„Wiek to tylko liczba bez znaczenia. No chyba że dotyczy butelek wina."
Napisałam przed 8 ten angielski u Havens. Potem przeżyłam jakoś niemiecki, dziękując temu, kto wymyślił słuchawki na bluetooth. Na geografii cała klasa wypełniała zadania, więc w miarę też zleciało. Babka od matmy postanowiła sobie wybrać kilka osób do tablicy. Tym razem mi się upiekło, chociaż było blisko, bo widziałam jej wzrok na sobie, aż dziwne, że zlitowała się dziś nad moją osobą. Potem była chemia i oczywiście jak co czwartek kartkóweczka, którą na bank zawaliłam.
Na długiej przerwie usiadłyśmy sobie z Amber pod salą. Czekały nas jeszcze tylko dwie lekcje Biologii.
— Tak poszłam już do szkoły kiedy? Od wczoraj — odpowiedziałam bez entuzjazmu.
— To dobrze, bo wychowawczyni dzwoniła kilka razy. Pytała co się z Tobą dzieję. Martwiłam się skarbie, w dodatku nie odbierałaś telefonów, czy na pewno wszystko w porządku? — zapytała matka.
— Oh daj spokój z tą udawaną troską — parsknęłam.
— Kochanie nie mów tak, wiesz dobrze, że razem z Thomasem się o Ciebie martwimy. — Szybko odpowiedziała urażonym tonem.
— Jejku czy my musimy prowadzić tę rozmowę? Wiem dobrze o tym, że Twojemu partnerowi jest to na rękę, że się od was wyprowadziłam i nie wmawiaj mi bajek, jak się o mnie martwicie, bo gdyby tak było, to zadzwoniłabyś szybciej, a nie po 4 miesiącach.
— Również mogłaś dać znać co się u ciebie dzieje. Wiesz, że ruszyliśmy z nowym biznesem i nie możemy tego zaprzepaścić. Poza tym, kiedy nas odwiedzisz? Może przyjdziesz na obiad w ten weekend? Twoja młodsza siostra cały czas o Ciebie pyta.
Przez chwilę milczałam, to było standardowe zagranie matki, czyli zmiana tematu, aby załagodzić sytuację. Rzeczywiście dawno nie było mnie w domu, nie mam ochoty tam iść, ale pójdę, chociaż ze względu na Kirę.
— Nie wiem, o której wyjdę z pracy, postaram się być na czas. Teraz muszę kończyć, bo mam zaraz lekcje. Pożegnałam się, mimo iż dopiero co zaczęła się przerwa.
— Nieładnie tak kłamać mamusie, no wiesz ty co — zażartowała Amber.
— Ty mi lepiej powiedz co się dzieje u Ciebie. Odpuściłam ci te dwa dni, ale teraz mów, co jest grane, że chodzisz taka przygaszona?
— Ehh nie pytaj, wiesz na kuchni u nas zaczął pracę taki jeden... bardzo przystojny. — Speszona spojrzała na mnie.
— No nie gadaj zakochałaś się? Haha oj Amber — Szturchnęłam przyjaciółkę, aby mówiła dalej.
— To nie takie proste i uznasz mnie pewnie teraz za wariatkę, ale on jest starszy ode mnie, i to dosyć sporo. Zaczerwieniła się i ukryła twarz.
— Tylko nie mów mi, że jest przed 70 — droczyłam się z nią.
— Boże Kate, fuj... Około trzydziestki — wymamrotała, cała czerwona jak burak.
— Oj Amber przecież to nie koniec świata, też zawsze preferowałam starsze od siebie. No oprócz tego jedynego niewypału pół roku temu. Starsi mężczyźni są ustabilizowani emocjonalnie, nie zachowują się jak gówniarze, no i są lepsi w łóżku. No co? Nie patrz tak na mnie, nie sprawdzałam przecież wiesz, że wolę kobiety.
— Pewnie ma już ułożone życie prywatne... dzieci i żonę, a ja musiałam jak zwykle zadłużyć się w kimś nieodpowiednim. Jezu zabij mnie — spojrzała na mnie.
— Jezusem nie jestem, a co do zabijania poczekaj do matury, chce jakoś zdać z tej matmy, a bez Ciebie mogłoby być ciężko.
— No dzięki, Ty to potrafisz człowieka podnieść na duchu — wtuliła się we mnie, aż do końca przerwy.
CZYTASZ
Czerń i biel
RomanceKate nie tak wyobrażała sobie miłość, a bynajmniej nie pod postacią jej własnej nauczycielki.