Prolog

4.8K 143 46
                                    

Lily Evans była roztrzęsiona. Jej siostra nie chciała jej znać. Weszła do jakiegoś pustego przedziału i usiadła przy oknie. Po chwili łzy zaczęły spływać po jej policzkach natrętnym strumieniem. Próbowała się uspokoić, ale jej jedenastoletnie serce nie potrafiło poradzić sobie ze stratą jakiej doznała. Siostra była jej najlepszą przyjaciółką. W szkole zawsze trzymały się razem, a Petunia odstraszała starszych kolegów, którzy śmiali się z rudych włosów Lily. Teraz miała już na zawsze pożegnać się z tą bliskością i nie potrafiła tego znieść.  

Nagle do środka weszli jacyś chłopcy. Przycisnęła twarz do szyby, żeby nie zauważyli jej łez. Poczuła na sobie czyjś wzrok. Gdy przez dłuższą chwilę to uczucie nie zniknęło, powoli odwróciła się od szyby i spojrzała na miejsce naprzeciwko siebie. To był Severus! Jej najlepszy przyjaciel, jednak gdyby nie on, nadal miałaby siostrę, a przynajmniej tak sobie wmawiała.

- Nie chcę z tobą rozmawiać - powiedziała.

- Dlaczego?

- Tunia mnie z-znienawidziła. Z powodu tego listu od Dumbledore'a.

- No to co?

Spojrzała na niego z odrazą.

- Jest moją siostrą!

- Jest tylko... - zaczął. Lily wycierając oczy i nos udawała, że nie usłyszała.

- Ale jedziemy! - powiedział, nie kryjąc radości. - To jest to! Jedziemy do Hogwartu!

Kiwnęła głową, cały czas ocierając sobie oczy chusteczką, i mimo woli uśmiechnęła się lekko.

- Dobrze by było, żebyś trafiła do Slytherinu - powiedział Severus zachęcony tym, że wreszcie trochę się rozchmurzyła.

- Do Slytherinu? - Jeden z siedzących w przedziale chłopców, który do tej pory nie zwracał na nich uwagi nagle spojrzał w ich stronę. Był to drobny chłopiec, czarnowłosy jak Sev. Wyglądał na kogoś kto nie planował poprzestać na tym dość niemiło wypowiedzianym pytaniu. - Ktoś tutaj chce być w Slytherinie? Chyba się gdzieś przesiądę, a ty? - zapytał chłopiec swojego towarzysza rozwalonego na ławce naprzeciw niego.

On nie roześmiał się.

- Cała moja rodzina była w Slytherinie - powiedział.

- Jasny gwint! A ja myślałem, że z tobą wszystko w porządku!

Chłopak wyszczerzył zęby w uśmiechu. Nie było to towarzystwo, które odpowiadało rudej Evansównie. Nie była przyzwyczajona do towarzystwa tak pewnych siebie i rozeznanych w temacie, absolutnie jej nie znanym, chłopaków.

- Może zerwę z rodzinną tradycją. A ty gdzie byś chciał być, jak byś mógł wybierać?

Czarnowłosy udał, że wznosi niewidzialny miecz. 

- W Gryffindorze, gdzie kwitnie męstwa cnota! Jak mój ojciec.

Sev prychnął pogardliwie. Chłopak zwrócił się do niego. Lily poczuła, że zaraz wydarzy się coś nieprzyjemnego. Nie podzielała skłonności Snape'a do głośnego wyrażania swoich poglądów. Była osobą bardziej zamkniętą w sobie, która rozwijała się dopiero przy mocnych charakterach. 

- Przeszkadza ci to?

- Nie - odparł Severus, choć jego drwiący uśmieszek mówił coś innego. - Skoro wolisz mieć krzepę niż mózg...

- A ty gdzie byś chciał trafić, skoro brakuje ci i tego, i tego? - zapytał przyjaciel czarnowłosego. Lily poczuła złość wymieszaną z zażenowaniem. Chciałaby coś odpowiedzieć, ale nawet nie wiedziała co. Postanowiła przez resztę roku unikać tych chłopaków jak ognia. 

Huncwoci - Początek Końca [UKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz