą nienagrane i nie opublikowane, a w "najlepszym" wypadku wydane w jakimś "ulepszonym" :P opracowaniu jakiegoś XX-wiecznego hochsztaplera. Czekają na kolejne powstanie warszawskie, pożar biblioteki i awarie serwerów na których są czasami zdigitalizowane. :P
Schumann więc i tak ma dobrze, jego partyturom nie grozi zniknięcie z powierzchni ziemi; należałaby mu się wiec tylko większa rzesza słuchaczy i byłoby cacy.
Moją ulubioną symfonią męża Klary jest IV Symfonia. Całą ją przepełnia właściwie MOC, która kumuluje się w finale, tak radosnym, a jednocześnie triumfalnym i w nonszalanckim (w najlepszym tego słowa znaczeniu xD), że no po prostu KOCHAM. Kocham ten finał i to jak on się zbliża (bo wszystkie części są tu grane bez przerwy). To jest muzyka przy której można czuć się wolnym. Ja sobie wręcz wyobrażam przy tym, że idę przez jakieś dziewiętnastowieczne miasto i mam wszystkich gdzieś, no może oprócz gościa który idzie ze mną, ale on też ma gdzieś wszystkich HA HA HA HA HA a w tle nieśmiertelny Robert!!!! I te ujęcia kamery z góry, na stragany, dorożki, dachy, facetów w cylindrach i pań w kapelusikach wiązanych pod szyją, MMMMMAGNIFIQUE!!!🔥🔥🔥👏👏👏🎩🎩🎩
Som pikczers bikos ju al nid wizualizejszyn