Rozdział 4

200 6 0
                                    

Odprowadziłam Rachel wzrokiem aż drzwi sali zamknęły się. Niechętnie odwróciłam się w głąb pomieszczenia, gdzie stał bez koszulki Pan Sykes. No nie! Za co? Jego zarys idealnie wyrzeźbionych mięśni brzucha sprawiał że ciśnienie podskoczyło do 200, a całe powietrze z pomieszczenia wyparowało. Podszedł do mnie powolnym krokiem zaciskając tę cholerne mięśnie. Zacisnęłam pieść, bo ciało miało ochotę podbiec do niego zrzucić z niego resztę ubrań i zatracić się w nim całym. Dotknąć, pocałować i delektować się tym cudownie seksownym ciałem. Przez chwilę nawet pomyślałam sobie jakby to było gdyby... Cholera! Madison o czym ty myślisz ! Ogarnij się.

- Panno Beer. - Wystraszona spojrzałam na niego. Jego intensywnie wpatrywały się we mnie jakby chciały wypalić we mnie dziurę.

- Tak? - Głos drżał mi z nie wiadomej przyczyny.

- Chyba musimy porozmawiać o tym co wydarzyło się wczoraj. - jego zmysłowy głos działał na mnie tak że miałam ochotę słuchać go bez przerwy.

- Emm... nic się przecież nie wydarzyło. To był tylko taniec.

- Tylko taniec? - Zrobił kolejny krok i kolejny był coraz bliżej.

- Tak i najlepiej żebyśmy o tym zapomnieli. - powiedziałam nie pewna czy odebrał moje słowa poważnie.

- A co jeżeli ja nie chce zapomnieć. - zatrzymał się. Stał bardzo, bardzo blisko mnie. - Co jeżeli od wczoraj nie mogę zapomnieć o tobie o tym tańcu? A co jeżeli miałem plan by Cię odnaleźć umówić się z tobą?

- Jest Pan moim nauczycielem, a ja Pana uczennicą. To nie może ... nie może mieć miejsca. - Jego słowa wprawiły mnie w osłupienie. Zaschło mi w gardle.

- Masz rację - Na moment zamilkł, jego wyraz twarzy zdradzał że głęboko o czymś myśli. - Ale chyba mogę zaprosić Cię na kawę? Powiedzmy że to taki nowy początek znajomości, co ty na to? Porozmawiamy, poznamy się trochę, przecież zasady nie zakazują mieć przyjacielskich relacji z uczniami.

- To miłe z Pana strony, ale...

- Nie przyjmuje odmowy. - Jego oczy błagamy o cokolwiek. Malutkie iskierki świeciły sie w tych cudownych tęczówkach.

- Eh.. dobrze.

- Pasuję Ci jutro o 13 w kawiarni tutaj nie daleko?

- Tak.. tak pasuję

- To do zobaczenia Madison.

- Do widzenia, Panie Sykes.

Wyszłam z sali z dudniącym w piersi sercem oraz zawrotami w głowie. Czy tylko mi jest tak gorąco?

Wróciłam do domu z głową pełną myśli, myśli o przystojnym nauczycielu z którym umówiłam się na jutro na kawę. To musi być jakiś niedorzeczny sen. Facet z którym tańczyłam wczorajszego wieczoru, dziś okazuje się być moim nauczycielem... po prostu jakiś koszmar. Trzaskiem zamknęłam drzwi wejściowe i od razu zauważyłam kurtkę która należała do mojej współlokatorki. Szybko ściągnęłam swoją, powiesiłam i udałam się do kuchni gdzie jak się spodziewałam, ze szklanką wody siedziała przy stole Cassie.

-I jak noc z Jake'iem? – Wstawiłam wodę dla siebie na kawę. I stanęłam naprzeciwko niej.

- Ohh. – Mruknęła. – całkiem dobrze.

- Serio? – Przysiadłam się na krzesełko obok – całą noc Cię nie było, a prawie cały wieczór spędziłaś z nim, a ty mi mówisz że całkiem dobrze?!

- Oj no co mam Ci zdradzić co dokładnie powoli robiliśmy?

- Aż takich szczegółów nie musisz opowiadać. – przygotowałam sobie gorący napój, i z powrotem przysiadłam się do przyjaciółki.

- Było naprawdę wspaniale... nigdy nie myślałam że może być z niego taki romantyk. Był czuły, kochany delikatny. Ahh gdyby w ogóle istniały słowa żeby to opisać jak się czułam i czuję.

- Czyli w końcu oboje się odważyliście? Wyznać co czujecie?

- Wiedziałam że mi się podoba, ale kiedy poszliśmy do jego domu.. to po prostu zrozumiałam że... zrozumiałam że go kocham.

Zauważyłam jak zaświeciły się jej oczy kiedy opowiadała o nim. Tak właśnie zachowywała się i opowiadała osoba zakochana. Mówiła o nim jakby był największym skarbem świata. Wiedziałam że będzie z nim szczęśliwa, znałam Jake'a i wiedziałam że zależy mu na niej. Oboje byli w sobie zakochani, ale żadne nie chciało się przez długi czas do tego przyznać.

- Tak się cieszę. – przytuliłam ją najmocniej jak mogłam. Cieszyłam się ich szczęściem.

- Dziękuję. Mam nadzieje że to nie tylko chwilowe.

- Uwierz mi, na pewno nie jest to chwilowe. Kochacie się i wreszcie to okazaliście sobie. A Jake jest tak zakochany że się dziwię że wcześniej tego nie zauważyłaś.

- Bałam się że może źle to odbieram, a nie chciałam wyjść na idiotkę. Ale dość już o mnie. Widziałam za nim wyszliśmy z Jakiem, że tańczyłaś i to całkiem nieźle z jakiś gorącym ciachem.

- Tsaa...

- Gadaj co to za jeden. - Zastanawiałam się przez chwilę jak mam jej to powiedzieć, ale stwierdziłam że po co owijać w bawełnę.

- To mój nowy nauczyciel od tańca.

Jej mina po usłyszeniu tych kilku słów? Nie do opisania. Myślałam w pewnym momencie że za chwilę mi tu zemdleje.

- Twój nauczyciel?! – Prawie pisnęła mówiąc to. – Chwila. Moment. Jak to?!

- Tak to... dzisiaj jak poszłam na zajęcia, i do Sali wszedł on i co się okazało został naszym nauczycielem dopóki stary nie wróci.

- I jaki jest? – położyła ręce na stole i oparła o nie głowę uśmiechając się głupio.

- Jak normalny facet..?

- Ohh... Mads proszę Cię!

- No dobra! Jest przystojny i mega seksowny! Do tego świetnie tańczy! Zadowolona?

- Lecisz na niego!

- Co?! – Prawie zakrztusiłam się kawą. Ja? Lecę? Na ? Niego?! O nie.. Nie ma takiej opcji!

- Masz iskierki w oczach! I Od początku naszej rozmowy jakbyś była w innym świecie! To oznacza tylko jedno, lecisz na niego!

- Nie prawda. Po za tym to mój nauczyciel.

- I co z tego? – Zrobiła zdziwioną twarz, jakbym powiedziała najgłupszą rzecz na świecie. – Wiesz ile uczennic jest zakochanych w swoich nauczycielach? Zresztą jesteście dorośli.

- Tak, ale on może za takie rzeczy wylecieć z pracy. Po za tym nie jestem w nim zakochana!

- Wcale, to po co się wściekasz?

- Cassie!

- Co?

- Nienawidzę Cie! – Wstałam i odłożyłam kubek do zlewu, zaraz jednak wyszłam z kuchni kierując się do swojego pokoju.

- Wiem, że mnie kochasz!



Teacher & LoverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz