☆ROZDZIAŁ LVII

8.4K 386 149
                                    

Zamknęłam drzwi na klucz i zsunęłam się po nich w dół.
~  Co to było? Na co Ty mu Aria pozwoliłaś?- mówiłam do sobie. 
~To był ostatni raz!- krzyknęłam i dotknęłam palcami moich rozgrzanych warg....

Po kilku minutach wstałam i ruszyłam do kuchni napić się wody.
Reszta dnia i wieczora minęła spokojnie.
Następnego dnia obudziłam się o 10.00 cała ta sprawa z Etanem mnie wymęczyła.  O 12.00 miałam spotkanie w sprawie  rozmieszczenia gości w namiocie. O 14.00 natomiast musiałam jechać obejrzeć tort. Dodatkowo muszę potwierdzić fryzjera Layli, ale to zrobię przez telefon. Muszę także jechać do pracy, żeby powiedzieć o zwolnieniu, które mają wszyscy pracownicy, bo firma zostaje zamknięta na czas wesela.
Jednym słowem, mam zabiegany dzień.  Ruszyłam do szafy i wyciągnęłam jasne jeansy, bordową koszulę na 3/4 i czarne szpilki. Włosy zaplotłam w dobieranego warkocza i szybko zjadłam śniadanie. 

~Dzień dobry, proszę na Whitestate 23. - powiedziałam do kierowcy taksówki.
~Jak sobie pani życzy. - odpowiedział z uśmiechem starszy mężczyzna.
Po chwili stałam przed budynkiem. Ruszyłam do wnętrza i zobaczyłam Isabel.
~Witaj.- przywitałam się z nią uśmiechem.
~Cześć, z tego co wiem, do następnej środy masz wolne.
~Tak, ale muszę coś jeszcze załatwić.  Prosił mnie o to Etan. Zwołaj proszę prezesów działów do sali konferencyjnej.
~Jasne, skoro o to prosisz. - powiedziała i ruszyła do telefonu.
Po chwili wszyscy czekali na mnie w sali. Włączyłam uszykowanego wcześniej laptopa i wyświetliłam na dużym ekranie mejla od Etana, w którym mowi, że do wesela wszyscy mają wolne.
Wyszłam z biura zamykając drzwi główne. Włączyłam wszystkie alarmy i inne duperele, które były jeszcze potrzebne.
~Okej, więc teraz muszę jechać do restauracji i ustalić rozmieszczenie gości. - powiedziałam do siebie.

~Dzień dobry. Nazywam się Aria Thomson i jestem organizatorką ślubu przyszłych państwa Woodów.
~Witam, Maria Winson. Proszę usiąść. - powiedziała kobieta.
~Czy namiot będzie miał 2 długie stoły, przy których będzie siedzieć rodzina panny młodej i pana młodego, a 3 krótszy dla państwa młodych i druchen.
~Oczywiście.  Trzeba tylko podzielić odpowiednio rodzinę. 
~Dobrze, więc to jest rodzina panny młodej a to pana młodego. - powiedziałam podając jej dwie teczki.
~Dobrze, czy są jakieś wskazówki co do usadzenia gości?- zapytała kobieta.
~Wszystko jest w teczce. Ta ostatnia to winietki dla druchen i pary młodej.
~Dobrze dziękuję. - powiedziała.
~W razie jakichkolwiek problemów, jestem pod telefonem. - rzekłam.
Zamieniłyśmy jeszcze kilka słów i wyszłm z restauracji. Zaczęłam kierować się do postoju taksówek.
~Dzień dobry, proszę do cukierni Alison.- powiedziałam od razu, kiedy weszłam.
~Bardzo proszę.

~Dzień dobry. Jestem Aria Thomson i ...- zaczęłam, ale kobieta około w wieku 56 lat przerwała mi.
~ I jesteś organizatorką ślubu państwa Woodów. Wiem kochana, Etan dzwonił  i mówił,  że przyjedziesz.
~Oh naprawdę?  - zapytałam zdziwiona.
~Tak, mówił,  że przyjdzie do mnie piękna, długonoga, brunetka o imieniu Aria Thomson. - uśmiechnęła się.
~Więc...- zaczęłam.
~Tylko nie mówił,  że jesteś tak ładna. - obejrzała mnie dokładnie. - Chodź skarbie. Jesteś strasznie chuda, czy Ciebie w domu nie karmili? - zapytała zdziwiona.
Nim zdążyłam odpowiedzieć pociągnęła mnie za rękę w stronę stolika. Po chwili przyniosła mi kawę i ciasto. Usiadła ze mną i także zaczęła jeść. 
~No to opowiedz mi jak się poznaliście.- powiedziała podekscytowana przełykając ostatni kęs ciasta.
~Przepraszam,  ale nie za bardzo rozumiem . - rzekłam patrząc na nią.
~No jak się poznaliście z Etanem. Cudowny z niego chłopak. Jestem jego ciotką i wiele mi o tobie opowiadał.- powiedziała takim głosem, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
~Nie, nie.- zaprzeczyłam.- Pani ma pewnie na myśli długonogą blondynkę o imieniu Layla.- dokończyłam.
~No teraz to ja nic nie rozumiem.- zgubiła się kobieta.
~Etan żeni się z Lylą. Ja jestem organizatorką ślubu.
~Oczywiście, że tak. Ale Etan o Layli wspomniał chyba tylko raz podczas naszej rozmowy. Ciągle mówił o Tobie.
Spojrzałam na nią zdezorientowana nie wiedząc co ze sobą zrobić. 
~Mówił mi, że jesteś najlepsza w swojej pracy.- zagadnęła z uśmiechem.
~Tak, staram się. Martin był moim szefem, zanim Etan mnie zatrudnił. 
~Czyli tak się poznaliście.  A mi powiedział,  że widział Cię w klubie i się zauroczył.
~Hahaha - zaśmiałam się. - Nie wiem czy to prawda, ale ja go nigdzie nie widziałam.
~No cóż, Etan jest bardzo szarmancki i mógł mi wcisnąć parę kitów.- powiedziała kobieta poważnym tonem. Po chwili obie zaczełyśmy się śmiać.
Po krótkiej rozmowie, poszłyśmy wybrać wystrój tortu. Tak jak życzyła sobie Layla tort ma dekoracje z srebrnch perełek.
Około godziny 16.00 siedziałam już w taksówce jadąc prosto do domu.
~Witam, ja dzwonię w sprawie potwierdzenia fryzjera pani Layli ....- zaczęłam.
~Oczywiście godzina 12.30. Będziemy czekać. - przerwała mi kobieta z podekscytowaniem.
~Oh no dobrze, w takim razie do zobaczenia.- zakończyłam połączenie.

Po chwili stałam przed drzwiami do swojego apartamentu. Otworzyłam drzwi i zmęczona poszłam do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia. Ostatecznie padło na tosty i malinową herbatę. Z przygotowanym jedzeniem usiadłam na kanapie i chwyciłam notes z którego wykreśliłam wszytko to, co dziś zrobiłam.  Już zamykałam notes, kiedy odezwał się mój telefon.
~Tak?- zapytałam.
~Witaj kochana. Właśnie siedzimy sobie w spa, które załatwiłaś. Jest bosko, jesteśmy takie odprężone. Mam nadzieję, że Ty też będziesz miała czas, żeby przygotować się do mojego wesela.
~Bardzo się cieszę, że wam się podoba. Nie martw się Layla dam radę. - zaśmiałam się.
~Jako organizatorka musisz być wypoczęta  i pięknie ubrana. Może przysłać Ci jakiegoś projektanta do pomocy?- zapytała.
~Nie, nie. Już wszytko mam załatwione.  Nie musisz się niczym martwić.  Odpoczywaj.
~Okej, ja musze kończyć,  bo idziemy na maseczki z błota.  Do zobaczenia za 2 dni.- powiedziała i zakończyła połączenie.
~Boże daj mi siłę. - powiedziałam sama do siebie.
Odłożyłam wszytko i pooglądałam chwilę  telewizor. Gdy film się skończył, w kuchni umyłam naczynia i posprzątałam. Usłyszałam pukanie do drzwi. Spojrzałam na zegarek i była 19.00, a ja nikogo się nie spodziewałam. Ruszyłam do drzwi i otworzyłam je.
~Dobry wieczór kochana. - powiedziała Elizabeth.
~Jejku, dobry wieczór. Proszę wejdź.
~Cześć ciociu.- powiedział chłopiec i dopiero teraz spojrzałam w dół. 
~Jeremi, jak Ty urosłeś.- powiedziałam z uśmiechem ( to syn Luka czyli brata Etana)
~Nie przeszkadzam Ci?- zapytała kobieta.
~Nie, zapraszam. Napijecie się czegoś? - zapytałam.
~Nie, dziękujemy.  Wpadłam tylko na chwilkę.  Jeremi jest ze mną,  bo Luk jest z Etanem na wieczorze kawalerskim, a jego żona zrobiła sobie wieczór z koleżankami. 
~Jasne,  więc co Cię do mnie sprowadza?- zapytałam.
~Jutro o godzinie 10.00 jedziesz ze mną po odbiór sukienki dla ciebie.- powiedziała.
~Nie możliwe.  Ja już mam sukienkę na wesele.- powiedziałam.
~Etan prosił, żebym dopilnowała, abyś założyła tą, która dla Ciebie przygotował.- rzekła uśmiechając się.
~Ale ja nie mogę przyjmować takich prezentów. - zaprzeczyłam.
~Skarbie dla niego to żaden wydatek.
~Pomyślę nad tym, ale nic nie obiecuję. - powiedziałam patrząc na nią.
~Równo 10.00 jestem po Ciebie. Jedziemy Jeremi.
Odprowadziłam ich do drzwi i kiedy wychodzili chłopiec zapytał.
~Czy Ty będziesz z wujkiem Etanem?
~Nie kochanie. To ciocia Layla się z nim ożeni.- powiedziałam ze spokojem patrząc na niego.
~Ale ja nie chce tamtej cioci. Ona mnie nawet nie lubi. Nie możecie się zamienić?
~Jeremi, to decyzja wujka Etana. Ja też bym wolała jakaś inna ciocię. - powiedziała Elizabeth. - Chodź, musimy iść.
~Paaa - krzyknął Jeremi.
~Dobranoc. - powiedziałam w tym samym momencie co Elizabeth i z uśmiechem zamknęłam drzwi.

Wzięłam szybki prysznic, przebrana w piżamę położyłam się do łóżka. Kiedy chciałam zasnąć usłyszałam telefon. Spojrzałam na wyświetlacz "Martin" skoro tak, to na pewno musiało się coś stać.
~Tak?- zapytałam.
~Aria, powiedz mi dużo będzie kosztowało odwołanie wesela?- zapytał Martin.
~Co proszę? Jak to odwołanie?!- krzyknęłam.
~No bo mamy maleńki problem.- powiedział...

Rozdział 57💙
Jak myślicie co się stanie? 😁
Piszcie w komentarzach co sądzicie. Z góry przepraszam za błędy i maleńkie opóźnienie. 😊
Do zobaczenia w następnym 😘💙

"Inna historia 1" ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz