Rozdział 24

1K 69 4
                                    

Syriusz, James, Peter i Remus spojrzeli po raz ostatni na swoje brudne dormitorium. Właśnie wychodzili na ostatnią ucztę pożegnalną w swoim życiu. Jednak po drodze musieli jeszcze coś załatwić. James z Syriuszem, dźwigając wielki worek, ruszyli w jedną stronę, a Remus i Peter z mapą w drugą.

- Dziwne, że już wyjeżdżamy – powiedział James. Syriusz przytaknął.

- Ciągle pamiętam pierwszy dzień, jakby to było wczoraj.


Syriusz Black wbiegł na barierkę i znalazł się na peronie 9 i ¾. Bał się, że odjedzie mu pociąg. Nagle jednak wpadł na kogoś i boleśnie uderzył się w łokieć.

- Uważaj jak łazisz – jęknął. Przed nim stał chłopak z poczochranymi włosami i przekrzywionymi okularami.

- Mógłbym ci powiedzieć to samo – warknął tamten. Nikt się jeszcze Syriuszowi, nigdy nie postawił.

- Nosisz okulary chyba z jakiegoś powodu.

- Tak? To może ty powinieneś zacząć – odgryzł się tamten. Black obrzucił go pogardliwym spojrzeniem i wskoczył do pociągu. Tam natknął się na jakiegoś blondyna, który siedział sam w przedziale.

- Cześć – powiedział i dosiadł się do niego. Chłopak odpowiedział mu uśmiechem.

- Jestem Remus Lupin.

- Syriusz Black. – O dziwo chłopak nie zareagował negatywnie na jego nazwisko, mimo, że chyba wiedział co ono oznaczało. Wtedy do przedziału wbiegł jeszcze jeden chłopak.

- Remus nie uwierzysz... - zaczął, ale na widok Syriusza urwał. To był ten chłopak z peronu. Jednak Black nie miał zamiaru się przesiadać. Wolał nie narobić sobie wrogów zanim nie dotrą do szkoły. Postanowił więc ignorować chłopaka, ale tamten podszedł do niego i podał mu rękę.

- Nazywam się James – powiedział okularnik. Teraz Syriusz był już naprawdę zaskoczony.

- Syriusz – rzekł i podał mu dłoń.

- Też to pamiętam – powiedział James i zaśmiał się. – Myślałem, że zostaniemy najgorszymi wrogami.

- Ja też. Chociaż, patrząc tak na to teraz, to wydaje mi się, że zaimponowało mi to, że mi się postawiłeś.

- Oooo, Łapciu – mruknął Potter żartobliwie. Syriusz przewrócił oczami. W końcu dotarli do ukrytego korytarza i weszli do środka. Schowali worek tak, żeby byle kto nie mógł go znaleźć.

- Ciekawe, kto go znajdzie? – zastanawiał się James.

- Ciekawe, kiedy.

- Ciekawe, czy tego użyje.

- Błagam cię. Jak zobaczy wszystko co jest w środku, to od razu zamieni się w huncwota. Mam tylko nadzieję, że dobrego, bo gdyby nas ośmieszył to chyba bym nie wytrzymał.

- Ja też Łapciu. Mam też nadzieję, że Filch nie spali naszej mapy, bo wtedy to byłaby porażka.

- Założę się, że zbyt będzie się bał.

- Biorąc pod uwagę, że to Filch, to jest to bardzo prawdopodobne – zaśmiał się James. Syriusz przyjrzał się workowi.

- Na pewno włożyłeś tam wskazówki dotyczące mapy?

- Tak, hasła. Nie pisałem gdzie jest, bo to, by było zbyt proste. – Huncwoci uśmiechnęli się do siebie i wyszli z korytarza, zostawiając za sobą swoje wynalazki i plany różnych dowcipów dla następnego pokolenia.       ><

James i Syriusz spotkali się z Remusem i Peterem pod Wielką Salą.

- I jak?

- Dobrze, Filch ją ma i jest święcie przekonany, że to coś niebezpiecznego. – Huncwoci zachichotali i weszli do Sali, która była przyozdobiona barwami ich domu. Puchar należał do nich i byli z tego dumni, mimo, że to w większości przez nich Gryffindor tracił punkty. Usiedli przy stole obok swoich przyjaciółek. Alicja i Lily miały oczy zaczerwienione od płaczu, a Rose wyglądała, jakby zaraz miała się rozpłakać. Huncwoci uśmiechnęli się ciepło na ten widok. Ledwo zdążyli usiąść, a Albus Dumbledore podniósł się z miejsca.

- Witajcie uczniowie. Chciałbym wam serdecznie powitać na ostatniej w tym roku, a dla niektórych ostatniej w ogóle, uczcie pożegnalnej. W tym roku żegnamy niezwykle utalentowanych uczniów. Gratuluje pannie Evans, oraz panom Lupin'owi i Potter'owi, otrzymania samych wybitnych z OWTEM-ów. – Na Sali rozległy się oklaski. Syriusz zaczął gwizdać. Wiwaty trwały długo, ale w końcu ustały. – Tak, tak, też ich bardzo lubię. – Niektórzy zachichotali. – Chciałbym też pogratulować jednej osobie, osiągnięcia dość niespotykanego. Mam tu na myśli pana Syriusza Blacka, który w swojej szkolnej karierze przepracował na szlabanach osiemset czterdzieści dni. – Cała sala zaniemówiła. Rose szczęka opadła prawie do podłogi. Natomiast Syriusz stanął na ławce i ukłonił się nisko w stronę dyrektora. Wtedy cała sala zahuczała od oklasków. – Profesor McGonagall nalegała bym nie podawał tego faktu do opinii publicznej, ale myślę, że jest to coś, co tak szybko nie zostanie powtórzone. Gratuluje również całemu domu Gryffindor wygrania pucharu domów z liczbą punktów równą czterysta dziewięćdziesiąt pięć. – Wszyscy Gryfoni wiwatowali.

- Spójrz na Ślizgonów – rzucił James do Syriusza.

- Oni chyba nigdy nie wygrają tego pucharu.

- Gratuluję też drużynie Gryffindoru, która w tym roku wygrała także Puchar Quiddicha – kontynuował Dumbledore. Znowu Gryfoni zaczęli krzyczeć ze szczęścia i skandować nazwisko Jamesa. – Po tych wszystkich ogłoszeniach, chciałbym jeszcze tylko powiedzieć, że to była sama przyjemność uczyć was wszystkich przez te całe siedem lat. Pożegnajmy klasę siódmą oklaskami. – James udał, że ociera niewidzialną łzę. Rozległy się gwizdy i oklaski. Kilka dziewczyn z siódmego roku zalało się łzami. – Teraz już zaczynamy ucztę.

Po słowach dyrektora na stole pojawiły się przysmaki, którymi zajadali się przez całe siedem lat. Mimo, iż by się do tego nie przyznali, to nawet huncwoci czuli smutek, gdy myśleli, że mają rozstać się z tym zamkiem.

Huncwoci - Początek Końca [UKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz