☆ROZDZIAŁ L

8.1K 302 5
                                    

Ruszyłem do domu i od razu po przekroczeniu progu ruszyłem pod prysznic a potem oddałem się w ramiona Morfeusza, jednak bardzo długo nie mogłem zasnąć, bo przed oczami miałem i Arię i Laylę.
~ Chyba powinienem zapisać się do psychologa....- powiedziałem do siebie.

#ARIA POV
Jezu..... jaki miałam cudowny sen. Byłam w krainie czekolady i waty cukrowej i lodów i ciastek i wręcz kąpałam się w czekoladzie. Chwila. Nie mogłam się kąpać w czekoladzie! Otworzyłam oczy i spojrzałam na Ninę, która stałam nad moją głową z wiadrem wody, które na mnie wylała.
~Czyś Ty zgłupiała!?- wydarłam się na nią.
~Daj spokój. Wrócisz do krainy czekolady wieczorem.- powiedziała z uśmiechem.
~Co? - nie zrozumiałam o co jej chodzi.
~Boże ta czekolada jest taka dobra....- powiedziała naśladując mój głos. 
~Hej, ja wcale tak nie mówię!
Nina popatrzyła na mnie z miną mówiącą :" Serio Aria? Jesteś tego pewna?" i razem zaczełyśmy się śmiać.
Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie i prawie dostałam zawału.
~Kurwa! - krzyknęłam i pędem ruszyłam do szafy. Złapałam granatowe spodnie, czarną koszulę i pobiegłam do łazienki. 
Jak mogłam zasnąć aż tyle. Do pracy mam na 8.30 a jest 8.00! Szybko związałam włosy w kucyk, szybki makijaż i wbiegłam do salonu.
~Właśnie po to Cię obudziłam.  Masz dziś spotkanie, a właściwie Etan ma, a Ty miałaś iść z nim. Na twoje szczęście jest to u was w biurze.- powiedziała patrząc jak pakuję poprawioną umowę do torebki. 
~Dzięki.  Musze lecieć.  Zamknij drzwi! Buziaki!- krzyknęłam i wbiegłam z domu.
Okej mam 15 minut na dojechanie do pracy. Złapałam taksówkę,  a tak właściwie to zdążyłam wsiąść przed jakimś facetem w dresie.

Oczywiście Aria nie ma szczęścia, więc utknęliśmy w korku, bo był wypadek. Mam 8 minut nie zdążę. Złapałam telefon i napisałam SMS do Etana, że spóźnię się, bo był wypadek. Nic nie odpisał. Spokojnie. Trzeba zachować spokój i wszystko się ułoży.
Gdy dojechaliśmy byłam spóźniona juz 14 minut.
~Jasna cholera!- krzyknęłam, kiedy upuściłam telefon. Na szczęście nic się nie stało. Szybka cała, działa.
Wbiegłam na korytarz prowadzący do windy. Okazało się,  że nie działa, bo była awaria.
~Aaaaaa wszystko przeciwko mnie. Złośliwość rzeczy martwych.- mówiłam sama do siebie wbiegając po schodach na 9 piętro.
W połowie schodów się zatrzymałam i zajęłam szpilki, złapałam je w rękę i biegam dalej.

~Jesteś! Zaczęli już 20 minut temu. - powiedziała Isabel, kiedy tylko przekroczyła próg korytarza.
~Tak, wiem......  Już. .....jestem .....- mówiłam zziajana, łapiąc szybko powietrze.
Isabel razem ze mną poszła w stronę sali konferencyjnej. Kiedy już mogłam zacząć oddychać normalnie, poprawiłam koszulę i weszłam do środka.
~Witam, bardzo przepraszam za spóźnienie, ale przez wypadek nie mogłam pojawić się szybciej. - powiedziałam i ruszyłam w stronę krzesła.
Wszyscy w sali, czyli 10 facetów patrzyło na mnie z szeroko otwartymi oczami. Może dlatego, że nadal szybko oddychalam, przez  ten bieg po schodach.
Spotkanie przebiegało dalej, a ja poczułam szturchnięcie łokciem.
~Chcę widzieć co się stało? - zapytał szeptem Etan.
~Uwierz mi nie chcesz wiedzieć. - odpowiedziałam i skupiam się na wysokim czarnowłosym mężczyźnie, który promował swoją firmę. 
~Dobrze,  bardzo panom dziękuję, odezwę się w najbliższym tygodniu, co do podjętej decyzji.
Po półtorej godziny wreszcie koniec. Zebrałam kartki z notatkami i podałam je Etanowi.
~Więc może teraz powiesz mi co się stało. - powiedział
~Skoro tak bardzo chcesz wiedzieć to proszę.
Odpowiedziałam mu całą drogę do pracy ze wszystkimi niespodziankami, które napotkałam na drodze. Gdy skończyłam beszczelnie zaczął się ze nie śmiać.
~No chyba sobie żartujesz?! To wcale nie jest śmieszne!- krzyknęłam widząc jego szeroki uśmiech.
~Przepraszam, ale tylko Ty potrafisz mieć tak ekscytujący dzień.
~Oh wal się. - powiedziałam i wyszłam z sali.
Dopiero po kilku minutach uspokoiłam się i weszłam do swojego gabinetu. Usiadłam za biurkiem i wzięłam się za czytanie umowy sporządzonej przez SMITHCOMPANY, którzy chcą mieć wpływy w firmie Wooda.
Gdy skończyłam udałam się na zasłużony obiad.
Wybrałam restauracje 3 przecznice od budynku, w którym pracuję. Zamówiłam sobie makaron z serem, brokułami i szpinakiem oraz wodę.

Gdy czekałam na zamówienie zaczęłam rozglądać się po sali. Zauważyłam mamę Etana.
~Aria, kochanie jak dobrze Cię widzieć.  - przywitała się.
~Dzień dobry Elizabeth. Co słychać? 
~Oh właśnie przyszłam na obiad, jeśli się nie obrazisz,  to czy mogę się przysiąść? - zapytała.
~Ależ proszę bardzo.
~Dziękuję. Słyszałam,  że Ty organizujesz ślub mojego syna. Mam nadzieję, że jako matka mam coś do powiedzenia w tej sprawie. - powiedziała smutna.
~Oczywiście, że tak. Możesz spotkać się z nimi i pewne rzeczy ustalić.  - uśmiechnęłam się.
~Tak, ale raczej nie będę się wtrącać. Mam nadzieję, że Layla nie urządzi balu jak na zamku królewskim.
~ Nie, czasem muszę ja stopować,  bo zbyt się nakręca,  ale poza tym wszystko chyba idzie w dobrym kierunku.
~To się ciesze, że trzymasz rękę na pulsie.  Mam tylko nadzieję, że ona nie zniszczy mu życia.
~Nie, myślę,  że ona na prawdę go kocha.- zaczęłam się zastanawiać, czy to jest na pewno prawda.
Kelner przyniósł moje danie, a przyjął zamówienie od Elizabeth. Po kilku minutach i ona otrzymała posiłek,  więc zaczełyśmy jeść w milczeniu. Kiedy skonczyłyśmy jeść zadzwonił jej telefon.
~Halo? Tak, jestem teraz na obiedzie.
~..... ..... ........ ...
~Dobrze, zaraz będę.  Mam nadzieję, że to jest zwykłe przeziębienie. Dobrze, do zobaczenia.
~ Bardzo Cię przepraszam, ale dzwonił Luka, mój mały wnuk złapał przeziębienie, a Luka z żoną muszą jechać na ważne spotkanie. Muszę już iść. 
~Nie ma sprawy, rozumiem.
~Do zobaczenia.- pożegnała się i wyszła. 
Ja też postanowiłam zbierać się już do firmy, bo moja przerwa nieubłaganie dobiegała końca.

#ETAN POV
Puk, puk.
~Proszę.- odpowiedziałem, kiedy ktoś zapukał do drzwi.
~Witaj kochanie, mam nadzieję, że nie przeszkadzam?- zapytała Layla.
~Nie, śmiało wchodz. - odpowiedziałem, a ona podeszła do mnie i pocałowała w usta, co odwzajemniłem.
~Co takiego dzisiaj ciekawego się działo. - zapytała siadając mi na kolanach.
~Byłem na badaniach. Pobrali mi krew i zrobili inne badania, na początku tygodnia będą wyniki.
~No to świetnie. Ja mam iść jutro. Nie martw się,  wszytko będzie dobrze. - powiedziała.
~Tak, wiem. Nie tym się martwię, jestem poprostu zmęczony.  - skłamałem,  co jeśli,  ona to zmyśliła? Nie no, bez przesady, chyba nie jest taka zła. 
Puk, Puk.  Przerwało nam pukanie do drzwi.
~Proszę. - powiedziałem.
~Przyszłam z poprawioną umową Smitha. Oh witaj Layla.- powiedziała Aria wchodząc do gabinetu i kierując się do mnie do biurka.
~Hej, jak tam? Udało Ci się coś ustalić?  - zapytała moja narzeczona.
~Tak, kwiaty już są, muzyka również, ozdoby na stołach i przy altance gotowe. Wszystkiego dowiecie się dzisiaj o 17.00.- powiedziała uśmiechając się.
~Okej, mam nadzieję, że będę w stanie za to zapłacić. - zaśmiałem się.
~Oczywiście. To umowa. Lecę dalej do pracy.- powiedziała i wyszła.

Layla przytuliła się do mnie i powiedziała,  że za chwilę musi iść bo ma jakieś spotkanie odnośnie pokazu w którym uczestniczy, bo jeszcze nie jest w ciąży zaawansowanej.
~No to do zobaczenia o 17.00 - powiedziała,  pocałowała mnie w policzek i wyszła. 
Zmęczony dzisiejszym dniem ruszyłem do barku, żeby napić się whisky. Już miałem podnosić szklankę do ust, kiedy Aria otworzyła drzwi do gabinetu.
~Nawet nie próbuj! Przyjechał prezes MCLARENCOMPANY i chce z Tobą rozmawiać.
~Nie może później? - zapytałem zły z nadzieją, że uda mi się trochę odpocząć. 
~Niestety już tu jest. - powiedziała i usłyszałem jak zaprasza gościa do mojego biura.....

Rozdział 50 💚  Maraton 1/3
Wszystkie trzy części pojawią się dzisiaj, ale nie wiem czy odstęp od nich będzie krótki,  czy nie. Postaram się jak najszybciej.
Buziaki 😘😘

"Inna historia 1" ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz