Syriusz i James stali pod Trzema Miotłami, i opierali się o ścianę.
- Widzisz coś? - spytał Potter.
- Nie, a co jeśli wycofali się, bo Avery lub Mulciber powiedzieli im, że Rose wie?
- Niby jak, przecież wyczyściliśmy im pamięć.
- Dobra. Skupmy się na pracy.
- No weź z kumplem nie pogadasz? - spytał James, uśmiechając się huncwocko.
- Przepraszam jeśli poczułeś się odrzucony - powiedział z miną zbitego psa.
- Och, wybaczam ci Łapciu! Jesteś dla mnie wszystkim! – rzekł, trzepocząc rzęsami. Ludzie wychodzący z pubu przyglądali się im ze zdziwieniem.
- Robimy nie małą sensację - stwierdził Black ze śmiechem.
- To prawda. Przeze mnie twoje fanki są zazdrosne - zaśmiał się.
- James, powiedziałeś Lily o Zakonie? - Potter spoważniał.
- Nie.
- Rose wie, ale do niego nie należy.
- Powiedziałeś jej? - zdziwił się James.
- Nie.
- To jak się dowiedziała?
- Dumbledore.
- Aha. Wiesz gdzie są Lunatyk i Glizdogon? -
Szybko zmienił temat.- Stoją pod Zonkiem.
- Ci to mają farta.
- Rogacz my tu za chwile mamy walczyć - uśmiechnął się Syriusz.
- Wiem, ale to zawsze jakieś pocieszenie.
- A Alicja i Mary?
- Pod herbaciarnią pani Puddifoot. - Milczeli przez chwilę. - Łapa?
- Hmm?
- Co cię łączy z Rose? - spytał James, uważnie obserwując zachowanie swojego przyjaciela.
- Nie wiem, - odpowiedział zaskoczony - ale chyba coś do niej czuję.
- To wspaniale Łapciu! - ucieszył się. - Wielki buntownik chce się ustabilizować!
- Hola, hola. Nie rozpędzaj się tak!
- No co! Bardzo do siebie pasujecie! - stwierdził Potter.
- Rzeczywiście. Jesteśmy wręcz identyczni – rzekł sarkastycznie. - Prawie tak, jak ty i Lily. Jesteście razem, czy nie?
- Nie, nadal mówi do mnie po nazwisku, ale spędzamy coraz więcej czasu razem.
- Minęło dopiero dwanaście dni.
- Wiem, ale już nie przeszkadza jej moje towarzystwo. Postęp! - uradował się James. Syriusz chciał jeszcze o coś zapytać, ale nagle ktoś krzyknął.
- Biegiem! - zawołał i pobiegł w tamtym kierunku. Do miasta zaczęły się deportować postacie w maskach.
- Drętwota ! - krzyknął Potter. Jego zaklęcie odrzuciło napastnika na wielką odległość. Niesamowite, jak szybko z rozbawionego chłopaka stawał się poważnym mężczyzną. - Nic ci nie jest? - spytał, dziewczyny, która leżała na ziemi.
- Nie, dzięki James. - Ta dziewczyna była z jego rocznika i chodziła do Huffelpuff'u. Uśmiechnęła się. Potter pomógł jej wstać i razem z przyjacielem ruszył do walki. Odwróceni do siebie plecami zwyciężali wszystkich przeciwników. Nikt nie miał z nimi szans.
CZYTASZ
Huncwoci - Początek Końca [UKOŃCZONE]
FanfictionPierwsza część Historii Huncwotów. Opowiada o losach Jamesa, Syriusza, Remusa i Petera jeszcze w czasach szkolnych, gdy z dnia na dzień zdają sobie sprawę, jak brutalna jest rzeczywistość i co czeka ich, gdy wyjdą za bezpieczne mury zamku. "Syriusz...