Po szkole wróciłam do domu, poszłam do swojego pokoju i odrobiłam lekcje, potem poszłam do kuchni, i czekałam na obiad. Po paru minutach mama podała mi obiad.
- Smacznego Kathleen. - powiedziała mama, uśmiechając się.
- Wzajemnie. - odpowiedziałam.
Po obiedzie pomogłam mamie posprzątać, a potem poszłam do siebie.
- Eh... ale nudy... - mruknęłam po cichu do siebie.
Po chwili zadzwonił mi telefon. Okazało się, że dzwoni Lydia. Po rozmowie z nią szybko się przebrałam i wyszłam z domu. Pobiegłam skrótem przez las i dzięki swoim mocom już po pięciu minutach byłam przed jej domem
- Ale ty szybka - zaśmiała się blondynka.
- Haha. To jak? Idziemy?
- Tak
Poszłyśmy na przystanek i po dwudziestu minutach przyjechał nasz autobus. W mieście wstąpiłyśmy do naszego ulubionego sklepu z ubraniami.
- Ale fajna bluza -powiedziałam i podeszłam do wieszaka, gdzie znajdowała się upatrzona przeze mnie bluza
- Ile kosztuje? -zapytała Lydia
- 50 dolarów - odpowiedziałam
- To kup, 50 dolarów to nie dużo
- Racja
- Pomyśle nad nią, a na razie chodź dalej - powiedziałam
Potem jeszcze chwile szukałyśmy czegoś dla siebie, a ja zdecydowałam się na zakup bluzy. Po zakupach poszłyśmy na lody. Później poszłyśmy do kina, gdzie trochę nie mogłyśmy dojść do porozumienia ponieważ ja chciałam pójść na jakiś horror, a że Lyd nie lubi horrorów, to wolała pójść na jakąś komedię romantyczną, a ja akurat nie lubię żadnych romansideł. Po długich pertraktacjach obie zgodziłyśmy się że pójdziemy na jakiś komedio-dramat.
Po wyjściu z kina poszłyśmy do pobliskiego parku i chwile chodziłyśmy po nim bez celu.
- Ej. mam pytanie - powiedziała Lydia
- Jakie? - zapytałam
- Nie myślałaś żeby no wiesz... powiedzieć o tym kim jesteś?
- Oczywiście, że nie. Wystarczy że ty wiesz... - spojrzałam na nią znacząco.
- Dobra luz, rozumiem.
- Ale skończmy temat.
Dziewczyna spojrzała na mnie tylko i na chwilę zapanowała między nami cisza, którą w końcu przerwała Lydia.
- Ok, to może pójdziemy na pizze? - zaproponowała blondynka.
- Oki. Szczerze to trochę zgłodniałam - powiedziałam
- Chodźmy zatem. - powiedziała Lydia, śmiejąc się.
Po tym poszłyśmy do pizzeri, zamówiłyśmy pizze i zaczęłyśmy jeść. po jedzeniu wybrałyśmy się na rynek główny, tam porobiłyśmy sobie kilka zdjęć, potem trochę ploteczek, a później herbata. I tak nam minął dzień w mieście. Godzinę później trzeba było wracać, więc poszłyśmy na przystanek i ledwo zdążyłyśmy na autobus, ale jakoś się udało. Po tym jak wysiadłyśmy na przystanku na naszej wiosce zabitej dechami odprowadziłam przyjaciółkę do domu.
- To do jutra kochana - powiedziała, po czym zniknęła za furtką.
Ja szybkim krokiem udałam się w stronę domu. Było już ciemno, a nasza okolica o tej porze do bezpiecznych nie należy, dodatkowo po jakimś czasie zaczęłam słyszeć kroki i miałam nadzieje, że mi się tylko wydaje... niestety po czasie okazało się, że prawda jest inna...
CZYTASZ
Moonlight Shadow
WerewolfKathleen - z pozoru zwykła, zamknięta w sobie dziewczyna, ale ukrywa pewien sekret... Alan - buntownik, lider niewielkiej watahy wilkołaków, zaborczy i nie ustępliwy. Każde z nich jest inne, choć wiele ich łączy. Oboje mają nóż na gardle lecz Kathl...