Lily wstała wcześnie rano i zeszła na dół. Zrobiła sobie mocną herbatę i usiadła na kanapie. Włączyła telewizor i zagłębiła się w wyświetlanych przez niego obrazach. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Zdziwiona wstała i odłożyła herbatę na stół. Dotknęła delikatnie różdżki, którą miała w kieszeni dresów. Spojrzała przez wizjer i otworzyła drzwi już uspokojona.
- Rose? - zapytała cicho przyjaciółki, która stała w drzwiach z kufrem i torbą wypełnioną po brzegi. Wyglądała okropnie. Miała podkrążone, zaczerwienione oczy i pomarańczowe włosy.
- Możemy porozmawiać? - spytała. Miała zachrypnięty głos.
- Jasne wejdź - rzekła Evansówna i odsunęła się w drzwiach. Rose z trudem wtargała do środka swój bagaż. Zostawiły wszystko w przedpokoju i usiadły razem na kanapie. Panna Blue chwyciła kubek Lily i zaczęła z niego pić. Ruda przewróciła oczami. - Co się stało Rose?
- Byłam w domu rodziców. Całą noc nie mogłam zasnąć. Wydawało mi się, że słyszę jak chodzą po pokojach i dogryzają sobie. - Lily złapała ją za rękę, żeby dodać jej odwagi do dalszej rozmowy. - O trzeciej w nocy wyszłam z łóżka i poszłam na ich grób. Jest taki piękny. Dokładnie taki jaki mama chciałaby mieć. Siedziałam tam i rozmawiałam z nimi. Prosili, żebym nie była smutna. Później wróciłam do domu i zabrałam wszystkie swoje rzeczy i ich zdjęcia. Po czym przyszłam do ciebie. Nie mogę tam zostać. - Miała błagalny wzrok. Jednak Lily czegoś nie rozumiała.
- Dlaczego uciekłaś od Jamesa? - Panna Blue schyliła głowę i westchnęła z bólem. Wiedziała co dzisiaj się stanie i nie chciała psuć Lily humoru.
- Pokłóciłam się z Syriuszem. - Evansówna zasmuciła się. Rose chwyciła ją za ramię.
- To nic poważnego, nie martw się. - Zaśmiała się, ale zabrzmiało to raczej sztucznie. Wskazała na kubek, z którego magicznie wyparowała herbata. - Zrobisz jeszcze?
Rose poszła się położyć, a Lily została na dole, żeby posprzątać po śniadaniu, które razem zjadły. Domownicy już powoli schodzili się do kuchni, by rozpocząć nowy dzień. Składali sobie życzenia Bożonarodzeniowe. Niedługo mieli otwierać prezenty, więc Lily pobiegła się ubrać. Nałożyła ciepły wełniany sweter z dekoltem w serek. Gdy zeszła na dół zdziwił ją gwar, który tam panował.
Zmarszczyła brwi i podeszła do dużego zbiorowiska domowników.
- Och, Lily! - krzyknęła jej matka cała czerwona na twarzy. Wszyscy rozstąpili się z tajemniczymi minami. Rose, która najwidoczniej nie poszła spać i Mary miały najszersze uśmiechy. Tylko jej ojciec nie wyglądał na zachwyconego. Przed nią stał James. Posłał jej niepewny uśmiech i sięgnął do kieszeni.
- James? - spytała niepewnie.
Chłopak podszedł do niej i ukląkł na jednym kolanie. Był bardzo zestresowany, a jego ręce lekko drgały. Wyjął z kieszeni małe pudełeczko i otworzył je. W środku znajdował się najwspanialszy pierścionek, jaki kiedykolwiek widziała. Mały diamencik połyskiwał w grudniowym słońcu.
- Lilianne Evans, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? - zapytał drżącym głosem. Okulary zsunęły mu się delikatnie z nosa przez co wyglądał bardzo uroczo. Niestety musiała to zrobić.
- Nie - odpowiedziała z powagą.
Wszyscy wstrzymali oddechy, a James wyglądał jakby dostał w twarz. Wstał z kolan, które trzęsły się jak ręce Petera na eliksirach. Lily nie mogła wytrzymać dłużej i roześmiała się. Stanęła na palcach i pocałowała Jamesa delikatnie.
- Jasne, że za ciebie wyjdę pajacu - zachichotała. Nikt się nie odezwał, a James stał jak spetryfikowany. W końcu Rose pisnęła i klasnęła w dłonie. To ocuciło wszystkich. Mama Lily zaczęła płakać, a James założył jej pierścionek na palec z dziwnym wyrazem twarzy.
CZYTASZ
Huncwoci - Początek Końca [UKOŃCZONE]
FanfictionPierwsza część Historii Huncwotów. Opowiada o losach Jamesa, Syriusza, Remusa i Petera jeszcze w czasach szkolnych, gdy z dnia na dzień zdają sobie sprawę, jak brutalna jest rzeczywistość i co czeka ich, gdy wyjdą za bezpieczne mury zamku. "Syriusz...