22.

937 53 5
                                    

"Nasza miłość jest jak wiatr - nie możesz jej ujrzeć, lecz możesz ją poczuć"

Zawsze, gdy miałam gorszy dzień, przychodziłam do warsztatu ojca. Tam, w oparach smaru i metalu, znajdowałam to, czego brakowało mi w codzienności – spokój, który przychodził wraz z fizycznym zmęczeniem. Ojciec widząc, że przebieram się w stare robocze jeansy od razu domyślał się, że mam wisielczy humor. Robiłam swoje, a on nie zadręczał mnie pytaniami, bo wiedział, że tylko pogorszy sprawę. Naprawiałam auta, sprzątałam bałagan na półkach albo w jego ulubionym kącie, gdzie trzymał wszystkie narzędzia. Gdy nie było pracy w kółko skręcałam i rozkręcałam silnik starego Land Rovera, który od lat stał w rogu warsztatu.

Tak samo było i dziś. Czekałam do godziny 17, aż staruszek zamknie warsztat, abym mogła wejść do środka. Nie chciałam się z nim konfrontować. Miałam do siebie żal za to, że pozwoliłam emocjom wymknąć się spod kontroli, że wybuchłam, a przecież ojciec rzucił wszystko, żeby naprawić auto mojej dziewczyny. To słowo brzmiało dziwnie w moich myślach, jakby wciąż nie przylegało do rzeczywistości. Nie wiem, co Laura o tym wszystkim pomyślała i szczerze mówiąc, nie chciałam wiedzieć. Wystarczyło mi już tej burzy, którą sama rozpętałam.

Siedziałam w samochodzie, stukając nerwowo palcami o kierownicę, jakbym próbowała zagłuszyć własne myśli. Ojciec już dawno powinien zamknąć warsztat – minęło co najmniej piętnaście minut. Wiedziałam, co się stało. Znów wpadł w jedną z tych długich rozmów z klientem, które przeciągały się w nieskończoność.. Zastanawiałam się, czy kiedykolwiek zrozumie, że nie wszyscy mają ochotę na półgodzinną rozmowę o układach wydechowych i filtrach paliwa.

Gdy drzwi warsztatu w końcu się otworzyły, wyjrzałam przez przednią szybę. Pierwszy wyszedł klient, a zaraz zanim ojciec, ocierając czoło brudną szmatą. Jego twarz wyglądała na bardziej zmęczoną niż zazwyczaj, jakby tego dnia ciężar pracy wyjątkowo go przytłoczył. Przez chwilę poczułam ukłucie w sercu, ale szybko je odrzuciłam. Pożegnał się z gościem i wsiadł do swojego auta, a potem zniknął na zakręcie.

Odczekałam jeszcze kilka minut. Upewniłam się, że na pewno nie wróci, że nie pojawi się nagle, jakby czegoś zapomniał. W końcu, kiedy byłam już pewna, że droga wolna, wysiadłam z samochodu.

Warsztat czekał na mnie, cichy i nieco opustoszały, jakby wraz z ojcem opuściło go całe życie. Przestrzeń wypełniał półmrok, rozświetlony jedynie nikły światłem wpadającym przez małe okno nad biurkiem ojca. Odgłos moich kroków odbijał się echem od ścian, a w powietrzu unosił się zapach smaru. Dookoła panował bałagan jak zawsze. Narzędzia porozrzucane w nieładzie, brudne szmaty leżały w kącie, a na stole roboczym stał niedokończony silnik, nad którym ojciec najwyraźniej spędził większość dnia.

Stałam przez chwilę, wpatrując się w bałagan, a potem uznałam, że zanim zabiorę się za sprzątanie, potrzebuję czegoś mocniejszego. Bez wahania sięgnęłam po kluczyk, który ojciec zawsze trzymał ukryty w rogu szafki. Palce znały jego miejsce na pamięć. Przekręciłam go w prawo, szuflada otworzyła się cicho, a ja wyjęłam butelkę szkockiej whisky.

Otworzyłam ją szybko i wzięłam dwa duże łyki. Alkohol w jednej chwili rozgrzał moje ciało, ale w ustach czułam ostrość, do której nie byłam przyzwyczajona. Whisky zawsze mieszałam z colą. Skrzywiłam się, próbując nie kaszlnąć, jakbym chciała udowodnić samej sobie, że dam radę wypić to na czysto. Stałam chwilę, czując, jak ciepło powoli rozchodzi się po moim ciele, zaskakująco przyjemne, choć na twarzy wciąż miałam kwaśny grymas.

— Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma — powiedziałam na głos, unosząc do góry butelkę.

Po kolejnym porządnym łyku podwinęłam rękawy i zabrałam się do pracy. Zaczęłam od narzędzi, które były porozrzucane na stole warsztatowym. Gdy już wszystkie znalazły swoje miejsca, sięgnęłam po ścierkę oraz wodę doprowadzając zakurzone półki do czystości. Wciągnęłam się w wir sprzątania i mimo że próbowałam zapomnieć o całym dzisiejszym dniu, to jednak nie potrafiłam tego zrobić. Miałam ochotę zadzwonić do Laury i spróbować jej to wszystko wytłumaczyć, ale z racji, że butelka po whisky stała już prawie opróżniona do zera, powstrzymałam się przed tym głupim zamiarem.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 15 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Czerń i bielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz