Rozdział #27

122 7 2
                                    

  Mężczyzna siłą wyciągnął mnie z pokoju, uprzednio odpinając łańcuchy. Zamiast tego związał mi ręce na plecach. Zaprowadził mnie do dużego pomieszczenia, chyba salonu. Rozejrzałam się po wielkim pomieszczeniu. Na samym środku stała ogromna kanapa, po której obu stronach znajdowały się również spore fotele. Wszystko to stało przed kominkiem nad którym, tak na marginesie, wisiała głowa jelenia, nie mam pojęcia czy sztuczna czy prawdziwa. Wolę tego nie sprawdzać. Po chwili z jednego z bocznych pomieszczeń, bo takowe się tam znajdowały, wyszedł szeroki w barach facet o kruczoczarnych włosach. Przyjrzałam się trochę mężczyźnie, dzięki czemu wiem, że ma mocno zarysowaną szczękę, długie włosy dosięgające aż do ramion i niebieskie oczy. Nie mogłam sobie za nic przypomnieć skąd znam błękit jego oczu. Dodatkowo ma lekki zarost na dość przystojnej twarzy. Jasna cholera, dam sobie rękę uciąć, że skądś go znam.

- Panie. Ta oto dziewczyna to mate jednego z tych dzieciaków - wilk pchnął mnie w stronę znajomego faceta 

- Alana jak mniemam?

- Tak. Właśnie jego - potwierdził wilk

- Doskonale - mężczyzna wyszczerzył się w szyderczym uśmiechu, ukazując rząd nieskazitelnie białych zębów

  Facet machnął na wilka ręką, a ten opuścił salon. Alfa spojrzał na mnie, a jego tęczówki przybrały niepokojący złoty kolor. Cofnęłam się kilka kroków. Wilka zdawało to bawić ponieważ zaczął się do mnie zbliżać. Cały czas się cofałam, do momentu aż znalazłam się pod ścianą. Wilkołak doskoczył do mnie i przycisnął do ściany. Wciągnął powietrze do płuc i warknął głośno.

- Pachniesz dziwnie znajomo, jednak czuć tego cholernego kundla, ale ten zapach... - nieznajomy odwrócił na chwilę głowę w inną stronę, jednak szybko z powrotem zwrócił ją ku mnie - nie ważne. Pomożesz mi w czymś. A mianowicie w dorwaniu twojego ukochanego 

- Czego ty od niego chcesz?! - wypaliłam, na co wilk się zaśmiał szyderczo

- Czego ja od niego chce? Pytanie raczej powinno brzmieć, czego nie chce - puścił mnie i się cofnął

- Do czego zmierzasz?

- Jeśli sądzisz, że on jest jedynym na którego poluje to jesteś w wielkim błędzie - odwrócił się do mnie tyłem - Wiesz mi na słowo, że nie chciałem krzywdzić tych dzieciaków, ale nie miałem wyboru. Na szczęście znalazłem nie zawodny sposób by ich szybciej dopaść

- Jaki niby sposób?  

- Każdy znajduje kiedyś swoją bratnią dusze. To też moim planem było schwytanie partnerek tych zasranych buntowników i wykorzystanie ich przeciwko nim - zacisnął pięści

- I ze mną chcesz zrobić to samo?

- Dokładnie tak

  O cholera jasna....

Moonlight ShadowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz