Rozdział 20

1.5K 68 31
                                    

James oparł się o nogi Lily, gdy ta siedząc w fotelu głaskała Euphemię po brzuchu. Westchnął i przyciągnął do siebie książkę Remusa.

- Ej, czytam - krzyknął tamten. Potter nic sobie z tego nie robiąc objął książkę i zaczął ją głaskać po okładce. Anna Meadowes posłała mu rozbawione spojrzenie.

- Co ty robisz James? - spytała z uśmiechem. Wszystkie fanki Pottera i Blacka patrzyły na nią z nienawiścią. Przychodzi jakaś nowa i od razu wkupuje się w łaski ich bogów. To nie do pomyślenia!

- Też chcę mieć coś co będę mógł przytulić - mruknął. Lily westchnęła i odłożyła kota na bok.

- No dobrze - powiedziała. Jej chłopak spojrzał na nią z radością wypisaną na twarzy. Lily usiadła na podłodze, a James objął ją i pocałował w czoło, jednocześnie odrzucając książkę Lupinowi. Wszyscy uśmiechnęli się ciepło patrząc na nich.

- Syriusz! - usłyszeli wołanie z drugiego końca pokoju. Drobna blondynka szybko przemierzyła odległość dzielącą ją od Blacka i rzuciła się mu na szyję. - Dziękuję ci.

- Nie ma za co - mruknął chłopak, delikatnie odgarniając jej włosy ze swojej twarzy. Nie widział grymasu na twarzy Anny, ani tego jak mocno ścisnęła pióro, którym pisała wypracowanie. Zobaczył to tylko Remus, który położył jej dłoń na ramieniu. W duchu mu za to podziękowała. Gdy Marlena Smith już trochę ochłonęła, puściła Syriusza i spojrzała na Meadowes.

- Ty jesteś Anna prawda? - powiedziała z uśmiechem. - Miło mi cię poznać, jestem Marlena. - Wyciągnęła w jej stronę rękę. Rose chociaż bardzo by chciała nie mogła znaleźć żadnej wady w tej dziewczynie. Ona była po prostu idealna. Uśmiechnęła się więc lekko.

- Mi również miło poznać – szepnęła i potrząsnęła jej dłonią. Blondynka mrugnęła do niej i odeszła w stronę swoich współlokatorek.

- Co to było? - spytała Anna zdziwiona.

- Nowa dziewczyna Syriusza - mruknęła Mary, która nigdy nie lubiła młodszej dziewczyny. - Przynajmniej według plotek. - Wszyscy wbili spojrzenia w Blacka, a ten tylko wzruszył ramionami.

- Czyli to prawda? - spytał James.

- Sprawdźcie definicję słowa plotka - powiedział Syriusz. - I tak na marginesie, to nie, nie jesteśmy razem. - Rose w duchu odetchnęła z ulgą. Mimo, że nie widziała już dla nich żadnych szans to najwidoczniej obecność innych dziewczyn w jego życiu ją raniła.

- Pójdę już spać - rzekła i zwinęła pergamin. Po czym wstała i wzięła Euphemię na ręce.

- Mogę ją zabrać Lily? - spytała cicho. Ruda kiwnęła głową. Anna weszła po schodach i zniknęła w dormitorium.

- Dajcie jej trochę czasu - powiedziała Lily.
><

Lily właśnie szła na eliksiry, gdy usłyszała łomot, a później krzyki. Szybko wybiegła zza rogu, a to co zobaczyła sprawiło, że miała ochotę się roześmiać. Ślizgoni wisieli pod sufitem, a zamiast rąk mieli skrzydła nietoperzy. Uczniowie zaczęli się zbierać na lekcje i oczywiście wszyscy przechodzili obok tego niespodziewanego zjawiska.

- Huncwoci wrócili! - krzyknął ktoś z tłumu, a wtedy nie wiadomo skąd pojawiły się fajerwerki, które zaczęły gonić Ślizgonów. Niestety mogli się oni ratować jedynie ucieczką, czyli po prostu odlecieli. Cały Hogwart wybuchnął śmiechem, gdy Avery wpadł na portret, przez który właśnie przejeżdżał rycerz na grubym koniku. Namalowana postać uniosła miecz.

Huncwoci - Początek Końca [UKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz