Rozdział 2

221 7 1
                                    

Już koło godziny 17 zaczęłyśmy się szykować do imprezy.  Cassie poprosiła mnie bym ułożyła jej włosy i zrobiła makijaż, bo ona sama nie da rady trzęsącymi się rękoma. Była tak podekscytowana tym wszystkim że ledwo szła na własnych nogach. Nawet teraz w taksówce nie umiała ich spokojnie utrzymać w bezruchu. 

- Uspokój się. - powiedziałam gdy po raz kolejny zaczęła nimi trząść. 

- Przecież jestem spokojna. 

- Tak, tak. A to to niby nie z nerwów? - Wskazałam na jej nogi. 

- Ohh.. po prostu noo. ohh Maddie! 

- Co? haha spokojnie, zwalisz chłopaka z nóg. 

- A jeżeli nie? - Zrobiła smutną i zarazem przerażoną minę. Zależało jej na nim i to bardzo. 

- Uwierz mi, od dzisiaj to on będzie tylko twój. 

Klub Jake robił wrażenie za każdym razem, nie ważne ile razy się już w nim było, zawsze organizował imprezy które szokowały wszystkich. Mimo tego że ma dwadzieścia lat to wraz z przyjacielem otworzyli ten klub i stworzyli z niego dom muzyki do którego z chęcią się wraca. Cassie od momentu przekroczenia progu wzrokiem szukała chłopaka. Nie musiala długo czekać, ponieważ po chwili ktoś zaszedł ją od tyłu i zakrył oczy. 

- Jake? - spytała nie pewnie. 

- A któż by inny? No chyba że spodziewałaś się kogoś innego. 

- Nie, nie szukałyśmy Ciebie. 

- Hej, Mads - Przywitał się i ze mną. 

- Hej, Jake. Kolejna impreza robi wrażenie. - pochwaliłam go. 

- W piątkowy wieczór nie może zabraknąć wrażeń. - Zaśmiał się., Nie mógł odwrócić wzroku od Cassie. Tak jak mówiłam, obydwoje coś do siebie ewidentnie czuli. Jake zaprosił nas do loży gdzie, jak powiedział siedzieli już Paige, Lucas, Perrie, Tom oraz Max. Nasi znajomi których poznaliśmy po przeprowadzce tutaj. Od początku poszło trochę alkoholu na rozluźnienie, później chłopaki zaczęli kolejki. Lubiłam wypić trochę i w dobrym oraz pewnym towarzystwie. Nie zwlekając Jake zaprosił Cassie do tańca, a my nie chcąc siedzieć poszliśmy w ich ślady. Muzyka była genialna, same świetne kawałki. 

- Cassie i Jake w końcu przełamali lody. - krzyknęła mi do ucha Paige. 

- Skąd ten pomysł?- Odpowiedziałam jej tak samo krzycząc. 

- Spójrz. - Skierowała mnie w lewo nie daleko baru. W kącie stali właśnie oni całujący namiętnie. Nie mogłam w to uwierzyć że w końcu się odważyli. Już sobie wyobrażam co Cassie bedzie jutro od rana opowiadać i w jakim cudownym humorze będzie. Cieszyłam się ich szczęściem i życzyłam jak najlepiej. 

Zbliżała się północ a impreza trwała w najlepsze i jeszcze mocniej się rozkręcała. Po dziesiątej jeszcze więcej osób pojawiło się w klubie. A u nas na stoliku coraz więcej alkoholu znikało w oka mgnieniu. Lucas polał przed chwilą i wszyscy jednym łykiem pozbyli się zawartości swoich kieliszków. 

- Idziemy potańczyć? - Spytałam wstając. Nie chciałam siedzieć tutaj i zamulać. 

- Ja na razie odpadam. - Stwierdziła Perrie, a po minie reszty wywnioskowałam że też nie mają na razie ochoty na taniec. - Dobra to ja idę sama. 

Zeszłam z piętra na główny parkiet. Było już dość tłoczno i miejscami nie szlo nawet przejść. Jakoś jednak mi się udało i po chwili byłam mniej więcej na środku. DJ puścił właśnie remix piosenki której jeszcze nie słyszałam tutaj. Zaraz jednak załapałam rytm i zaczęłam tańczyć całym ciałem, nie ograniczając się. Muzyka grała razem ze mną, a moje ciało idealnie wpasowało się w jej rytm. Właśnie w taki sposób mogłabym spędzić każdą godzinę..minutę czy sekundę swojego życia. Tańcząc bez przerwy. To mnie odprężało, motywowało i dawało kopa lepiej niż nie jeden energetyk. Uniosłam ręce do góry kręcąc biodrami rytmicznie. Naglę poczułam za sobą czyjeś ciało, strasznie blisko mojego. 

- Mogę się przyłączyć? - Szept który usłyszałam przeraził mnie, że natychmiast odwróciłam się w stronę rozmówcy. Moim oczom ukazał się dość wyższy ode mnie młody mężczyzna. W czarnych spodnia i białej koszuli wyglądał niezwykle przystojnie, podkreślał tym nie tylko urodę, ale też i dobrze zbudowaną sylwetkę. Ciemnobrązowe kosmyki opadały na jego twarz, co dodawało mu jeszcze większego uroku jak i pikanterii. idealne zarysowania warg, sprawiały że chciało się posmakować tych pełnych i cudownych ust. Tęczówki o perfekcyjnie połączonych dwóch kolorach, zieleni i błękitu, lustrowały mnie jakby chciały móc wyczytać coś ze mnie jak z otwartej księgi lub pochłonąć w całości. Te oczy nie czarowały... one hipnotyzowały. Sprawiały że człowiek nie chce odwrócić wzroku ani na sekundę. Dłoń bruneta przywołała mnie na ziemie. 

- Pewnie. - Tylko tyle byłam zdolna powiedzieć.  Przyjęłam dłoń bruneta, a on zakręcił mną i sprawił że stykałam się plecami o jego tors. Czułam twarde mięśnie pod koszulką. Nadal oszołomiona nie mogłam na początku skupić się na tańcu, jednak po paru sekundach mi przeszło. Zwłaszcza gdy w tle usłyszałam początek dobrze mi znanego remixu, piosenki /Don't Let Me Down/. Nasze ciała stykały się ze sobą i ocierały o siebie. Nie wiem czy to przez muzykę czy alkohol stałam się odważniejsza, bo przy pierwszym refrenie odwróciłam się do niego twarzą w twarz i czując się w stu procentach swobodnie, zaczęłam najbardziej odważniejszy taniec w moim życiu. Nie przejmowałam się niczym. Liczyło się tu i teraz. Moje nogi splecione miedzy jego nogami, nasze biodra wspólnie ocierające się o siebie. Zaczęło robić się nie zwykle gorąco, a ludzie wokół zaczęli się odsuwać i wiwatować. Jego ręka znalazła się na moich plecach a ja, nie wiedząc czemu wiedziałam co mam zrobić, pochyliłam się do tyłu najbardziej jak mogłam. Powoli wracając do poprzedniej pozycji, jego ręka unosiła się wraz ze mną. Nasze twarze niebezpiecznie blisko siebie. Jedną ręką oplotłam jego szyję, wygięłam się i wykonałam perfekcyjnie szpagat. 

- Uuuu!! - Krzyki innych jakby obijały się w mojej głowie niczym echo. 

Nasz taniec był imponująco gorący i intymny. To co czułam podczas tego tańca, nigdy wcześniej mi się nie przydarzyło. Nasze ciała idealnie współgrały ze sobą, jakby znały się i tańczyły od lat. Pod koniec piosenki obrócił mnie wokół, wygięliśmy się i stanęliśmy najbliżej jak się dało. Oddech mój mieszał się z jego oddechem. Spojrzenia skrzyżowały się a oczy nie chciały patrzeć na nic innego. Oklaski i wiwaty było słychać jak przez ogromną ścianę. Nie wstydziłam się tego tańca i nie wstydziłam sie tego w jaki sposób się poruszałam. Tańczyłam tak jak się w danym momencie czułam. 

Stojąc tak już dobrą chwilę zorientowałam się że muzyka się zmieniła, a ludzie zaczęli znowu tańczyć. Oszołomiona odsunęłam się i odeszłam od bruneta. Nie wiedziałam co się dzieje, co się ze mną dzieje. To było mega dziwne uczucie, które z chęcią chciałabym poczuć jeszcze raz. Zatracona w swoich myślach, nie zauważyłam że wpadłam na kogoś. A tym kimś była Perrie. 

- Właśnie ciebie szukałam. Cassie kazała Ci przekazać że Jake odstawi ją do domu i że nie masz się martwić. - Krzyknęła mi do ucha bym zrozumiała. 

- Okej, dobra dzięki. Ja już się będę zbierać bo jutro muszę kilka spraw pozałatwiać, a właściwie to dzisiaj muszę kilka spraw pozałatwiać więc.. 

- Podrzucić Cię? Ja też powoli się zbieram. - Zaproponowała blondynka. 

- Jeśli to nie problem. 

Poinformowałyśmy resztę  ekipy że zmywamy się już do domów z Perrie. Ta odstawiła mnie do domu, gdzie jeszcze nie było Cassie. Pewnie jeszcze się bawią z Jakiem. Ja zmęczona wrażeniami przebrałam się i od razu położyłam się do łóżka gdzie bez problemu usnęłam po kilku sekundach. 


Teacher & LoverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz