"Każdy człowiek potrafi kochać, musi jednak znaleźć odpowiednią osobę, która utwierdzi go w przekonaniu, że prawdziwa miłość istnieje."
W czwartek po lekcjach wpadła do mnie Amber. Miałyśmy się uczyć do sprawdzianu z chemii jednak skończyło się jak zawsze zamiast wyciągnąć książki, usiąść do nauki to otworzyłyśmy po piwku, rozsiadłyśmy się wygodnie na pufach i odpaliłyśmy Tekkena.
— Co ty na to, aby jutro nie iść do szkoły? — Zaproponowała Amber od niechcenia, klikając przyciski na padzie.
— Rozważałam taką opcję moja droga, ale musimy niestety iść, przynajmniej Ja. Upiłam łyk piwa i podrapałam za uchem psiaka.
— Od kiedy zrobiłaś się taka wzorowa? To może nie pójdziemy tylko na chemie? Chociaż nie, bo ona jest w środku eh...
— Nie chodzi o to, że jestem wzorowa to kwestia tego, że Havens przyjmuje teraz tylko usprawiedliwienia od lekarza i w dodatku ostatnio nie było mnie na 3 pierwszych lekcjach. Nie mam zamiaru znowu odbierać telefonów od matki z tym, co się u mnie dzieje, bo wiem, że ma to w dupie.
— No to usprawiedliwianie jest porąbane, ale co do wycieczki to stanęła na głowie, aby nam ją załatwić. Wydaje się w porządku, idzie z nią porozmawiać dosłownie o wszystkim. Dobrze, że to Havens nam przyznali.
— Ta... Tylko szkoda, że na ostatnim roku. — Odpowiedziałam, biorąc kolejny łyk piwa.
— Dobre, i to à propos wycieczki to jedziesz co nie?
— Zakładam, że nie przyjmujesz odmowy? Na co od razu pokręciła przecząco głową.
— Wiesz Amber, jakie mam zdanie na temat wycieczek z naszą klasa. Muszę się zastanowić niby to ostatnia klasa, jednak wolałabym te dwa dni spędzić we własnym towarzystwie.
— W domu na kanapie, zamykając się na ludzi czyż nie tak? Nie denerwuj mnie nawet kobieto. Dźgnęła mnie palcem w żebro. — Jedziesz i nie ma zmiłuj się.
— No to może zmieniając temat porozmawiajmy o nowym przystojnym kucharzu w Twojej pracy. Spojrzałam na nią i zobaczyłam jak powoli czerwony kolor pojawia się na jej twarzy.
— No dalej Amber, czy ja zawsze muszę z Ciebie wszystko wyciągać? Wstałam i usiadłam naprzeciwko przyjaciółki.
— W niedzielę znowu był. Zerkałam na niego dyskretnie, kilka razy przyłapał mnie na tym, więc starałam się powstrzymywać, żeby nie było. Ciężko było nie wodzić za nim wzrokiem Kate. Wysoki barczysty z ciemną karnacją, lekki zarost. Wygląda kropla w krople jak Nick Bateman ten aktor — kojarzysz? — Pokiwałam przecząco głową.
— Mniejsza o to, jest zajebiście przystojny, więc naturalne, że nie mogłam powstrzymać się od spoglądania na niego. Dopiero pod koniec zmiany rzuciłam znowu kilka ukradkowych spojrzeń i napotkałam jego wzrok, patrzyliśmy na siebie z dobrą minutę. Zaczerwieniłam jak jakaś małolata, czułam jak robi mi się ciepło na twarzy, a ten wskazał na pomidora i zaraz na mnie jezu... jak mi się głupio zrobiło. Skończyłam sprzątać swoją sekcję i zeszłam do szatni na dół, usłyszałam, że idzie za mną. Nawet nie wiesz jak serce zaczęło mi bić, ale na szczęście skręcił do chłodni. Przebrana skierowałam się do baru, aby wypisać godzinę zakończenia pracy. I oczywiście musiał tam stać i rozmawiać z kelnerem. Obok nich leżał ten zakichany zeszyt z godzinami, więc podeszłam z drugiej strony i poprosiłam, aby podał mi go. Wziął do ręki i chciał już mi go dać, ale nie zdążyłam chwycić, a On znowu zabrał go i zapytał, co będzie miał w zamian. No i jak zwykle puściłam buraka, a ten się zaśmiał dał mi ten zeszyt puścił oczko i poszedł na kuchnie. Matko Kate tracę głowę przy nim. Nigdy się tak nie czułam.
CZYTASZ
Czerń i biel
RomanceKate nie tak wyobrażała sobie miłość, a bynajmniej nie pod postacią jej własnej nauczycielki.