Epilog

1.3K 79 6
                                    

Mary, Rose, Lily, James, Syriusz, Peter, Remus i Alicja stali nad brzegiem jeziora i po raz ostatni wpatrywali się w zamek, który był ich domem przez tyle lat. Wiązało się z nim tyle wspomnień. Zarówno dobrych jak i złych.

Jednak musieli iść naprzód i zmierzyć się z tym co nieubłagane. Życie poza murami tego zamku wydawało się im abstrakcyjne. Nie wiedzieli czy sobie poradzą.

- Musimy już iść – powiedziała cicho Mary. Wszyscy skinęli głowami i ruszyli w stronę powozów, ciągnąc za sobą, po raz ostatni, swoje kufry. Lily złapała Jamesa za rękę i to samo zrobiła Rose z Syriuszem. Gdy byli już blisko powozów, podszedł do nich Hagrid.

  - Cholibka jak ja będę za wami tęsknił – powiedział olbrzym i pociągnął nosem. Rose podeszła do niego i go objęła co zaraz póżniej zrobili też jej przyjaciele.

   - Nam ciebie też będzie brakowało Hagridzie.
                                                                                                                             ><

Przez cały czas w pociągu panowała poważna atmosfera. Mimo, że wspominali stare czasy i żartowali cały czas, to każdy z nich czuł w sobie tą melancholie. Żadne też nie zasnęło, bo nie chcieli stracić chociaż minuty w tym pociągu. Tu się poznali i tu mieli już nigdy nie wrócić. Przynajmniej niektórzy.

Umówili się, że na razie Syriusz zamieszka z Rose, u Jamesa, a Lily wprowadzi się, gdy tylko uzna, że jest gotowa.

Gdy dojechali, w ponurych nastrojach zabrali swoje bagaże i wysiedli. Widzieli, że inni siódmoklasiści wyglądają równie poważnie.

Nagle zauważyli, że nie tylko oni. Wszyscy ludzie na peronie płakali lub wyglądali na przygnębionych. Jedna dziewczyna podeszła do swojego ojca i po chwili krzyknęła i upadła na podłogę płacząc. Wyła z rozpaczy, a mężczyzna płakał razem z nią.

- Coś jest nie tak – powiedziała Rose. Oblał ją zimny pot, a serce przyśpieszyło swój rytm.

Wtedy podeszła do nich Marlena, ze swoim chłopakiem Robertem McKinonnem. Miała czerwone oczy, a łzy lały się po jej policzkach. Wyglądała jakby starała się nie zacząć płakać spazmatycznie.

Lily wiedziała co im powie, bo to był dopiero początek. Początek końca. Końca szczęścia i niewinności. Końca ich dzieciństwa. Końca wszystkiego co znali, bo czas pędził nieubłaganie i skazywał ich na pewną śmierć.

Wtedy Marlena odezwała się. Drżącym głosem powiedziała to, czego tak bardzo się bali

- On wrócił.  


Koniec pierwszej części

Huncwoci - Początek Końca [UKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz