☆ROZDZIAŁ XX

12.7K 407 5
                                    

Rano mój piękny sen przerwał dzwonek do drzwi. Byłam nie wyspana, wiec ten kto mnie traz obudził będzie miał prerąbane. Podeszłam do drzwi i zakładając szlafrok spojrzałam w lustro.
~Nie jest tak źle...- powiedziałam patrząc w swoje odbicie.
Otworzyłam drzwi i ledwo je uchyliłam ktoś zamknął mnie w swoim uścisku. Nie potrafiła zaczaić co sie właśnie stało. Spojrzałam na tę osobę jak na głupią.....

~Wiem, że bardzo się cieszysz z tego, że mnie widzisz, ale zaraz spóźnisz się do pracy.- powiedziała Nina wchodząc do kuchni i robiąc sobie kawę.
~Co?- zapytałam zdziwiona- Która godzina już jest?
~No wiesz, 8.40- odpowiedziała Nina.
Z prędkością światła wpadłam do garderoby i wyciągnęłam ciemne jeansy i bordową koszulę, do tego czarne szpilki. Włosy rozpuszczone i delikatny makijaż i jestem gotowa. Spojrzałam na zegarek jest 9.04. Mam już 4 min spóźnienia. Wsiadłyśmy do samochodu Niny i odjechałyśmy w stronę biura Etana.
Przez całą drogę opowiadałam Ninie o sytuacji z Etanem i o tym, że jesteśmy przyjaciółmi. Za co dostałam niezły opieprz, bo "to przecież takie ciacho, jak mogłaś go wypuścić". Nina ma na 10.00 wiec ma jeszcze czas, natomiast ja jestem spóźniona juz 34 minuty. Wbiegłam na swoje piętro i przywitałam z sekretarką Wooda. Usiadłam za swoim biurkiem i zajęłam dokumentami. Nagle usłyszałam jak ktoś trzasnął drzwiami, a zaraz potem męski głos.
~Pani Ario zapraszam do mnie.- powiedział Wood, ale nie był zbyt zadowolony. Może to przez to moje spóźnienie...
Weszłam do gabinetu Etana i spojrzałam na niego. Ciemny skrojony garnitur, niebieska koszula z odpiętym guzikiem. Prezentował się bardzo dobrze.
~Proszę usiąść.- powiedział spoglądając na mnie - Domyśla się pani, dlaczego została wezwana do mnie?- zapytał.
~Cóż nie do końca. Jeśli chodzi o moje dzisiejsze spóźnienie, to bardzo przepraszam, zaraz wezmę się do pracy i wszystko bedzie na czas.- powiedziałam skruszona.
~Co?- zapytał zbity z tropu- Nie chodzi o to. Widziała pani niebieską teczkę na pani biurku?
~Yyy niestety nie.
~Wyjeżdżamy do Nowego Yorku, by podpisać umowę z klientem. Jedzie pani ze mną, bo ktoś musi tą umowę sprawdzić. - powiedział zadowolony z siebie.- Jutro o 10.00 jestem po panią.
~Ale, ja się jeszcze nie zgodziłam.- zaznaczyłam.
~Ario, to jest już postanowione. Taka jest Twoja praca. Jedź do siebie spakować się, ale wcześniej przejrzyj tą teczkę i weź z archiwum odpowiednie dokumenty.- powiedział z uśmiechem.
~Miło, że pan za mnie zdecywował.- powiedziałam wstając z fotela.
~Jako szef wiem, co jest dla pani najlepsze.- powiedział wpatrujac się w moje oczy.
~Skoro tak pan uważa, bardzo proszę.- powiedziałam wychodząc z jego gabinetu.
Super, jadę do Nowego Yorku z moim szefem na spotkanie z klientem na nie wiem ile czasu. Brawo Aria, bardzie cudownie.

Podeszłam do swojego biurka i znalazłam tą teczkę. Weszłam do archiwum i rozpoczęłam poszukiwania. Gdy znalazłam odpowiednie dokumenty, zgasiłam światło i już chciałam wyjść z pomieszczenia, gdy zostałam brutalnie wepchnięta znowu do środka. Próbowałam zaświecić światło, ale napastnik unieruchomił mi ręce za plecami. Po perfumach poznałam, że to nikt, kto mógłby zrobić mi krzywdę. Chyba.
~Co ty sobie wyobrażasz, myślisz, że jako przyjaciółka możesz wychodząc z mojego gabinetu kręcić biodrami?- zapytał szepcząc do mojego ucha.- Jestem Twoim przyjacielem, ale to nie znaczy, że łatwiej mi się powstrzymać od klepnięcia Cię w ten zgrabny tyłeczek.- powiedział Etan nadal szepcząc.
~Ja nie zrobiłam tego specjalnie. Nie kontroluję tego.- powiedziałam równie cicho jak on.
~A co jeśli ja też nie będę czegoś kontrolował?- zapytał zjeżdżając jedną ręką na mój pośladek i jednocześnie całując mnie po szyji.
~To bardzo źle. Jest pan bezwzględnym szefem. Musi mieć pan nerwy ze stali.- powiedziałam na jednym wydechu, starając się, by nie wygobył się z moich ust niekontrolowany jęk.
~Masz całkowitą rację, ale kiedy Ty pojawiasz się w pobliżu cała moja bezwzględność idzie się pieprzyć.-powiedział przygryzając skórę na obojczyku.
~Nie zapominaj przyjacielu- podkreśliłam ostatnie słowo- jakie wiążą nas relacje.
~Nasze stosunki są bardzo dobre, ale mogłyby być lepsze, bo mój drugi przyjaciel, jest nie pocieszony.- powiedział Etan.
Spojrzałam na niego z niezrozumieniem.
~Jaki przyjaciel?- zapytałam.
Ten w odpowiedzi odwrócił mnie do siebie tyłem i przycisnął do siebie tak, że poczułam wybrzuszenie w jego spodniach.
~Właśnie ten przyjaciel, którego teraz czujesz.- powiedział.
~Musisz mu znaleźć koleżankę, by nie czuł się samotny, a teraz przepraszam, ale muszę jechać do siebie się spakować.- powiedziałam próbując się wyrwać z jego ramion, przez co kilka razy się o niego otarłam, na co Etan gwałtownie wciągnął powietrze i zacisnął dłonie na moich biodrach.
~Lepiej nie kuś losu maleńka, bo żaden przyjaciel z Tobą długo nie wytrzyma.- powiedział całując mnie w policzek i wychodząc.
Ałtomatycznie złapałam się ściany, by nie upaść. No i co to było? Jest moim przyjacielem, ale nie zawsze się tak zachowuje. Na szczęście w porę i ja odzyskałam rozum.

Wyszłam z biura i zamówioną taksówką dotarłam do apartamentu. Uszykowałam walizkę i rozpoczęłam pakowanie. Po 3 godzinach byłam już pewna, że niczego nie zapomniałam. Postanowilam teraz zadzwonić do Niny i poprosić, by przyjechała na babski wieczór, bo nie wiem kiedy będę się z nią widzieć.
~Hej kochana. Masz czas tak za godzinę?- zapytałam.
~Hej, jasne, że tak, coś się stało?-zapytała przejęta.
~Wszytko w porządku. Przyjedziesz na babski wieczór, a wszystko ci opowiem.- zapewniłam Ninę.
~No dobrze, będę niedługo. Skoczę do sklepu po nasz zestaw.- zaśmiała się.
~No oczywiście, bez niego ani rusz.- dowiedziałam.
~To do zobaczenia.
~Paaa.
Rozłaczyłam się i postanowiłam zrobić coś na kolację, z tego co wiem Nina na 100% będzie głodna. Wybór padł na naleśniki. Zrobiłam ciasto i zaczęłam piec. Gdy góra naleśników była gotowa, a dodatki czyli dżem, czekolada, bita śmietana, owoce były na stole usłyszałam dzwonek do drzwi.
~Witam, witam.- przywitała się Nina. - nie było naszego ulubionego wina, ale myślę, że to też się nada.- zaśmiała się pokazując dwie butelki białego wina.- Co to za zapach?- zapytała.
~Chyba Twoje ulubione danie.- powiedziałam, patrząc jak zdejmuje buty i bierze zakupy do kuchni.
~Naleśniki! O boziu kocham Cię normalnie!! - wykrzyknęła Nina zabierając się za jedzenie. Na co ja tylko się zaśmiałam i dołączyłam do niej.
Pozniej nalałyśmy sobie wina i zaczełam jej opowiadać, czego się dzisiaj dowiedziałam o moim wyjeździe.

Równo 1000 słów! 😁 Mam nadzieję, że ksiażka nadal się podoba i przybędzie nam kilku czytelników. Rozdział 20!!
Serdecznie zapraszam 🌟💙😚

"Inna historia 1" ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz